#QUewY
Ok, przynosimy sznurogacie, gość się przebiera, w głośnikach "Anaconda'' i dawaj trzęsityłkować. Na początku robił to niepewnie, ale z czasem się rozkręcił i już przy "Oh my gosh, look at her butt" wczuł się. Dla nas - podpitych studencin - to dobrze, bo ubaw jest, ale dla jego Wacława już nie bardzo. Kolega trząsł zadem tak intensywnie, że w końcu stringi przesunęły się ukazując jego jajka w pełnej okazałości. I tu zaczęło się źle dziać...
Zobaczywszy jego przyjaciół majtających się jak flaga na wietrze, dostałam strasznego napadu śmiechu. Przez to wszystko nieco poluzowałam zwieracze i puściłam ogromnego, głośnego pierda. Słowo daję, smród wypalał gałki oczne! Na nieszczęście to wszystko rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. Tak bardzo, że aż pociekła mi krew z nosa ze śmiechu... Do tego smród, smarki pomieszane z krwią i duża ilość alkoholu sprawiła, że puściłam (NOSEM!!!) soczystego bełta. Co dziwne, chłopak zdawał się tego nie zauważać i dalej tańczył. Rozkręcił się tak bardzo, że gdy leciało "I've got a big fat ass", postanowił unieść jedną rękę i na potwierdzenie słów piosenki zadać sobie siarczystego klapsa. Szkoda tylko, że zapomniał o zawartości moich trzewi znajdującej się na podłodze... Gdy uniósł jedną rękę, poślizgnął się i wy#jebał pięknego orzełka, łamiąc sobie obojczyk...
Na szczęście reszta towarzystwa była jeszcze bardziej podpita niż ja i o wydarzeniach z tamtego wieczoru ma raczej mgliste pojęcie. Chłopak zaś twierdzi, że po prostu poślizgnął się na czyimś bełcie i w ten sposób zarobił ramię w gipsie. A ja mam nauczkę, żeby nie objadać się zupką chińską przed studencką libacją...
Jprdl ale patologia. Masz czym się chwalić. Rodzice są dumni :/
I nikt nie nagrywał tego telefonem? Aż niewiarygodne.
Zbyt mocno zdegradowana ta impreza była nie powiem
Żenujące.
To guano to w ogóle wykreśl z jadłospisu.