#Pz3H4
Kiedy miałam 25 lat, zdarzył się wypadek. Była zima, wracałam z rodzinnego domu do mojego mężczyzny. Brat postanowił, że odwiezie mnie na dworzec. Nie pamiętam nic, oprócz piosenki, która leciała w radiu. Nie pamiętam momentu uderzenia o drzewo, nie pamiętam tego, jak transportowali mnie do szpitala... Nic. Brat mimo poważnego urazu głowy wyszedł z tego, teraz prowadzi normalne życie. Ja natomiast usłyszałam, że jestem sparaliżowana od pasa w dół, miałam zmasakrowane ograny, a wszystko przez pas, który był niepoprawnie założony. Dosłownie mnie zmiażdżył.
Po wypadku moje życie zmieniło się o 180 stopni. Moim najlepszym przyjacielem stał się wózek. Czasami ludzie pytają mojego mężczyzny: „Po co męczysz się w tym związku?”, „Jesteś młody, znajdź sobie kogoś, z kim ułożysz sobie normalne życie”. Mnie to boli, ale nie jego. Teraz to on jest silny i poświęca mi siebie. Zawsze powtarza: „Oni nie wiedzą, jak jeszcze wiele jestem w stanie znieść, żeby kobieta mojego życia była szczęśliwa”.