#SCXK4

Jeszcze rok temu miałam ogromne kompleksy związane z moją nadwagą, więc za namową przyjaciółki poszłam do psychologa na specjalną terapię, dzięki której miałam nabrać pewności siebie. Po kilku spotkaniach dostałam od niego koszulkę z napisem „MOJE CIAŁO JEST PIĘKNE!” do noszenia w domu. Za każdym razem, gdy przechodziłam koło lustra, miałam zatrzymać się i głośno przeczytać tę sentencję. I pewnie nawet i bym spróbowała tej „techniki”, gdyby nie to, że koszulka okazała się o dwa numery za mała i zwyczajnie się w nią nie mieściłam...
Nie wiem, czy taki był cel tej „terapii”, ale zdesperowana przeszłam na dietę i zaczęłam regularnie biegać. W ciągu roku zgubiłam prawie 25 kg. Teraz wchodzę w tę koszulkę bez żadnego problemu i patrząc w lustro, mogę powiedzieć „Moje ciało jest piękne!”, wierząc w prawdziwość tych słów!
Czaroit Odpowiedz

Przypuszczam, że jednak nie o to chodziło terapeucie.
W miłości do siebie nie chodzi o to, by kochać się warunkowo: Będę kochała siebie tylko wtedy, gdy ważę 50 kg. Albo, gdy zdam egzamin. Gdy będę akceptowana przez koleżanki. Gdy będę zarabiać tyle i tyle. Gdy ktoś mi powie, że na tę miłość zasługuję.

Podobnie z podobaniem się sobie. Masz prawo podobać się sobie okrągła, w normie i wychudzona. Świat może mieć na ten temat swoje opinie, to jego problem. Ale Ty możesz zachwycać się sobą w dosłownie KAŻDEJ odsłonie. Tłuściutka, z brudnymi włosami, smutna albo wściekła, bez pracy, kasy i bez chłopa. Wolno Ci patrzeć na siebie w lustrze i czuć miłość, zachwyt, czułość, ciepło, serdeczność - niezależnie od aktualnego wyglądu czy sytuacji życiowej.

Wiele lat temu zauważyłam ze zdziwieniem, że wśród moich znajomych najbardziej nie akceptują siebie osoby bardzo atrakcyjne. Ładne, świetnie ubrane, fit, z kasą i klasą. Takie tip top. No nie daj bór, by taka osoba przytyła 5kg. By straciła kasę. By w czymś powinęła jej się noga... Nagle zaczyna pluć taką nienawiścią do siebie, tak źle o sobie mówić, że aż uszy puchną. Bo NIE MOŻE SIEBIE ZNIEŚĆ NIEDOSKONAŁEJ.

A skoro nie akceptuje siebie niedoskonałej, to prawda jest taka, że nie akceptuje siebie WCALE. Bo na miłość i akceptację do siebie się nie zasługuje. One są bezwarunkowe, albo ich po prostu brak.

Ambra

Te osoby są takie "ładne" miedzy innymi dzięki krytycznemu podejściu do siebie, co właściwie jest pozytywne.

Czaroit

Ambra
To zależy, co rozumiesz przez krytyczne podejście do siebie.
Bo jeśli wyszukiwanie swoich niedoskonałości i wywieranie na sobie presji, by być ideałem, to nie, nie ma w tym absolutnie nic pozytywnego. Bo za tym stoi totalny brak miłości do siebie. Poczucie, że na miłość do siebie trzeba zasłużyć. I ci, którzy tak czują, zapłacą za to bardzo wysoką cenę.

Bo prędzej czy później zachorują, zestarzeją się, zbrzydną, powinie im się w czymś noga. A wtedy ich osobowość zbudowana na idealnym wizerunku doskonałej babki czy kolesia, zacznie się kruszyć i walić w zastraszającym tempie. W ruch pójdą prochy od psychiatry i/albo używki. Do drzwi zapukają depresja, pretensje do świata i zgorzknienie.

W dodatku całe ich życie to ciągła ucieczka OD. Od brzydoty, starości, biedy, samotności etc. Ich rzeczywistym napędem jest lęk, który z upływem lat narasta, i wcześniej czy później będą musieli się z nim zmierzyć.

Natomiast prawdziwe dbanie o siebie płynie z miłości do swojego ciała, do swojej istoty. Ten, kto kocha siebie głęboko i bezwarunkowo również dba o swoje ciałko, o jego potrzeby, zapewnia mu zdrowie i sprawność fizyczną. Kupuje sobie ładne ubrania, dba o swój komfort, zdrowe, smaczne pożywienie. Ale nie wywiera na sobie presji. Zaś jego motywacją jest dążenie DO. Do harmonii, zdrowia, piękna, szczęścia, spełnienia. Oczywiście, ma też zdolność krytycznego przyjrzenia się sobie, widzi swoje braki. I je akceptuje, potrafi się z nich śmiać. Ale też chętnie robi wszystko, by je zapełnić.

Tacy ludzie, gdy się starzeją, gdy spotka ich coś złego, nadal kochają siebie. I zawsze widzą powód do radości w swoim życiu, potrafią szczerze cieszyć się słońcem za oknem i śpiewem skowronka. Ich napędem jest radość doświadczania i pasja życia.

UroczaNieJestem Odpowiedz

Ważne, że metoda działa.

Ambra Odpowiedz

Czytając początek doznałem niezłego mind-fucka. Występują kompleksy z powodu nadwagi / otyłość, wiec co robię? Zmieniam dietę, idę do dietetyka, układam plan treningowy?? Nieeee, lepiej pójść do psychologa, żeby się "zaakceptować" xd. XD. Czyli jak czuję że śmierdzi odemnie, to zamiast wziąść prysznic, następnie użyć dezodorantu i ubrać czyste ubrania, lepiej popsikać się perfumami.

Dodaj anonimowe wyznanie