Jestem chłopakiem, mam 22 lata. Odkąd pamiętam, moja rodzina jest wiecznie skłócona, mam na myśli większość ciotek i wujków mojej rodziny nie lubi i nie utrzymują kontaktów. Co prawda od czasu do czasu były pojednania, ale często musiałem słuchać jako dziecko, że akurat moja rodzina jest gorsza. Najgorzej było jednak z babcią. Babcia jest mamą mojego ojca, z którym również nie mam najlepszej relacji. Mój ojciec ma brata, co jest istotne w tej historii. Gdy byłem młodszy, często musiałem zostawać z babcią, bo rodzice pracowali, szczególnie podczas wakacji. Babcia mieszkała blok za nami, więc tak było najprościej, ale nie dla mnie. Każdego dnia musiałem wysłuchiwać, jak to rodzina brata mojego taty jest lepsza, bo wuja zabiera swoje córki do wesołego miasteczka, wysyła na kolonie itd. Pojawiały się też porównania odnośnie do jego dzieci i mnie, oczywiście ja zawsze byłem tym gorszym, problemem nawet było to, że byłem chudszy (!). Codziennie babcia znajdowała jakiś powód, żeby mnie „ośmieszyć”. Możecie sobie tylko wyobrażać, jak mocno niszczyło to psychikę młodego człowieka.
Dziś babcia ma 75 lat, brat mojego ojca praktycznie nie utrzymuje z nią kontaktu, ja przychodzę tylko gdy babcia potrzebuje z czymś pomocy. Mam wiele żalu za to, co było kiedyś i może byłbym w stanie to wybaczyć, gdyby nie fakt, że po dziś dzień jestem uważany za tego gorszego, nawet mimo tego, że jako jedyny wnuk się nią jakkolwiek interesuję. Do dziś zazdroszczę każdemu mojemu znajomemu, który mówi, że uwielbia spędzać czas czy to z dalszą rodziną, czy to z babcią. Wtedy coś we mnie pęka, bo wiem, że nie było mi dane przeżyć czegoś, co dla wielu jest normalne, a słowo „rodzina” przywołuje mi więcej negatywnych skojarzeń niż pozytywnych.
Dodaj anonimowe wyznanie
Pamiętaj, że ilekroć pomagasz babci utwierdzasz i ją i siebie w przekonaniu o tym, że rzeczywiście jesteś gorszy, bo pomimo bycia jebanym całe życie i tak robisz za lokaja i służącego.
Powinieneś popracować nad wyznaczaniem własnych granic i poczuciem własnej wartości. A wybaczyć babci możesz ewentualnie jak Cię szczerze przeprosi, choć też nie musisz i ja bym tego raczej nie robił.
Autor nie robi za służącego, tylko pomaga babci, kiedy ona tego naprawdę potrzebuje. To nie znaczy, że jest gorszy, tylko że jest silniejszy od babci i od reszty rodziny i potrafi wyjść poza niskie pragnienie zemsty.
Granic jak najbardziej można pilnować, nie pozwalając sobie wejść na głowę i kształtować tę relację według własnego uznania. A to autor robi.
A babcia nie przeprosi. Skoro nie rozumiała wtedy, że krzywdzi dziecko oddane jej pod opiekę, to tym bardziej nie zrozumie tego teraz, na starość.
Panie NAUS, piękna manifestacja lucyferianizmu.
Arabella z wiekiem dochodzę coraz bardziej do wniosku, że wmawianie ludziom, że zemsta jest niska i trzeba być "ponadto" jest zwykłą manipulacją, mająca na celu kontrolę przeciętnego człowieka, żeby za bardzo nie skakał. Poza tym odcięcie się od babci w tej sytuacji trudno nazwać zemstą. Ludzie są z natury egoistami i pomagają innym, bo to sprawia, że czują się dobrze sami ze sobą, tutaj odbiorca tej pomocy odbiera autorowi nawet to poczucie. I tak jedyną motywacją autora zostaje poczucie obowiązku. Zdrowiej by mu się było odciąć
Nienawiść niszczy tego człowieka, który się jej poddaje. Zemsta nie jest niczym innym. Nie można osiągnąć dobrych skutków, dla siebie ani dla innych, robiąc coś złego.
ArabellaStrange, ale nikt tu nie mówi o tym, żeby autor zrobił coś złego, tylko żeby odciął się od babci, żeby popracował nad wyznaczaniem własnych granic i poczuciem własnej wartości. Tkwiąc w takim układzie jak teraz tylko pokazuje babci, że może go gnoić do woli, a on i tak będzie jej pomagał. Myślisz że takie coś nie sprawia, że autor coraz bardziej nienawidzi babci? Jeśli babcia autora ma trochę rozumu w głowie, to zrozumie swój błąd, czego nie doceniała, gdy się od niej odetnie, szczerze przeprosi i wtedy autor może jej zacząć znowu pomagać, ale jeśli zacznie jeszcze bardziej po nim jeździć, że okropny wnuk ją porzucił, to tylko by potwierdziła, że dostała to, na co zasłużyła. Przestańmy propagować opiekowanie się kimś z poczucia obowiązku, ,,bo to rodzina". Nie, to nie jest obowiązek i powinniśmy dbać przede wszystkim o swoje potrzeby, o swoje zdrowie psychiczne. Zdrowy egoizm jest potrzebny i dopiero jak o to zadbany, możemy pomagać innym, ale pod warunkiem że robimy to ze szczerych chęci, a nie z obowiązku i jeszcze nie dostając krztyny wdzięczności jak to jest w przypadku autora. Zauważ że syn tej babci, wujek autora, praktycznie nie utrzymuje z nią kontaktu i reszta wnuków też się nią nie interesuje. Czyli nietrudno sobie wyobrazić jaka z niej musi być paskudna osoba, skoro nawet jej syn, który miał według niej lepszą rodzinę od taty autora, się od niej odciął. Autor naprawdę powinien iść w ich ślady. Toksyczne relacje się ucina, a nie je pielęgnuje. Nieważne czy to rodzina czy nie.
Arabella a niepomszczona krzywda i brak poczucia sprawiedliwości nie niszczą? Świadomość, że inni mogą robić źle i są bezkarni? Całe życie byłam konformistką i "ustepowalam glupszemu", ale wiesz jakie to rzeczywiście przynosi efekty? Jak ustepujesz przed chamstwem, to cham się uczy, że jego metody działają. Czemu masz komuś takiemu nie pokazać, że czyny mają konsekwencje? Jeśli sobie te lekcję przyswoi, to może przy okazji otoczeniu delikwenta będzie się lepiej żyło. Poza tym, tutaj to naprawdę żadna zemsta. Odcięcie się dla zdrowia psychicznego i pozbycie się nieuzasadnionych wyrzutów sumienia i poczucia powinności. Nikt mu nie każdy babci okradać czy obsmarowywać na osiedlu
To nie jest tak, ze wszyscy mają super relacje. Może takie informacje wyłapujesz. A może ludziom łatwiej przechodzi przez gardło: mam fajną babcię.
A nie kazdy umie powiedzieć na głos: nie lubię babci. To mimo wszystko pewnego rodzaju tabu.
Tak naprawdę to różnie bywa.
Moja rodzina jest skłócona, a są w niej m.in. dwie toksyczne babcie, które się nie lubią. Obie mają skłonność do agresji, jedna rzuciła się na kogoś kilka razy w życiu, a druga więcej razy. Ta druga uderzyła kiedyś tę pierwszą na jej własnym podwórku. Ta, która użyła siły tylko kilka razy w życiu, za to bardziej rani mnie słownie. To babka od strony ojca. Nie lubi, a czasami nienawidzi rodziny mojej mamy. Uważa tę część mojej rodziny za gorszą od swojej. W albumie ze zdjęciami nie ma żadnego, na którym by była moja mama - nawet jednego zdjęcia ze ślubu moich rodziców. Obraziła do mnie moją mamę wiele razy, mówiąc np., że "kobiety dzielą się na cichodajki i k***". Spytała mnie, którym typem jest moja mama. A ja miałam chęć spytać babkę, którym rodzajem ona jest. Jestem dorosła, mam dość życia w ciągłych konfliktach. Jedno z moich największych marzeń w życiu: nie spotkać już nigdy babki od strony ojca, ani nie mieć z nią więcej nic do czynienia. Mój ojciec popełnił samobójstwo. Z przyczyn zdrowotnych, bo chorował i już nie mógł wytrzymać. Babka obwiniała mnie i mamę. Miała nawet pretensje o to, że nie poszłam modlić się w miejscu, w którym to zrobił (!). To było na odludziu. Teraz zachowuje się, jakby nie dręczyła mnie przez ten czas od jego śmierci, jakby to się nie zdarzyło. Babka od strony mamy też jest toksyczna, ale w inny sposób. Chciałabym mieszkać daleko od nich. Gdy słyszę, że ktoś ma normalnych dziadków albo mieszka daleko od nich, myślę, że też bym tak chciała.
poczekaj, aż babcia umrze - wtedy będzie impreza spadkowa.