#SLxif
Nie mogę zamykać się w łazience, nie mogę słuchać muzyki, nie wolno mi mieć znajomych, nie mogę ubierać krótkich spodni latem, bo ojciec wyzywa mnie od prostytutek. Jedyne co mogę robić to się uczyć całymi dniami. Nawet śniadania nie mogę rano zjeść w spokoju, bo nawet przy stole słyszę jaka jestem bezwartościowa i że pójdę do piekła. Moi rodzice są bardzo wierzący. Nie wiem czemu są tacy źli dla mnie, naprawdę nic złego nie robię, jestem posłuszna, kulturalna, nie sprawiam żadnych problemów. W szkole mam średnią 5.20 i zachowanie wzorowe. I tak jestem zła, obrzydliwa i skończę w piekle. Ostatnie wydarzenia mnie już przerosły.
Miałam grypę żołądkową, cały poranek spędziłam w łazience wymiotując i mając rozwolnienie. Niestety to była niedziela, ale sądziłam, że nie każą mi jechać do kościoła, bo byłam w takim stanie, że ledwo mogłam wstać, a wymiotom nie było końca. Siedziałam na podłodze w łazience, myśląc, że chociaż dziś będę mieć spokój. Ale nie, jakieś 5 minut przed wyjściem krzyczą do mnie, że mam już stać gotowa pod drzwiami, natychmiast. Nie warto się im stawiać, bo by mnie pobili, więc w ciągu tych 5 minut zdążyłam tylko włożyć kurtkę i buty. Do kościoła pojechałam z zaschniętymi wymiocinami na włosach i nieumytymi zębami po rzyganiu. Jakoś wytrwałam w tym kościele, ale myślałam, że dosłownie zemdleję. Najgorszy był powrót, w drodze powrotnej już nie wytrzymałam w samochodzie i zwymiotowałam. Tata tak się wkurzył, że wypchnął mnie z samochodu i kazał wracać pieszo. Na szczęście to tylko 500 m, ale po drodze myślałam, że umrę i o tym jak bardzo ich nienawidzę. To tylko jedna z wielu sytuacji, które mnie wykańczają.
W piątek wracałam do domu i pod blokiem porozmawiałam chwilę (dosłownie 3 minuty!) z moim sąsiadem w moim wieku. Tata widział to przez okno. Gdy tylko weszłam, zaczął mnie wyzywać od dziwek i życzył mi, żeby ten chłopak mnie zgwałcił, bo tylko na to zasługuję. Ja go nawet nie znam, rozmawialiśmy o psie sąsiadki.
Nie mam już sił, jestem wykończona psychicznie i fizycznie. Obecnie chodzę ze szramą na policzku, bo mama mnie podrapała na wieść, że z religii dostałam 4, a nie 5. Mam dość. Najgorsze jest to, że wszyscy myślą, że jesteśmy kochającą się i religijną rodziną. A w rzeczywistości mój dom to piekło. Ale oni twierdzą, że to ja jestem chodzącym piekłem. Ostatnio słyszałam, jak mama modląc się, pytała Boga, dlaczego pokarał ją takim szatańskim dzieckiem. Ale ja nic złego nie robię, nawet się nie odzywam, gdy nie pytają.
Ok. Jeżeli jest tak źle (bardzo współczuję) to skup się aktualnie na planowaniu tego, co zrobisz, żeby się od nich uwolnić.
To nie jest tak, że 3 miesiące miną i nagle staniesz się dorosłą osobą z własnym życiem i oni nie będą mogli niczego od Ciebie oczekiwać. Przeciwnie - od osoby dorosłej mogą wymagać więcej. A własne życie najpierw trzeba sobie zaplanować a później zorganizować.
Nie skupiaj się nad tym, jak bardzo oni są niesprawiedliwi tylko nad tym, jak od nich uciec! To będzie Cię motywować zamiast tylko dołować.
Trzymam kciuki!
dokumentuj to wszystko z góry na dół i wrzucaj takie dowody do chmury i w 10 kopiach. Potem jak znajdziesz pracę, wyprowadzisz się i tak dalej to nie utrzymuj kontaktu. Gdyby kiedyś się odezwali o alimenty od swojego szatańskiego pomiotu to niech się odzywają - jak będziesz mieć obdukcje, nagrania itp to żaden sąd im tych alimentów nie klepnie.
Dodatkowo dopóki się uczy, to ona może wystąpić o alimenty od tych potworów. Bardzo współczuję i trzymam kciuki, żeby szybko udało się jej uwolnić.
Obdukcja jest płatna akurat.
Ale pomysł z robieniem zdjęć obrażeń jest bardzo dobry. Nagrywaj Wasze rozmowy itp. Pytanie w ogóle czy nie wolisz zgłosić sprawy na policję mając już jakieś dowody zebrane? Bo może po prostu lepiej by Ci było w domu dziecka niż w takim domu? Może byś miała trochę więcej spokoju?
No i pamiętaj, że możesz pozwać rodziców o alimenty po skończeniu 18 lat.
Całe życie może brać od nich alimenty jeśli sytuacja życiowa tego wymaga.
Twoi rodzice nie są wierzący, co najwyżej religijny. I fanatyczni. Ale opisane zachowania stoją w sprzeczności z nauką Kościoła i z wiara katolicką nie mają nic wspólnego (zakładam, że chodzi o ludzi deklarujących się jako katolicy).
Czy masz jakichś krewnych, którzy mogliby Cię przyjąć, kiedy już skończysz 18 lat? Trudno Ci będzie zacząć nowe życie bez pracy i wykształcenia. Ale szkoda, gdybyś musiała od razu iść do roboty i nie zrobiła chociaż matury.
Spisuj sobie z datami wszystkie objawy przemocy ze strony rodziców. Rób zdjęcia. Tak jak inni radzili, dobrze by było wyprowadzić się od rodziców i pozwać ich o alimenty, ale to raczej nie będą kwoty, które pozwolą Ci wynająć mieszkanie i się w nim utrzymać. Przydałaby się jakaś pomoc od innych ludzi.
Nie wierze, że tacy ludzie mogą mieć dzieci. I czemu je w ogóle chcieli? Żeby się nad nim znęcać? Problem nie jest w tobie, jest w nich. Nie jesteś złą osobą. Wręcz bardzo silną, z racji że jakoś sobie radzisz. Mam nadzieję, że uda ci się od nich uwolnić, i że tylko zatęsknią. Nie zasługują na dziecko, nigdy w życiu.
Twoi rodzice po prostu mają błędne poczucie religijności. Prawdziwy pobożny człowiek nie rzuca bluzgami na prawo i lewo i nie bije swoich dzieci z byle powodu.
Możesz też nawet księdzu z waszej parafii o ich zachowaniu powiedzieć, może on by im coś wytłumaczył, ale zacznij od może wytłumaczenia, że takie zachowanie wobec swojego dziecka nie jest religijnością.
Czy Ty przypadkiem nie byłaś wpadką Twoich rodziców? Twoi rodzice mają miedzy 40-50 lat, jesteś jedynaczką a oni bogobojni i zamiast przygotować Cię do życia, to żałują za swój grzech 18 lat temu.
Młodość ma swoje prawa ale i obowiązki.
Życzę wytrwałości i mądrych ludzi na swojej drodze. Jeżeli z rodzicami nie możesz porozmawiać, to może z dalszą rodziną albo szkolnym psychologiem?
Nie wierze, że tacy ludzie mogą mieć dzieci. I czemu je w ogóle chcieli? Żeby się nad nim znęcać? Problem nie jest w tobie, jest w nich. Nie jesteś złą osobą. Wręcz bardzo silną, z racji że jakoś sobie radzisz. Mam nadzieję, że uda ci się od nich uwolnić, i że tylko zatęsknią. Nie zasługują na dziecko, nigdy w życiu.