#Qm5pJ

Dwa lata temu spotkałem miłość mojego życia. Jechałem SKM-ką na uczelnię, dzień, jak co dzień, a tu nagle ON. Usiadł przede mną – uśmiechał się do mnie jak jakiś książę Disneya i tak po prostu siedział, promieniejąc perfekcją. Z natury jestem nieprzystosowanym społecznie tchórzem, nic więc dziwnego, że przez całą drogę tylko uśmiechałem się pod nosem i odwracałem wzrok. No wiecie, co jeżeli on nie gra w tej samej drużynie... Wysiedliśmy na tej samej stacji, chłopak pożegnał mnie szerokim uśmiechem. Przez cały dzień nie mogłem wyrzucić go z głowy, więc kiedy wracając do domu, zobaczyłem go na stacji, serce mało nie wyskoczyło mi gardłem. Pomyślałem o tych wszystkich historiach, gdzie to ludzie opisują stracone szanse i postanowiłem działać. Może nie od razu stanowczo, ale rozumiecie, metoda małych kroczków.

Książę z Bajki miał ze sobą dużą torbę sportową, którą postawił na ławce, niedaleko siebie. Zobaczyłem, że zamek w bocznej kieszeni jest rozsunięty i wpadłem na genialny pomysł. Na małej kartce opisałem, jak to wpadł mi w oko, zanotowałem swój numer telefonu i imię, pozostało tylko czekać, aż odwróci wzrok i nie będzie zwracał uwagi na torbę. No i stało się! Jakaś starsza pani poprosiła o pomoc w użyciu biletomatu, chłopak (będąc tym moim ideałem) natychmiast się zgodził, a ja ruszyłem do działania. Niestety, facet, który stał niedaleko, okazał się być czujnym draniem i przyłapał mnie z ręką w torbie. Możecie sobie wyobrazić, jak głęboko pod ziemię chciałem się zapaść, kiedy Książę z Bajki zobaczył, co się dzieje. Pan, który zareagował, chwycił mnie za nadgarstek i opieprzył od góry do dołu za próbę kradzieży, cała stacja ludzi przyglądała mi się z obrzydzeniem, w tym mój niedoszły przyszły. Jako ofiara losu nie potrafiłem się nawet wytłumaczyć, stałem tylko jak głupi z ręką w żelaznym uścisku. W międzyczasie pan zdążył wyrwać z mojej dłoni przedmiot niedoszłej „kradzieży” i odczytać wiadomość. Natychmiast puścił moją dłoń i zapytał, czy mam na imię Marek. Gdy kiwnąłem głową, spojrzał na mnie z obrzydzeniem, wyrzucił kartkę i odszedł, jakby nigdy nic.

Na szczęście mój Książę z Bajki okazał się godny swego miana. Zapytał, czy wszystko OK, co się stało, bo w sumie nic nie widział, stojąc przy automacie...
Nie przyznałem się do nieudanego podrywu. Wracaliśmy tym samym pociągiem, dobrze nam się rozmawiało, na tyle dobrze, że podtrzymaliśmy znajomość, zaczęliśmy się do siebie zbliżać...

Pojutrze jestem świadkiem na jego ślubie. Wie, że jestem gejem, nie wie, że trwam w friendzonie. Dalej żyje w przekonaniu, że chciałem zapiąć zamek w jego torbie.
Ania jest cudowną kobietą, mam nadzieję, że będą tak szczęśliwi już do końca życia.
Dla mnie czas ruszyć do przodu.
dewitalizacja Odpowiedz

Szkoda, że ten facet nie uświadomił przy okazji Księciu z Bajki co było na kartce od Ciebie...

Dragomir

Bez znaczenia, chłopak jest hetero i bierze ślub. Nic by to nie zmieniło między nimi.

Dodaj anonimowe wyznanie