#Tdx3y

Właśnie zobaczyłam kolejną zbiórkę na Facebooku o biednym dzieciątku, które przeszło więcej operacji niż ma lat. Jego rodzic sam napisał, że to dziecko nie może biegać ani grać w piłkę z powodu choroby. Nawet dłuższe chodzenie jest dla niego niebezpieczne. Ja się pytam: jak można pozwalać, aby tak męczyć to bezbronne dziecko? MĘCZYĆ! Bo inaczej nie można tego nazwać... Jak można być tak zapatrzonym w siebie i pozwalać, aby to dziecko tak cierpiało? Tyle operacji, a to dziecko i tak samo nie będzie funkcjonowało! A jak będzie wyglądała jego przyszłość? Będzie nieszczęśliwe, bo nie będzie mogło żyć normalnie tak jak jego rówieśnicy. Co to będzie za życie? Męczarnia, a nie życie. Cały czas tylko „uważaj na siebie, bierz leki, nie wolno ci, bierz leki” itp. A co gdy jego rodzice umrą? Kto się takim zajmie? Kto będzie chciał wziąć na siebie taki ciężar? Tak, CIĘŻAR.

Wracając do tematu zbiórek pieniędzy na operacje — to tylko pieniądze wyrzucone w błoto i niepotrzebne cierpienie dla człowieka! Co innego, jeśli ktoś pożyje choćby te kilka, kilkanaście lat normalnie, szczęśliwie i nagle zachoruje lub stanie się ofiarą wypadku... Wtedy jest sens tego kogoś ratować, jest sens wydawać pieniądze, bo jest jakaś szansa... Co innego przedłużać niepewną wegetację, bardzo często nieświadomego człowieka, którego całe jego życie lub większość to ciągły ból. I na rzecz czego? Na rzecz wycieńczenia rodziców/opiekunów ? Kolejnych nic niewnoszących zbiórek pieniędzy? Kolejnych zbędnych operacji? Ludzie! Ogarnijcie się! Nie ma sensu! Pomóżmy tym, którym to coś da! Jeśli ktoś nieszczęśliwym trafem urodził się chory i operacje nic nie wniosą, to po co tracić pieniądze, po co męczyć człowieka i po co trudzić lekarzy? Nic na to nie poradzimy, że trafiają się beznadziejne przypadki... Uważam, że eutanazja w takich sytuacjach powinna być dozwolona. Możecie uważać mnie za człowieka bez serca, ale według mnie lepszym wyjściem jest aborcja niż zostawienie chorego dziecka/osoby w odpowiednim ośrodku. Każdy myśli o sobie, a czemu nikt nie pomyśli, co czuje to dziecko/ta osoba? Nie lepiej, żeby nie cierpiało, niż żeby cierpiało ono i wszyscy wokół niego? Czasami żałuję, że czasy Spartan minęły... Uważam, że tak byłoby moralniej, ale nie można się przyznać do takich poglądów, bo zaraz leje się hejt.
MaryL2 Odpowiedz

W twojej wersji świat jest prosty. Dostajesz diagnozę „pani dziecko urodzi się z taką i taką chorobą”, albo po urodzeniu „pani dziecko pożyje max dwa lata, i będzie je tylko bolało”. Rzeczywistość jest jednak inna, dostajesz mieszankę różnych wskazówek, przechodzisz przez 5 nietrafionych diagnoz, lekarz mówi, że na 100% wydarzy się to czy tamto, ale to się nie wydarza. Albo stawia diagnozę typu „na 60% to zespół …”. Oglądasz wywiady z dorosłymi ludźmi, którzy radzą sobie z daną chorobą, a lekarze mówią, żeby nie wierzyć w to co jest w internecie. Ale sami już 5 razy zmienili diagnozę, więc im też nie wierzysz. Próbujesz to poukładać w głowie, ale już nikomu nie wierzysz. Czasami jak widzę takie chore dzieci to sprawdzam w necie na czym dana choroba polega, i się okazuje, że dziecko rozwija się normalnie do 4 roku życia, a potem, kiedy ma już swój charakter, wytworzyła się więź, zaczyna się cofać w rozwoju. A ty widzisz w jego oczach, że ta dawna Zosia czy Adaś wciąż tam jest. Czasem masz wrażenie, że jest duży progres, lekarze się dziwią. A potem znów jest gorzej. I co, zabiłabyś takie dziecko?? To naprawdę tylko w filmach tak wygląda, że od razu masz diagnozę, zarysowany jest dylemat bohatera, z dwoma możliwymi drogami, i bohater dokładnie wie co mu grozi, jeśli wybierze tą albo tą drogę. W rzeczywistości nawet po śmierci możesz nie wiedzieć, co dokładnie się wydarzyło.

GeddyLee Odpowiedz

to co, jak dziecko jest chore to trzeba je zamordować czy co?

Postac Odpowiedz

Sama jestem za aborcją w takich przypadkach. Męczy się siebie i dziecko.
Ale jak już się dziecko urodzi... Miłość rodzicielska jest ogromna. No nie ma szans, że nie zrobiłabym wszystkiego, co w mojej mocy, dla mojego dziecka. Nie potrafiłabym poddać go eutanazji lub patrzeć, jak cierpi. A czasem w badaniach prenatalnych nie wychodzi choroba, czasem też coś się dzieje w trakcie porodu lub po nim. I co wtedy? Jak patrzeć na cierpienie takiej małej, bezbronnej istoty, jeśli jest jakaś szansa na pomoc?

tramwajowe

@Postac To jest paradoks. Bo jednocześnie "zrobisz wszystko" i nie "ulżysz eutanazją".

Postac

A skąd mam wiedzieć, czy ono by chciało umrzeć? Dzieci raczej do śmierci się nie garną. Ufają rodzicom całym sercem, nie chcą cierpieć. Dorośli już inaczej podejmują decyzje, są świadomi - wtedy można zapytać i uszanować zdanie chorego.

anonimowe6692 Odpowiedz

Powiem Ci więcej: większość tych zbiórek na leczenie za granicą to czysty wymysł rodziców. Bo są w Polsce dostępne te same metody i to na NFZ, ale nie, oni muszą zrobić operacje w Stanach, bo będzie lepiej zrobiona. Nie będzie. Ale ludzie na zbiórce sfinansują

Postac

Nie do końca. W Polsce czasem rodzice słyszą "nie ma szans na wyzdrowienie". A w Stanach za kasę zrobią wszystko - nawet jeśli to nic nie da. No ale jednak raz na milion coś da, więc rodzice próbują.

anonimowe6692

Pewnie są i takie przypadki, kiedyś słyszałam wypowiedz lekarza, ze jednak najczęściej jest tak, że w Polsce też by to mogli zrobić na takim samym sprzęcie, za darmo albo dużo taniej

Iguannna

Co za bzdura.. jest ogrom metod, leków niedostępnych w Polsce nie mówiąc już o ich refundacji. Przede wszystkim jest dużo chorób których u nas w ogóle się nie leczy albo leczy się starymi metodami które są nieskuteczne. Wmawia się bliskim że to koniec że nic więcej nie da się zrobić. Tak było w przypadku mojego bliskiego. Dosłownie zaproponowali nam eutanazje - czyli pozostawienie chorego bez dostępu do pomocy medycznej aby skonał. Całe szczęście że ja zawsze uważam się za najmądrzejsza a resztę za idiotów - sama przejrzałam badania, uznałam że się mylą, postanowiłam że zabieramy bliskiego do domu i z prywatnych pieniędzy zaczęliśmy leczenie. Żyje i wychodzi z tego. Koszt leczenia to 10-40 tys miesięcznie. Zależy od kuracji. W Polsce coś takiego nie istnieje. Nikt nie słyszał, nikt nie wie, a lekarze uważają że dokonał się cud skoro żyje. Idioci. Takich ludzi jest ogrom i każdy jak ja ma swoją historię. I te same problemy - brak leczenia w Polsce lub leczenie ze średniowiecza. Tyle że my mamy pieniądze. A co z tymi których na to nie stać? A całe życie płacili na ten burdel zwany NFZ?

MaryL2

Ja słyszałam podobne opinie co @anonimowe6692. Że bardzo często jest tak, że dane terapie są dostępne w Polsce, że nawet są lepsi specjaliści. Ale przykładowo polscy lekarze mówią wprost, że szanse na wyzdrowienie to 30%, a w USA robią to samo, ale obiecują złote góry. I ludzie wolą wierzyć, że w USA to lepiej zrobią. Podobno też wielka część tej kwoty stanowi przelot (bo potrzeba specjalnego miejsca żeby przewieźć chore dziecko), nocleg na miejscu, opieka pielęgniarek.

Wydaje mi się, że ludziom jest po prostu łatwiej mieć postawiony jakiś cel i się na tym skupić, żeby to osiągnąć. Wierzyć, że jak się bardzo bardzo postarają, to uda się uratować ich dziecko. Bo to jest łatwiejsze niż mierzyć się z rzeczywistością.

Nie mówię, że 100/100 chorych dzieci to ten przypadek oczywiście.

An0n Odpowiedz

Dla mnie prawa i lewa strona są po jednych pieniądzach, ale mimo wszystko też popieram skrobankę, w niektórych przypadkach urodzenie jest skazywaniem na cierpienie

RykSilnika Odpowiedz

Myślę podobnie, wpłacam tylko na zbiórki w których widzę potencjał na to, że albo osoba jeszcze trochę pożyje albo jej komfort się polepszy np przez zakup protez, wózka czy rehabilitację. W innym przypadku to marnowanie pieniędzy. Na zwierzęta oczywiście też nie żałuję.

ArabellaStrange Odpowiedz

To jest ogromna pycha, żeby tak sobie, na podstawie szczątkowych informacji w necie, nawet nie znając człowieka - stwierdzić czy jego życie ma sens i czy jest coś warte.

Nie chcesz płacić na zbiórkę - nie płać. Ale nie wyrokuj, czy dany człowiek powinien czy nie powinien żyć.

I jakim prawem osądzasz, że rodzice takiego chorego dziecka są egoistami, bo chcą go leczyć? To ONI kochają to dziecko, oni się o nie troszczą i w większości przypadków decydują jak potrafią najlepiej co zrobić, żeby temu dziecku pomóc.

Szwedacz Odpowiedz

Gdyby takie dziecko miało licznik ile lat przeżyje i wykaz czy na pewno kolejna operacja nie polepszy mu komfortu życia... Jestem za aborcją, ale nie umiem się zgodzić z eutanazją osób które nie potrafią podjąć tej decyzji świadomie. Mam wśród znajomych osoby również z niepełnosprawnościami. Większość lepiej lub gorzej radzi sobie z codziennością i tutaj też pomaga terapia. Można nie lubić choroby, ale można chcieć czytać książki, ogląda filmy, robić zdjęcia czy karmić rybki. Zależy od możliwości. Często niepełnosprawność nie wyklucza czerpania przyjemności z życia.

vylarr Odpowiedz

Popieram. W pewnych przypadkach utrzymywanie przy życiu takich warzyw nie ma sensu. Dla nich to tylko ból i udręka, a usilne utrzymywanie ich przy życiu to sadyzm. Za te miliony co idą na operacje takich przypadków, można by pomóc wielu innym, których można całkowicie wyleczyć.

Tylkopoco Odpowiedz

Czekaj, czekaj. Po pierwsze, to jakie zrzutki będę wspierać to tylko moja sprawa. Chcesz wspierać takie "rokujące" - twoje prawo, ale nie rządź się moimi pieniędzmi. Po drugie, jeśli dziecko się urodziło chore, albo choroba rozwinęła się z czasem to co? To rodzice mają zostawić w łózeczku/zamknąć w pokoju i niech umrze? Przecież to chyba coś najnormalniejszego że rodzic zrobi wszystko co w jego mocy by w jakikolwiek sposób poprawić jakość życia tego dziecka, nawet jesli jest to 1% szansy. "Eutanazja w takich sytuacjach powinna być dozwolona" - ale nie jest. I co mają zrobić ci rodzice? I to samo tyczy się osób dorosłych, które stają się głęboko niepełnosprawne (bez prognozy na znaczącą poprawę) na skutek np wypadku, wyrzucić ich pod most niech umrą? Jedyny wariant w którym się zgadzam z twoją opinią to gdy rodzice wiedzieli że dziecko urodzi się głęboko niepełnosprawne ale i tak postanawiają je urodzić, bo "widocznie to dla nich przygotował pan Bóg".

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie