#TVsHd
Pewnego wieczora dostałem od niego SMS z informacją, że gnębi go pewna sprawa i że chciałby ją ze mną omówić, bo ciężar go przytłacza. Moi rodzice akurat wyjechali na kilka dni, więc odpisałem, żeby przyjechał do mnie i się wygadał. Stanął w moich drzwiach blady jak ściana, w oczach miał wielki smutek i jakiś niepokój. Nalałem mu trochę whiskey, żeby się uspokoił i zapytałem, co się stało.
Siedział tak dłuższą chwilę, patrząc tępo w taflę whiskacza, aż w końcu wydusił z siebie, że od dłuższego czasu tłumi w sobie to, że mnie kocha, bo bał się o naszą przyjaźń, dodatkowo, jako że siedziałem obok niego, to szybkim ruchem mnie pocałował. W tym momencie zamarłem, byłem tak osłupiały, że dałem mu skończyć, nie odwzajemniając ruchem ust pocałunku. Zauważył moją reakcję i przeprosił, po czym zapytał, co z nami teraz będzie. Uspokoiłem go i powiedziałem, że kocham go jak brata i że rozumiem jego uczucia, ale dla mnie to tylko i aż przyjaźń. Przyjął to do wiadomości, powiedział, że musi pobyć sam i wyszedł.
Co w tym wszystkim anonimowego? To, że jestem tchórzem i kłamcą. Od wielu lat nie mogę przestać myśleć o tym, jaki udany związek by wyszedł z naszej znajomości. Spytacie pewnie, dlaczego w chwili gdy podał mi taką możliwość jak na tacy, ja się wycofałem? Od wielu lat walczę ze sobą przez rodzinę, wśród której niejednokrotnie słyszałem niezbyt eleganckie słowa na temat osób homoseksualnych, a z którą jestem na tyle zżyty, że wyobrażenie odrzucenia mnie przeraża i wyniszcza. Aktualnie jeszcze sprawę paskudzi fakt, że jakiś miesiąc po wydarzeniu z pocałunkiem mój przyjaciel przedstawił mi swojego nowego partnera, poznał go przypadkiem i zaiskrzyło, zdarza się. Nasza przyjaźń przetrwała ciężką próbę w jego odczuciu, ale nie jest świadom tego, jak bardzo gotuje się we mnie od tych wszystkich myśli i obaw, od uczuć i jednoczesnego strachu przed nimi.
Napisałem tę historię nie ku przestrodze ani dla morału, po prostu potrzebowałem wylać z głowy swoje uczucia i związany z nimi ból, o którym wiem tylko ja i teraz Wy.
Pozdrawiam wszystkich, nawet zagorzałych homosceptyków (nie cierpię określenia homofobia, jest nadmuchane i błędne) i dzięki za uwagę.
Smutne. Bo niby jesteś zżyty z rodziną, a bierzesz bardzo poważnie pod uwagę, że jeśli ta rodzina pozna Twoją orientację, to Cię odrzuci. Co to za zżycie w takim razie? Na czym się ono opiera, skoro nie ma tu zaufania, szacunku i miłości?
Naprawdę to takie więzi chcesz pielęgnować przez resztę swojego życia?
Gdy wychowujemy się w rodzinach, gdzie panują toksyczne wzorce relacji, lęk przed odrzuceniem jest oczywiście w pełni zrozumiały. Jednak ulegając mu stwarzamy sobie poważny problem. Bo wówczas zawsze, ale to zawsze, tym samym ODRZUCAMY SIEBIE. Swoją prawdę, swoją autentyczność i swoje szczęście.
Pozwól sobie na to szczęście. Rodzina jak cię kocha to nie przestanie,bo co to kogo obchodzi z kim śpisz?
I się pospiesz,nie wiesz czy ci go ktoś nie sprzątnie sprzed nosa. Będzie dobrze
Już ma nowego partnera, więc już go mu ktoś sprzątnął sprzed nosa. Chociaż wiadomo że zawsze może się z nim rozstać. Tylko żeby autor celowo nie próbował rozbić jego związku.
Mój kuzyn jest wychowany przez rodziców ultrakatolickich. Takich, którzy moim rodzicom zrobili awanturę, że z przyszłym mężem zamieszkałam bez ślubu.
Zanim się przyznał do orientacji trochę minęło. Oczywiście dla rodziców szok, niedowierzanie. Reszta rodziny, w tym my, kibicujemy mu ostro i cieszymy się, bo niebawem wraca z Tajlandii z nowym chłopakiem. Każdy chce go poznać.
A rodzice?
Przełknęli. Zaakceptowali. Nie jest to zgodne z ich systemem wartości, ale przecież jest ich synem .
Trochę wiary w rodzinę;)
Wrocily wyznania o przesladowanych gejach!!!
Nikt go nie prześladuje za bycie gejem. Problemem jest fakt, że boi się potępienia że strony najbliższych.
Nie wiem jakby można było odrzucić własne dziecko z powodu jego orientacji.
a ja myślę, że ten przyjaciel nadal coś do ciebie czuje i jak byś mu powiedział o swoich uczuciach (czego ci życzę) byli byście razem