#PqvCY

Dość bycia grubą! – tak postanowiłam i chcąc tę decyzję podeprzeć praktycznymi krokami do zmiany mojej wagi, poszłam dzisiaj pobiegać. A mam gdzie – mieszkam w małej wsi i dookoła jest mnóstwo lasów, łąk i pięknych, malowniczych tras. Rano, zaraz po tym, jak mój mąż wyjechał na spotkanie z klientem, ubrałam się w lekkie ciuchy i mimo chłodu panującego na dworze oraz lekkiego deszczu, który zaczął siąpić z nieba, wybiegłam z chaty niczym okrągła i dość zaniedbana rakieta. Przebiegłam kilometr, dostałam zadyszki, zrobiło mi się zimno i doszłam do wniosku, że dość już tego sportu. Kiedy dotarłam do domu, telepiąc się niczym osika, z przerażeniem odkryłam, że drzwi się zatrzasnęły, a ja nie wzięłam ani kluczy, ani telefonu.
Mój mąż wrócił ze spotkania jakieś trzy godziny później i zastał mnie w budzie, siną z wyziębienia i mocno przytuloną do naszego psa, który w ramach uprzejmości zrezygnował z hasania po podwórku i postanowił trochę mnie ogrzać.
NAUS Odpowiedz

Nie kłam, nie przebiegłaś kilometra.
Jeśli jesteś osobą która ma z aktywnością fizyczną tyle wspólnego co John Wick z psychoterapią, lepiej Ci wyjdzie spacer, a najlepiej rower. Bieganiem szybko się zniechęcisz, bo będzie dla Ciebie po prostu za ciężkie, zbyt męczące i za bardzo obciążające stawy.

Viczki Odpowiedz

Straciłaś kalorie na ogrzanie organizmu plus nic nie zjadłaś przez ten czas. Same zalety ;)

Dragomir Odpowiedz

Jak zmieściłaś się do budy to nie aż taka gruba :)

Wybrak

Pewnie buda z drzwiami od stodoły. ;-)

pogromcaszurow Odpowiedz

to teraz musisz postanowić sobie: "dość bycia głupią"

Dodaj anonimowe wyznanie