#TMHhf

Historia z dzieciństwa, która wydarzyła się parę miesięcy przed przyjęciem przez moją siostrę I Komunii. Bardzo się tym interesowałam, w kościele bacznie obserwowałam ludzi przyjmujących komunię. Nie mogłam jednak dojść do tego, co ksiądz do nich mówi, gdy im ją podaje. Trapiło mnie to parę dni, zanim doszłam do wniosku, że skoro ksiądz daje im coś do jedzenia, to musi mówić im: „Smacznego”. A oni pewnie odpowiadają: „Dziękuję, nawzajem” – dokładnie tak, jak mnie uczyła mama.

Parę tygodni później mieliśmy w domu andruty i wtedy przyszedł mi do głowy super plan. Podkradłam jednego andruta, połamałam go na mniejsze kawałki i zabrałam ze sobą do kościoła. Gdy rodzice zostawili mnie na chwilę, żeby przyjąć komunię (byłam już na tyle duża, że nie bali się mnie zostawić na chwilkę samą), rozpakowałam szybko moje „opłatki” i poleciałam na ambonę, gdzie chciałam rozdawać ludziom andruty, mówiąc: „Smacznego”. Niestety nikt nie chciał ich ode mnie brać, a rodzice zaraz mnie zobaczyli i przegonili :(
Dodaj anonimowe wyznanie