Wystawiłam tablet na aukcji na pewnym portalu. Tablet był nietrafionym prezentem, ale był odpakowany i używany przez kilka dni przez męża, więc pomyślałam, że sprzedam za kwotę nieco niższą niż za nowy produkt. No i standardowo pojawiło się mnóstwo wiadomości, czy oddam za darmo dla chorego dziecka, czy sprzedam za połowę ceny albo czy wymienię na jakiś stary telefon. Nawet nie odpowiadałam na takie wiadomości. Dość szybko odezwał się jednak pan mówiący, że kupi urządzenie, a że mieszka blisko mnie, może wpaść do mnie po odbiór albo możemy spotkać się gdzieś w okolicy. Stwierdziłam, że do domu obcego raczej nie chcę zapraszać, więc byliśmy umówieni po południu pod pewnym charakterystycznym sklepem w mojej okolicy. No i doszło do spotkania. Po krótkim wstępie, czyli podaniu informacji o urządzeniu, pan powiedział, że musi podejść do bankomatu, bo jednak nie ma naszykowanej gotówki i ja mam pójść z nim. Stwierdziłam, że w porządku. Znałam okolicę i wiedziałam, gdzie jest najbliższy bankomat, ale pan zasugerował pójście znacznie dłuższą drogą. Wydało mi się to dziwne, ale nie aż tak, żeby wyczuć, co się święci, przecież to tylko 200 m, jest jeszcze jasno, wokół chodzą ludzie. No niestety, w jakiejś bocznej uliczce ten człowiek rzucił się na mnie, przyparł do muru i zaczął dotykać, tak mocno i agresywnie, że aż rozerwał moją koszulę. Zaczęłam tak głośno krzyczeć, że ktoś z przechodniów z pobliskiej drogi zareagował, a pan zaczął uciekać.
Mam traumę po tym wydarzeniu, przez dłuższy czas byłam pod opieką psychologa. Ale również ze względu na to, jak później mnie potraktowano. Czułam się potwornie, gdy obrońca mojego oprawcy, na sali sądowej z wielką pewnością siebie tłumaczył, że celowo kusiłam jego klienta i prowokowałam. Wiem, że taka praca obrońcy i robi to, co musi, ale nigdy nie zapomnę, gdy po rozprawie podeszła do mnie matka oskarżonego i powiedziała: „Ja rozumiem, że mogłaś poczuć się niekomfortowo w tej sytuacji, ale żeby pozywać mojego syna i marnować mu życie, bo chciał cię tylko dotknąć? Trochę pokory, idiotko”.
No tak, zapomniałam, że każdy ma prawo do mojego ciała, a zgłaszanie molestowania na policję to objaw dumy i braku pokory... A na koniec przypomnę tylko, abyście na siebie uważali i nie lekceważyli wszelkich znaków ostrzegawczych przy kontakcie z obcymi, nie popełniajcie mojego błędu.
Dodaj anonimowe wyznanie
Bardzo dobrze, że to zgłosiłaś. Jestem całym sercem z Tobą. Mam nadzieję, że dojdziesz do siebie i będziesz żyła normalnie, a tego "pana" spotka kara. A jego matkę nauczka.
Jest Pani naprawdę wspaniała. I proszę nie słuchać żadnych strasznych ludzi, którzy bronią tego złego pana. Obrońca musi i nawet przy morderstwie by jakoś mówił, że trup sam się nożem dźgnął kilkanaście razy. A matka pewnie po prostu ma podejście typu "mojego skarbeńka nie wolno karać" i może jakby jej coś się stało to tak samo by zgłosiła, ale jak jej synka ktoś zgłosi to już źle. Albo w ogóle ten typ o tych dawnych wartościach, że jak pan pani zrobi krzywdę to jeszcze pani ma podziękować, że ktoś się nią zainteresował. Jest Pani naprawdę wspaniała. Podziwiam Pani odwagę, że dała Pani radę to zgłosić i nawet w sądzie zeznawać. Wiele osób w ogóle nie pójdzie na policję, albo się rozmyśli jak policja zadaje pytania jakby to zgłaszająca pani była o coś podejrzana, albo potem się boją zobaczyć tę osobę w sądzie, albo jak mają zeznawać pod okiem tej złej osoby już nie są w stanie. A Pani wszystko zrobiła. Jest Pani naprawdę wspaniała. Dziękuję, że Pani żyje. Mam nadzieję, że będzie Pani zawsze zdrowa i szczęśliwa.
Bardzo dobrze że to zgłosiłaś.
Może był nie całkiem zdrowy psychicznie. Przecież wiedział że zostanie na 99 procent złapany.
Wiedział, ale zapewne liczył na to, że autorka nie zgłosi sprawy. Molestowania i gwałty bardzo często nie są zgłaszane właśnie przez to, jak traktowane są ofiary. Zresztą kary są tak śmiesznie niskie, że nie odstraszają gwałcicieli.
Większość zgłoszonych spraw nawet nie trafia do sądu, także napastnik ma bardzo duże szanse że nie zostanie ukarany. Także złapanie niczego nie gwarantuje. Poszukajcie sobie danych.
Kary które spotykają gwałciciela pod celą chyba jednak nie są śmiesznie niskie. Niektórzy po jednym dniu uciekają do celi monitorowanej.
Ahahahaha. Pod jaką celą, o czym Ty mówisz. Po pierwsze, mało kto trafia do celi. Zapoznaj się może z wyrokami za gwałt, bo nawet pedofile potrafią chodzić wolno. Po drugie, gwałt na dorosłym człowieku nie robi na współwięźniach absolutnie żadnego wrażenia.