#SVzy2

W mojej rodzinie był alkoholizm. Podczas jednej z imprez rodziców, gdy miałam 10 lat, uciekłam z domu. Zima, śnieg na dworze, a ja w spodniach, laczkach i na krótkim rękawku wybiegłam z domu po tym, jak moja rodzicielka chciała mnie uderzyć za to, że podrywam jej nowego faceta. Ale to nie był wtedy mój największy problem. Najgorsi byli ludzie mijani po drodze do mojej przyjaciółki. Jakaś babcia mnie opierdzieliła, że jestem głupia, że tak ubrana na mróz wychodzę i rodzice powinni mi tyłek przetrzepać. Jakiś facet (30+) wyśmiewał mnie razem z kolegami podczas jazdy autobusem, czy czasem nie jest mi zimno i on może mi pożyczyć jedną rękawiczkę, to się może ogrzeję. Kobieta w wieku około 40 lat pokiwała głową z dezaprobatą i skomentowała, że teraz młodzieży się w dupach poprzewracało, że chodzą ubrani jak lato mimo mrozu na dworze.
Nikt się nie zainteresował dzieckiem, które idąc/jadąc do koleżanki, trzęsło się z zimna. Nie mam pojęcia dlaczego, może godziny wieczorne i ludzie byli zmęczeni po pracy? Może wyglądałam na więcej lat, niż miałam i myśleli, że jestem zbuntowaną nastolatką? Do dziś mnie to zastanawia.
Dodaj anonimowe wyznanie