Moja "przyjaciółka" straciła męża w wypadku. Po tym incydencie odnowiła kontakt ze mną oraz moim mężem. Oczywiście chciałam, żeby przeszła jakoś łagodniej utratę ukochanego. Czułam, że ona potrzebuje rozmowy, bliskości, więc chciałam jej to zapewnić, żeby nie zwariowała. Tak wiec jeździliśmy do niej częściej, właściwie to cały czas przy niej siedzieliśmy, żeby nie czuła się samotna.
I tak w tym wszystkim to niestety ja zostałam tą samotną, bo ta kobieta już nie potrzebowała mnie do wsparcia, tylko mojego faceta do łóżka. W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu sytuacji. Gdybym wiedziała, że jest zdolna rozwalić mi rodzinę, nigdy w życiu bym nawet do niej nie wyciągnęła ręki.
Nadal nie rozumiem jak pusto trzeba mieć w głowie, żeby rozwalić komuś rodzinę i życie.
Dodaj anonimowe wyznanie
A twój facet nie miał swojego rozumu? Pozbyłaś się przynajmniej dekla który przy byle okazji przeskakuje na inny kwiatek, więc myślę że trafisz na lepszego, a tamci siebie warci niech sobie żyją razem ;) Powodzenia ;)
Piękna logika.
Ona mi go UKRADŁA, podła suka.
On się bronił, wyrywał, skomlał o litość, ale ta flądra była silniejsza i go uwiodła. Niewinnego, słabego robaczka bez mózgu, który jest w stanie tylko bezmyślnie człapać za swoją wzwiedzioną "różdżką".
Tak swoją drogą, ciekawa wizja matriarchatu absolutnego. 😉
upadlygzyms
Myślisz?
No w sumie może i racja. Sama zaczynam dostrzegać bardzo interesujące plusy. ;-)
Do tanga trzeba dwojga. Mąż wcale nie lepszy.
Powiedziałabym, że nawet gorszy, bo z tej dwójki to on przysięgał autorce wierność…