W mojej łazience zadomowiła się ćma, polubiłem ją i nawet nadałem jej imię. Siedziała tam dobre 3 dni, zanim postanowiła wylecieć do salonu. Gdyby to był komar, to pacnąłbym kapciem i po problemie, ale to była naprawdę dorodna ćma wielkości myszy, małego kota, psa, no jak mała krowa, no taaaaaaka była! Postanowiłem jej pomóc. Niestety, przez te szaleńcze trzepotanie w tę i nazad (pewnie była głodna, a jak głodna, to i zła) nie byłem w ogóle w stanie jej złapać. Biegałem tak za nią po salonie z 15 minut i próbowałem ją namówić do wyjścia, ale kiedy tylko udało mi się ją złapać w ręce, to szamotała się tak, że robiła sobie krzywdę. "Nie chcemy pani skrzywdzić, pani ćmo", mówiłem do niej, ale nie rozumiała. Usiadłem na minut pięć, by obmyślić plan działania. Była noc, więc ćma podleciała do mojej lampki przy biurku. "Co też z panią zrobić, pani ćmo?" - spytałem, ale nie odpowiedziała. Nie byłem zaskoczony, owady w końcu nie mają takiego aparatu gębowego, żeby mogły odpowiadać. Wtem nagle mnie olśniło! Lampka! Wziąłem więc lampkę, postawiłem ją w otwartych drzwiach balkonowych, bo na tyle starczało mi kabla, wyłączyłem wszystkie inne światła i zająłem się swoimi sprawami - według mojej wiedzy na temat ciem o imieniu Marta - bo tak dałem jej na imię - powinna polecieć do światła, a wtedy ja "cyk" wyłączę lampkę, zamknę drzwi i ćma będzie na wolności.
Po kolejnych 15 minutach oglądania śmiesznych kotów w internecie postanowiłem sprawdzić, czy moja ćma poleciała już do lampki. Wstałem więc od biurka i poczyniłem kroki dwa w stronę drzwi balkonowych. Za krokiem trzecim usłyszałem pod nogą "krrrrt"... Zdeptałem ją.
Było mi tak smutno i żal, i głupio i wszystko, że aż usiadłem i przez kolejne dwa kwadranse nie byłem w stanie się ogarnąć. Tyle trudu na marne. Pogrzeb odbył się wczoraj.
Żegnaj, Marta.
Dodaj anonimowe wyznanie
Motyle, w tym ćmy mają skrzydła o budowie płytkowej. Są cholernie delikatne. W momencie kiedy próbowałeś wziąć ją w ręce, najpewniej trwałe uszkodziłeś jej skrzydła. Dlatego już nie latała i ją zdeptałeś.
HansVanDanz
Tak, bardzo łatwo im uszkodzić skrzydełka. Ja staram się je łapać albo robiąc z obu dłoni kulę, albo przykrywając jakąś szklanką, gdy siedzą na ścianie. Wtedy nic im się nie dzieje i wypuszczone odlatują swobodnie.
Na pewno jesteś hetero?
Dragomir
A od kiedy wrażliwość i poczucie humoru przynależą się homo?
Samiec hetero to gnój bez serca, bez sumienia, co to z rańca przypierdzieli babie w pysk, po południu kopnie psa sąsiadów, a przed snem wyrywa muchom skrzydełka? Naprawdę?
Całe szczęścia, że ja znam innych samców hetero. I to samców alfa w dodatku. Prawdziwych alfa, nie to żałosne, zakompleksione, agresywne i popaprane coś, co się powszechnie za alfę uważa.
Prawdziwych alfa. Silnych, charyzmatycznych, niewyobrażalnie odważnych, dojrzałych emocjonalnie, wrażliwych, zabawnych, kochających i szanujących wszelkie stworzenie, z najmniejszym robaczkiem włącznie. I wiesz co? To właśnie oni są postrzegani jako super męscy i budzą szczery, głęboki podziw w kobietach. To oni mają wokół siebie wianuszek kobiet, z których każda marzy, by tak wspaniały mężczyzna wybrał właśnie ją.
Bo my kochamy wrażliwych mężczyzn z poczuciem humoru. (Byle nie mylić z przewrażliwionymi, bo to zupełnie inny typ, z przeciwległego końca skali. To typ, od którego trzeba uciekać, gdzie pieprz rośnie. To skrzywdzone, nienawistne, pokręcone dziecko, które będzie niszczyło każdego człowieka, póki samo się nie uleczy.)
Wypuszczam pszczoły na zewnątrz (muchy, osy, szerszenie nie mają takiego przywileju), niektóre chrząszczyki też, jestem hetero, nie boję się wyzwań (nie aż tak, by uciekać przed nimi), a moje pytanie to był klasyczny przejaw poczucia humoru stuprocentowego cebulaka. Nie uważam się za smalca alfa, zresztą śmieszy mnie ten alfabet grecki w tym kontekście. Ale z gejosów cisnę trochę, ale nie aż tak żeby się znajomi poobrażali.
Dragomir
A ja wypuszczam i osy i muchy i ćmy, które bardzo lubię. I pająki, których wielką miłością nie darzę. Nie dzielę istot na godne i niegodne życia. Osa i mucha i pająk też mają swoje miejsce w przyrodzie, ich życie jest dla nich równie cenne, jak moje dla mnie.
A tej gejo-obsesji naprawdę warto się w sobie przyjrzeć. Nie ciekawi Cię, skąd ona u Ciebie? Kiedy powstała? Czyje schematy powielasz? Bo tego nie da się wytłumaczyć sprzeciwem wobec tego, co dzieje się obecnie na świecie. W tej kwestii oboje mamy identyczne zdanie, a ja gejów szanuję na równi z innymi. Nigdy nie rozumiałam, jak można kogoś osądzać czy poniżać z powodu orientacji seksualnej. To jest zwyczajnie głupie.
Drago wypuszcza z domu ćmy i osy, ale jakby gej mu wleciał do domu to by tak łatwo pewnie już nie miał :P
Prawidłowe podejście heteroseksualnego mężczyzny do gejów, to przychylna obojętność. Nie dość że sami eliminują się z konkurencji o względy płci pięknej, to i jeszcze tego czy owego biseksualistę zajmą.
A co oni tam z kumplem robią, to tylko ich prywatny interes.