#RA9LO
Od razu na pierwszych zajęciach wpadła mi w oko fajna dziewczyna. Ładna, zgrabna, zadbana, o pięknym uśmiechu. Dokładnie w moim typie. Oczywiście zacząłem kombinować jak by tu się z nią jakoś zapoznać i może ją gdzieś zaprosić. Siedziała przede mną i jakoś na drugich zajęciach podsłuchałem, jak dyktowała swój numer dziewczynie, z którą siedziała. Numer ten potem wpisałem sobie do komórki, pod żartobliwą nazwą "świnka z angielskiego" (bo miała śmieszny breloczek w formie małej uroczej świnki).
No ale przecież nie napiszę do niej SMS-a "Cześć, podsłuchałem twój numer, może wyskoczymy na kawę?", więc wiedziałem, że jeżeli chcę mieć nadzieję na cokolwiek, to muszę go otrzymać od niej bezpośrednio. Nie mogłem się jednak zebrać na odwagę, żeby zagadać.
Pewnego razu na sam koniec kursu przyszedłem sporo wcześniej na zajęcia i zauważyłem, że siedzi sama na ławce przed budynkiem. "Taka okazja już się nie powtórzy" pomyślałem i niezwłocznie do niej podszedłem. Zaczęliśmy rozmawiać, najpierw o kursie, potem na ogólne tematy. W końcu wyjąłem telefon i wydusiłem z siebie coś w rodzaju "Może daj mi swój numer, to będziemy w kontakcie?".
Uśmiechnęła się, wyciągnęła swoją komórkę z torebki i mówi, żebym najpierw dał jej swój. Serce zabiło mi mocno, w głowie fajerwerki, co za sukces! Podałem jej numer, ona go wpisała do telefonu i zadzwoniła do mnie, żeby wyświetlił mi się jej numer. Patrzyliśmy obydwoje na wyświetlacz mojego telefonu, czekając na połączenie i po chwili zaczął dzwonić. A na wyświetlaczu wielki napis, że dzwoni "ŚWINKA Z ANGIELSKIEGO".
Momentalnie przybrałem barwę ceglanego muru przy którym siedzieliśmy, a ona popatrzyła na mnie totalnie zdegustowana, wstała i bez słowa odeszła. Kurs się skończył i nigdy więcej już jej nie widziałem.
Hahahaha :) dobre to. Może nie aż tak jak cukiernia czy badziebadla, ale dobre :)))
Kalafijora zapomniałeś odkopać
Nie da rady. Kalafijora ślimaki zeżarły.