#SUJyZ

Mam 24 lata, za 1,5 roku wychodzę za mąż. Jestem z moim narzeczonym od 2017 r., czyli już 8 lat. Mieszkamy razem już 3 lata. Wydawać by się mogło, że małżeństwo dla nas to czysta formalność. Problem w tym, że nie dla mnie, nie jestem pewna tej decyzji. Z jednej strony jest to chłopak, z którym spędziłam na tym etapie już naprawdę szmat czasu. Zaczęliśmy chodzić ze sobą w liceum, wydaje mi się, że przez ten czas sporo się zmieniliśmy, jakby zaczęliśmy patrzeć trochę w innych kierunkach. Owszem, jest wiele rzeczy, w których się zgadzamy, dogadujemy i które robimy wspólnie, np. kochamy podróżować, lubimy spontaniczność, ale jesteśmy na innych etapach swojego życia. Ja mam dobrą pracę, gdzie dobrze zarabiam i nawet jak zmienię miejsce zamieszkania, to wiem, że w mojej branży będę dostawać dobre pieniądze, wiem po prostu, co chcę w życiu robić. On też pracuje, ale nie zarabia tak dobrze jak ja, dalej żegluje gdzieś po życiu i nie wie, co tak naprawdę chce w życiu robić. Ma plan, gdy się przeprowadzimy otwierać firmę w dziedzinie, w której jest dobry i w której się rozwija, no ale z drugiej strony skąd mam wiedzieć, czy to kiedykolwiek nastąpi. Często ma wiele zamiarów, ale po prostu nigdy nie realizuje swoim pomysłów. Wkurza mnie to, że stoi w miejscu, a ja nie dość, że pracuję na pełen etat, to jeszcze studiuję dziennie. Czuję, że mnie hamuje, że nie pozwala mi na pełny rozwój osobisty. Naprawdę nie wiem, co mam robić, bo w gruncie rzeczy to dobry chłopak, dba o mnie, jest zaradny, jestem pewna, że nigdy by mnie nie zdradził i wiem, że kocha mnie bezgranicznie. Niestety ja nie jestem chyba po postu w stanie go już tak pokochać. Na początku związku to uczucie było naprawdę intensywnie, teraz nasze drogi się bardziej rozeszły. Zaczęło mnie wszystko w nim irytować, a kiedy wytykam mu jakieś błędy, np. że mógłby się wobec mnie zachowywać inaczej, to sam mówi, że ja po prostu nie doceniam jego drobnych gestów, takich jak: odwiezienie mnie samochodem do pracy czy zrobienie kawy i śniadania i że on się o mnie bardzo troszczy. Naprawdę już nie wiem, co mam robić. W trakcie naszego związku bywały takie sytuacje podbramkowe, gdzie było blisko do zerwania, ale tylko z mojej strony. Boję się też, że on sobie nie poradzi, załamie się psychiczne. Sam mówi do mnie, że jestem tak idealna, że on wie, że już nikogo innego w życiu sobie nie znajdzie, tak bliskiego jego ideałowi. On jest po prostu pewny, że jak nie ja, to nikt inny. Naprawdę szkoda mi, że ja nie mam takiej pewności... Nie wiem, co mam robić.
Shido Odpowiedz

Cały Twój wpis wygląda jak podręcznikowe przerzucanie odpowiedzialności za własne wygasłe uczucia na partnera. Udajesz, że się o niego „martwisz”, ale to tylko ozdobnik, bo w treści widać, że nie chodzi o jego dobro, tylko o stworzenie alibi, w którym on będzie winny rozpadowi związku, a Ty wyjdziesz z tego czysto.

On niczego konkretnego nie zrobił – ma plany, dba o Ciebie, jest lojalny – a Ty na siłę szukasz w nim wad, żeby usprawiedliwić decyzję, którą już dawno podjęłaś w środku. To nie jest troska. Troska to szczerość. A to, co robisz, to próba zrzucenia ciężaru z siebie na niego, bo łatwiej powiedzieć „on mnie hamuje”, niż „to ja już nie czuję tego, co kiedyś"

HansVanDanz

Wychodzi na to, że jego wadą jest to, że nie jest karierowiczem i zarabia za mało.
Może dla niego lepiej, żeby go zostawiła.

NAUS Odpowiedz

On zdecydowanie do Ciebie nie pasuje, Twój profil partnera to: mężczyzna 40+, ustatkowany, z firmą i doświadczeniem zawodowym. Z tego wyznania aż bije przekaz: nie jestem w stanie wycisnąć już więcej korzyści dla siebie z tego związku, moja sytuacja życiowa się zmieniła, potrzebuję nowego partnera, który będzie w stanie zapewnić mi kolejny wachlarz innych korzyści i da mi boosta na tym etapie.

Nie wiem o jakiej miłości w ogóle mówisz, czytając to wyznanie ani razu nie pomyślałem o miłości, nawet gdy rzekomo o niej pisałaś.
Będzie to trudne, ale powinnaś zakończyć ten związek i pozwolić facetowi znaleźć kogoś, kto go naprawdę pokocha i będzie widział w nim jeden wielki worek plusów, a nie minusów.

Ambra Odpowiedz

Mamy XXI wiek, niby równouprawnienie, niby odchodzimy od starych schematów. Ale jak przychdzi co do czego, to i tak facet musi być bardziej zaradny, musi więcej zarabiać, ect. Trochę mi to przypomina film
Pamiętnik z 2004.
Z jednej strony, pewne jest że gość się załamie, bo jest pewny że to Ty jesteś tą jedyną. Z drugiej, może znajdziesz kogoś "lepszego". Ale musisz mieć świadomość, że znalezienie gościa, który będzie dobrze zarabiał >15k, będzie miał dobrą sylwetkę, będzie później 30lat i będzie Cię uważał za tą jedyną, to nie jest taka prosta sprawa 😉.

Postac Odpowiedz

Jesteście już długo razem, zdążyliście się poznać i czuć ze sobą swobodnie.
Może być tak, że się zmieniliście, każde w inną stronę.
A może być tak, że za mocno skupiasz się na błędach partnera. Że przywykłaś do drobnych gestów, którymi pokazuje, że mu na Tobie zależy, i chciałabyś więcej. Chciałabyś go zmienić, wierząc w jakiś swój ideał chłopaka, wyobrażenie, którym on nie jest.

Zastanów się, czego chcesz od związku. Czy akceptujesz swojego narzeczonego - z jego wadami i zaletami. Czy chcesz z nim spędzić resztę życia. Wspólne hobby to nie wszystko - wystarczy dla znajomych, ale nie dla małżeństwa. Ale można być w szczęśliwym związku, nawet jak się ma hobby zupełnie inne.

anonimowe6692 Odpowiedz

Ta historia się powtarza u tylu ludzi non stop... Jakby Ci to powiedzieć? To nie jest to. Rozjechaliscie się, to dość normalne jak ktoś się wchodzi dość wcześnie, są od tego wyjatki, ale to są wyjątki. Przerabiałam taki długoletni związek, słyszałam to samo jak to on sobie beze mnie nie poradzi (i nawet łatwo było w to uwierzyć, bo był mało zaradny), a na koniec to on mnie kopnął w D ;) ale zawsze miałam wątpliwości. Po rozstaniu uświadomiłam sobie, że od dłuższego czasu już go nie lubiłam. Jak przestałam go kochać, to to zobaczyłam. Więc nie myśl pod kątem tego jak on sobie poradzi, to nie jest Twoja odpowiedzialność. A co do tego, że on Cię irytuje - to się nie zmieni. Chcesz z tym żyć na co dzień? Nie sądzę. Im szybciej się z tego zawiniesz, tym lepiej dla Was obydwojga. Powiem Ci też, że po tym rozstaniu szybko poznałam aktualnego męża i tu nigdy nie miałam wątpliwości, że to jest to. Tak że no... When you know, you know.

coztegoze2 Odpowiedz

Ten argument, że to "dobry chłopak" to żaden argument. Może być dobry, ale nie dla Ciebie. Zerwanie z kimś nie oznacza, że to zła osoba. Po prostu niewłaściwa dla osoby, która zrywa.

Lightworker Odpowiedz

Podsumowując: chłop jest dobry, ale za mało zarabia i już go nie kochasz. Fajna ta Twoja miłość, taka nie za prawdziwa.

Dragomir Odpowiedz

Potrzebujesz bogatego narcyza, co będzie Cię lał po twarzy i pomiatał Tobą, ale na przeprosiny zabierze Cię w podróż i obsypie kwiatkami. No i regularnie będzie miał niedostępny telefon, bo akurat będzie z inną a nawet jak go złapiesz to powie że to nie on, albo że to Twoja wina. Naprawdę jesteś tak chodzącym ideałem, że ten chłopak nie zasługuje na Ciebie, tylko na kogoś zupełnie przeciwnego.

StaryCap Odpowiedz

Dziecko, widać ze cie pipsko swedzi

psica

Wtedy by myślała o kimkolwiek a nie miała wymagania.

Dragomir

Piździca, hvja się znasz na życiu.

psica

Jeśli ktoś naprawdę myśli tylko o tym by seks z kimś uprawiać to go będzie uprawiać z kimkolwiek a jeśli myśli o tym by seks uprawiać z kimś konkretnym to nie myśli tylko o tym by seks uprawiać by to wiedzieć nie trzeba znać życia lecz logikę. I tak nie zrozumiesz mego sposobu myślenia. Lepiej idź do swej lubej zamiast uczyć życia innych o ile w ogóle ją masz bo może historię o niej zmyśliłeś. A jeśli to co pisałeś o sobie jest prawdą to ciesz się swą lubą za granicami Polski gdzie jest ci ponoć tak dobrze że nie chcesz się stamtąd ruszać.

Dragomir

O proszę, masz katalog z danymi czy z głowy pamiętasz?

Co do tematu, to jej się znudził spokojny i przewidywalny - i co ważne, niebogaty chłopak - i chciałaby spróbować innej kiełbasy, i mieć więcej atrakcji. Duża szansa, że kiedyś zatęskni za tym spokojnym i ułożonym chłopakiem, jak przerobi kilku łobuzów ale wtedy ten chłopak będzie już poza jej zasięgiem. Ale każdy musi przeżyć to sam. Tak że ona nie chce byle kogo, tyło kogoś z lepszymi - w jej mniemaniu - standardami. Typ bad-boya, bogatego cwaniaczka, niekoniecznie uczciwie zarabiającego, który dostarczy jej adrenaliny.

Rumek Odpowiedz

Tak Mają wykształcone kobiety. Nie zaznasz szczęścia, bo pula facetów dla was jest bardzo ograniczona. Mniej facetów studiuje niż kobiet a każda chce wykształconego. Takie jak ty zasilają potem szeregi wielkomiejskich singielek bo wasza kariera i praca nie są w ogóle atutem dla facetów. Uroda jest, a ta powoli wygasa. Świat się popsuł pod tym względem. Wspierajcie programy celowane do facetów aby podejmowali studia. Póki co wspieramy tylko kobiety i jest jak jest.

psica

To że chłopak mej siory nie skończył studiów w przeciwieństwie do niej nie jej przeszkadzało a naszej babce. Sama samotnie wychowywała naszą matkę bo wybrzydzała albo uważała że ktoś na nią nie zasługuje albo że ona na kogoś nie chciała mezaliansu a studiów nie skończyła więc taki po studiach w jej mniemaniu nie był dla niej. Takich historii jest więcej. Jest pewien typ ludzi którzy myślą że papierek zaświadczający o ukończeniu studiów coś znaczy i kobiety z wykształceniem wyższym należące do tego typu ludzi mogą tak mieć jak piszesz ale jest sporo takich dla których to nie ma znaczenia więc rusz dupsko a nie narzekaj jak jakiś incel z jebzdzidy czy innej patologii.

Dragomir

Ale jebzdzidy to Ty szanuj. Nie mam tam wprawdzie konta ale nieraz kisnę z tamtejszych komentarzy.

Dodaj anonimowe wyznanie