#RCsPk
Jestem już dorosłą kobietą, mam swoją rodzinę, jest mi z tym dobrze, jestem szczęśliwa. Może nie wpływa to za bardzo na mój komfort życia, ale mam problem z asertywnością. Bardzo ciężko mi odmówić, bo od razu boję się, że sprawię komuś dużą przykrość. Zastanawiałam się, skąd wzięło się to u mnie w aż tak dużym stopniu i przypomniała mi się pewna sytuacja z dzieciństwa.
Jako dziecko uwielbiałam jeździć z babcią do mojej prababci. Mieszkała na wsi, gdzie było mnóstwo zwierząt, a dla dziecka wychowującego się w mieście bez żadnego zwierzaka to była nie lada atrakcja. Lubiłam też chodzić na długie spacery po polu. Gdy miałam 12 lat, prababcia zmarła, a ja byłam już w takim wieku, że wyjazdy na wieś nie były dla mnie już takie super fajne jak kiedyś, a wręcz przeciwnie, czułam się odcięta od świata, od znajomych, nie mogłam nawet spokojnie porozmawiać przez telefon, bo były problemy z zasięgiem. Moja babcia wciąż chciała tam jeździć, zwłaszcza w upały, ale nie chciała wyjeżdżać sama, bo było jej przykro, że prababci już tam nie ma i nie chciała też spać sama w domu, więc chciałam czy nie chciałam, zaczęłam być do tych wyjazdów zmuszana. W końcu powiedziałam otwarcie rodzicom, że nie chcę już tam jeździć. Niestety, nie spotkałam się ze zrozumieniem, za to wybuchła wielka awantura – były wyzwiska, płacz, moralizowanie, że jak ja mogę to babci robić itp. Ponieważ nie byłam ustępliwym dzieckiem, uznałam, że poszukam innego rozwiązania i przed wyjazdem zaczęłam symulować chorobę, udawałam, że wymiotuję, ale na niewiele to się zdawało, bo po prostu było to przekładane na później i tyle.
I teraz takie pytanie: jak ja miałam się tej asertywności nauczyć, jeśli byłam za nią karana? Oczywiście, jeśli chodziło o papierosy czy alkohol musiałam umieć odmawiać. Ale robić coś wbrew sobie, byleby komuś z rodziny nie było przykro? Tutaj nie miałam prawa do odmowy. No i cóż, kolejna rzecz do odnotowania z cyklu: czego nie zrobię własnemu dziecku, co kiedyś zrobiono mi.
Bo kiedyś ludzie durnowato myśleli że starsi ludzie to "święte krowy" i nie można im odmawiać i trzeba podporządkować swoje życie do ich życia, a jak dzieci to kwestionowały to były niewychowane i nie okazywały szacunku
Moja teściowa ma dalej takie myślenie
O, wypisz wymaluj moi dziadkowie. A w jakim szoku zawsze jeśli miałem odmienne zdanie od nich albo od rodziców...
Choć jest teraz trudniej, dalej możesz się tego nauczyć. Jesteś świadoma problemu, jego przyczyn, więc pierwsze kroki za Tobą. Moim zdaniem jeżeli podejdziesz do tego z głową, skorzystasz z pomocy specjalisty lub profesjonalnej literatury, to będziesz w stanie poprawić swoje umiejętności.
Najlepsza odpowiedź rodzica na zmuszanie dziecka do czegoś, używając argumentu „bo będzie jej przykro”:
Babcia jest dorosła, poradzi sobie ze swoimi emocjami
Powiedz sobie to w sytuacji, gdy będziesz się bała, że komuś będzie przykro
To bardzo częsty argument dorosłych, który ma Cię nauczyć, że emocje innych ludzi są w Twoim zyciu ważniejsze niż Twoje własne
Jak dla mnie brzmisz jak bardzo asertywna osoba. To, ze Twoi rodzice nie brali tego pod uwagę, to inna sprawa. Ale ja na Twoim miejscu w tej historii nie miałabym odwagi nawet poruszyć tego tematu, żeby tylko nie dotarło to do uszu babci i żeby nie myslala ze wolę towarzystwo koleżanek niż jej i ze wyjazdy na wieś się dla niej na zawsze skończyły.
Nie mowie ze moje podejście jest zdrowe. Ale nie widzę u Ciebie dużych problemów z asertywnoscia
Zgadzam się
Jakbym sama to pisała. Na szczęście da się z tego wyjść, czego Ci z całego serca życzę.