Mam 21 lat i jestem bardzo niedojrzała. W niektórych jedynie aspektach czuję się dojrzalsza niż nastolatka. Poza tym jestem wyjątkowo dziecinna. Mieszkam z mamą i nie chcę się wyprowadzać z domu. Boję się mieszkać sama. Nie myślę poważnie o życiu. Nie wiem, kim chcę zostać w przyszłości. Nigdy nie pracowałam, obecnie studiuję. Zamierzam studiować do 26 r.ż., żeby jak najdłużej mieć zniżki np. w komunikacji, a potem nie wiem. Nie chcę mieć dzieci. Nie widzę siebie w roli żony i matki, to dla mnie abstrakcja. Nie chcę zawierać małżeństwa. Nie chcę być w poważnym związku, który ograniczy moją wolność. Jeszcze nie byłam w „prawdziwym” związku, nie całowałam się z miłości. Najwyżej cenię sobie przyjaźń i swobodę. Jestem beztroska. Nie interesuję się wydarzeniami na świecie ani polityką. Jestem nieodpowiedzialna. Okres buntu i fascynacji używkami miałam w liceum, teraz raczej mi przeszło. Popełniam drobne wykroczenia, żeby zrobić nielubianym osobom na złość. Rozpamiętuję przeszłość, a przyszłość mnie nie obchodzi. Tęsknię za przygodami w dzieciństwie, za szwendaniem się i szkodzeniem nielubianym osobom. Jestem nieogarnięta i niezorganizowana. Nie umiem samodzielnie zadbać o dom. Nie umiem sama sporządzić listy zakupów. Mam trudności w wykonywaniu niektórych obowiązków domowych, jestem przeświadczona, że mama to robi lepiej. Trudność sprawia mi przyrządzanie posiłków. Nie umiem gotować. Chciałabym zacząć chodzić na imprezy z koleżankami, flirtować z chłopakami. Najchętniej poszłabym jeszcze raz do szkoły średniej. Chciałabym pojechać kiedyś na kolonie. Wierzę, że jeszcze pójdę na półmetek, na którym nie byłam. Chcę też zorganizować kiedyś huczną „osiemnastkę” w lokalu, której nie miałam. Nie rozumiem ludzi ze studiów, którzy myślą poważnie o życiu. Nie rozumiem, jak to trzy rówieśniczki z gimnazjum mają już dzieci, a rówieśniczka z liceum ma męża i dwoje dzieci. Nie ubieram się już bardzo młodzieżowo, ale z grupy ze studiów chyba ja ubieram się najmniej dorośle. Lubię styl e-girl i czasem się tak ubieram, noszę duże koszulki, koszulki z czaszkami, spodnie z łańcuchem i zawsze trampki, nie noszę dorosłych espadryli czy pantofli na obcasie. Jeszcze się nie maluję i nie robię manicure. Gram w gry komputerowe. Oglądam rysunki i filmiki fan fiction z tych gier. Wzdycham do fikcyjnych postaci z tych gier. Mam kilka figurek z gry i chciałabym mieć więcej. Mam również pluszową maskotkę z gry, z którą śpię. Na portalu randkowym podałam, że mam 18 lat i tak oszukałam jednego chłopa. Śmieszy mnie temat seksu. W szkole na WDŻ czy biologii się nie śmiałam w przeciwieństwie do innych. Ja się teraz z tego podśmiewam, czerwienię się, ekscytuję „łoo, pan na zajęciach wspomniał o seksie, hue hue”. Okres fascynacji seksem rozpoczął się u mnie w wieku 17 lat formalnie, 20 lat fizycznie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Podejrzewam, że Twoi rodzice nie spisali się najlepiej ani Cię wychowując, ani dostarczając Ci wzorców relacji międzyludzkich i ogólnie funkcjonowania. Gdzie Twój ojciec? To wyznanie brzmi jakby pisała je osoba z rozbitej rodziny trzymana pod kloszem i zagłaskiwana przez matkę.
Póki co jesteś chodzącym red flagiem, ale jeśli wykształcisz choćby szczątkowe poczucie odpowiedzialności i niewielką zdolność do autorefleksji, z czasem uda Ci się wejść na właściwe tory. Tkwienie myślami we własnym dzieciństwie, ignorowanie świata i wieczne bierne płynięcie z prądem skazuje Cię na ryzyko roztrzaskania o skały.
Powodzenia.
To że nie chcesz mieć męża i dzieci - ok, nie każdy musi mieć i chcieć. Zwłaszcza mając 20 lat. Że interesujesz się jakimiś mangami czy innymi tym podobnymi rzeczami - spoko, ludzie mają różne zainteresowania. Ubierasz się w swoim własnym stylu - dla mnie super, sama też nie ubieram się w "dorosłe espadryle" a mam dobrze ponad 30 lat.
Ale na wszystkich Bogów Olimpu! Sprzątaj i rób jedzenie bo to doprawdy żałosne żeby studentka nie umiała sobie czegoś ugotować.
Wyraz Bóg oznacza boga monoteistycznego więc wyraz ,,Bogowie" nie istnieje ale poza tym zgadzam się z twym komentarzem.
Fakt, tylko wyraz "Bóg" powinien być pisany od wielką literą, ale! Jeśli autor chce podkreślić szacunek lub emocjonalne zaangażowanie względem innego boga lub bogów, to również będzie poprawnie, jeśli napisze to wielką literą. Nie jest to powszechnie stosowane, ale też nie niepoprawne. W gruncie rzeczy pewne zasady (jak pisownia małą lub wielką literą) można nagiąć, szczególnie w literaturze. Słyszałam, że Eff Kozłowska jest jest autorką, która pisze swoje książki wyłącznie małymi literami, to dla niej sposób na wyrażenie siebie. Nie czytałam, nie mam opinii, ale wspominam o tym w ramach ciekawostki.
Generalnie to totalnie nic dziwnego jak na 20 lat. Dzieci w tym wieku to zwykle patologia albo totalny pech. Ogólnie większość 20 latków obecnie to dzieciuchy tylko grają dorosłych. Ty robisz odwrotnie. zresztą jak sytuacja życiowa nie ciśnie to nie ma się co spinać. Jedyne do czego można się przyczepić to nieumiejętność sprzątania i gotowania ale i to głównie do rodziców, że nie nauczyli
Tu była dosyć rozbudowana odpowiedź mego autorstwa i znów to że jestem overthingerem spowodowało że w rezultacie jej nie wysłałem choć powodem też jest nieintuicyjne działanie tego portalu.
Niech ci mama zrobi przysługę i wyjedzie na tydzień. Albo się ogarniesz,albo umrzesz z głodu. Nie chcesz męża,nie chcesz tego i owego,ale nigdy nie byłaś w związku. Dziwne.
Może była ale nie w ,,prawdziwym". W sumie tak napisała że nie wiadomo o co jej chodzi.
Jeśli nie przeżyłaś jakiejś traumy, która wpłynęła na Twój rozwój, to osiągniesz dojrzałość z wiekiem. W dzisiejszych czasach dzieci później dojrzewają, niż jeszcze pięćdziesiąt lat temu. Życie jest za łatwe.
I pytanie, czy swoim wpisem szukasz atencji, czy rady. Jeśli to pierwsze, to proszę, zwróciłaś moją uwagę :). Jeśli to drugie, to po prostu zacznij ogarniać swoje życie. Wypierz sobie, ugotuj coś, posprzątaj, zrób mamie herbatę… Twoja mama też się musiała tego wszystkiego nauczyć. Nie rodzimy się z takimi umiejętnościami. A jeśli to mama Cię ogranicza, bo ona „zrobi wszystko lepiej”, to czas najwyższy zwrócić jej uwagę, że blokuje Twój rozwój.
Autorka wyznania samą siebie blokuje przeświadczeniem ,,że mama to robi lepiej". Czas by się nie zastanawiała czy coś robi gorzej czy lepiej tylko żeby robiła swoje. Bo by nabrać doświadczenia trzeba działać działać i jeszcze raz działać. A jak nie wie jak to się ewentualnie kogoś zapytać o to.
Taka postawa nie bierze się wyłącznie z wygodnictwa i lenistwa, czasem jej fundamentem jest na przykład rodzic drący japę przy każdym najmniejszym potknięciu dziecka nie szczędzący jednocześnie mu uwag typu:
- wszystko muszę robić sam,
- do niczego się nie nadajesz,
- daj, ja to zrobię,
- zostaw to, zrobię to szybciej.
Teraz przemnóż to przez 20 lat życia autorki i postaw przed nią swoją radę: no, ten, bo zacząć działać musisz. I jeszcze raz działać!
Autorka jest osobą silnie uzależnioną od matki, więc w jej wypadku rada: po prostu działaj, to tak jakby serwować radę osobie z depresją: no, musisz się więcej uśmiechać, a żeby się uśmiechać, to trzeba oglądać zabawne rzeczy.
I wtedy puszczasz jej Kukurydzę dla Zuchwałych albo Wielki Mix Youtuba.
Tak więc nie musi być wcale tak, że autorka sama się blokuje, może po prostu doniczka, w której wyrosła, była źle dobrana.
Ale możesz też mieć rację capre diem i jazda.;)
No i znów nie zrozumiano co napisałem. Ona samą siebie blokuje niezależnie od tego czy rodzicielka też ją blokuje. Inaczej piszę o kimś kto się skarży że rodzice twierdzą że wszystko zrobią lepiej (wtedy uważam że być może popełnia błąd że nie zerwał kontaktu z rodzicami) a inaczej o kimś kto zauważa że myśli że rodzice wszystko robią lepiej. Gdy ktoś ciągle myśli że wszystko robi gorzej to nic się nie zmieni jeśli nie przestanie tak myśleć. Takie myślenie często powstrzymuje od działania i bynajmniej nie jest lenistwem i nigdzie nie napisałem że autorka wyznania jest leniwa. To ty sobie ubzdurałeś że ją za taką uważam nie wiedząc w ogóle do kogo piszesz. A możesz pisać do kogoś kto ma podobny problem i sam dobrze sobie zdaje sprawę jak krzywdzące jest uważanie go za leniwego. Ludzie nie mają świadomości jak czasem natłok myśli nie pozwala się skupić na żadnej czynności i stąd nic nie robią a nie dlatego że są leniwi. Polecam poczytać co to znaczy być overthinkerem. I wiem że nie wystarczy postanowić przestać myśleć by przestać myśleć ale autorka wyznania nie skarżyła się na to że nie może przestać myśleć czyli prawdopodobne nie ma świadomości że myślenie ją blokuje czyli potrzebuje takiej rady. Uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do zmiany na lepsze. Poza tym matce która praktycznie od małego dziecka do czasów dzisiejszych mówi swemu dziecku: ,,do niczego się nie nadajesz" raczej zwrócenie uwagi przez dorosłe dziecko że swym zachowaniem blokuje jego rozwój nie sprawi że poprawi swe zachowanie względem dziecka a może wręcz zaognić konflikt bo dojdzie gadanie dorosłemu dziecku że nie szanuje swej matki a wiem to z doświadczenia bo sam mam problem z rodzicami którzy uważają że ,,wszystko zrobią lepiej". Toksycznych ludzi lepiej ignorować niż z nimi rozmawiać i dlatego się nie zgadzam pod wieloma względami z tym co napisała ArrabellaStrange.
Kolejna sprawa to że autorka wyznania nie jest typowym grzecznym dzieckiem zahukanym przez rodziców ani trochę bo napisała że robi innym na złość czyli sama jest toksyczna. I dodam by znów ktoś nie napisał do mnie elaboratu w którym mi niepotrzebnie tłumaczy jak świat funkcjonuje że zdaje sobie sprawę że mogła się od matki bycia toksyczną nauczyć. Co do dopresji to sam czuję że ją mam i często próbuję oglądać komedie by poprawić sobie humor i choć często to nic nie daje to wolę to robić niż nic nie robić bo wiem że nic nierobienie mi na pewno nie pomoże. Co rozumiesz przez zabawne filmiki na YT? Mnie często ,,zabawne filmiki" dobijają przerażając swym debilizmem.
Żeby nadać mej tragicznej sytuacji kontekst napiszę jeszcze że z mymi rodzicami jest do tego stopnia ,,na noże" że chcą mnie sądownie ubezwłasnowolnić. W dzieciństwie (nastolatkiem już wtedy byłem w trakcie dojrzewania) już raz tak ze mną zrobili i najgorsze w tym wszystko było to że nigdy do mnie nie dotarł list o terminie rozprawy sądowej więc nie wiedząc o rozprawie nawet nie mogłem pojawić się w sądzie i się bronić. I strasznie mnie wkurza fakt że rozprawa odbyła się po myśli rodziców a nie obiektywnie ponieważ kurator sądowy był znajomym rodziców. Dlatego mnie ogarnia bezsilna złość gdy widzę że dorosły człowiek mieszkający z rodzicami narzeka na to jak go traktują rodzice w sytuacji gdy w przeciwieństwie do mnie może się wyprowadzić z tzw. domu rodzinnego bez narażania się że gdy to zrobi wsadzą go do psychiatryka pod pretekstem że jest ,,wariatem". Naprawdę jeśli ktoś jest ,,wolny" to niech z tego korzysta zamiast narzekać. Śmieszą mnie argumenty typu: ,,bo ja sobie nie wyobrażam inaczej" tylko że to jest nerwowo-depresyjny śmiech niemający nic wspólnego ze szczęśliwością. Mam 32 lata a rodzice ciągle chcą bym robił to co im się wydaje dla mnie dobre a nie to co jest dla mnie dobre. Wręcz doprowadzają mnie do szaleństwa sugerując wciąż od nowa że lepiej wiedzą ode mnie samego co ja myślę najczęściej zakładając że wcale nie myślę a tymczasem ja sobie doskonale zdaje sprawę że mym problemem głównie jest to że myślę wręcz za dużo. Nie ma nic gorszego niż ,,robienie z kogoś wariata". Poczytajcie sobie co to jest ,,gaslighting". Więc jak widzisz NAUS kompletnie nie trafiłeś do odpowiedniej osoby z tym przekazem więc może lepiej następnym razem nie doszukuj się w czyjejś wypowiedzi czegoś więcej niż w niej było bo możesz wywołać u kogoś nieświadomie cierpienie psychiczne. Nie chodzi mi tylko o taką sytuację jak tu że zachętę do działania odbierasz jako oskarżenie o lenistwo bo to jest bardzo uniwersalne i ilość sytuacji jakich to się tyczy jest wręcz nieskończona.
PS. Niektórym być może nie pasuje że nie daję przecinków. Jako overthinker kiedyś myślałem aż nadto gdzie postawić przecinek i gdy odpuściłem poczułem że na jakiś czas złapałem nowy oddech.
PS. 2 Czyż moje komentarze nie są zbyt długie jak na kogoś kto rzekomo płytko postrzega świat? Myślę że raczej z wielu mych komentarzy wynika że ocena mnie NAUSA (i nie tylko jego) jest totalnie błędna.
PS. 3 Często żałuję że jest to anonimowa strona bo gdybyście mieli wgląd we wszystkie me komentarze na tej stronie a ja w wasze to byłoby nam się łatwiej dogadać.
Literówkę zrobiłeś. Carpe a nie capre.
Wez się do roboty, a nie pierdoły w internecie wypisujesz...nikogo to nie obchodzi, a Ciebie jedyną powinno
Jesteś pewna, że Twoja relacja z mamą nie pogłębia w Tobie poczucia, że jesteś nieodpowiedzialna i dziecinna?
Bo tak to wygląda. Jakby ktoś w odniesieniu do Ciebie używał regularnie tych określeń i traktował Cię jak dziecko, aż przyjęłaś to za normalność.