Zhakuj swoją psychikę i wyobrażaj sobie, co TY im zrobisz, jak je złapiesz.
Niech to będzie takie przerysowane, zabawne, jak bajkach.
Na zasadzie: zasypiasz a tu taki przerażający potwór powolnym ruchem wysuwa obleśny ryj, oblizuje ogromne zaślinione zębiska, i już ma Cię capnąć w zadek... a Ty nagle SZUU, i błyskawicznie jak Bruce Lee łapiesz go za szyję i ściskasz ją z całej siły. Paluchem drugiej ręki dziabiąc go w oko. Na co potworzysko zaczyna piszczeć cieniusieńkim głosikiem: za co, no za co? Co ja ci zrobiłem? Puść mnie! Puść! Puszczaj, ty wściekła babo!
Ratunku, pomooooocy!!!
Itp.
Mnie to pomogło, bo tak mnie śmieszyło, że zaczynałam się chichrać w głos. I przestawałam się bać.
Nie można bać się czegoś, od czego człowiek czuje się silniejszy.
:)
AnimowanyCegla
Ja tak zrobiłem z dinozaurami. Czasem miałem koszmary, a czasem stres w nocy.
Raz zamknąłem oczy i spędziłem 30min spuszczając im łomot w stylu filmów akcji. Na kilka lat miałem spokój, a potem w snach już nie byłem bierną ofiarą.
Czaroit
AnimowanyCegla
Tak, to jest też genialny sposób na koszmarne sny i różne potwory.
Tak jak piszesz - po obudzeniu trzeba wrócić wspomnieniami do snu i wpierdzielić swojemu prześladowcy. Najlepiej tak naprawdę na maksa, jadąc po bandzie. Czyli skopać, rozwalić bazuką, urwać łeb, rozwałkować walcem drogowym na placek, zwinąć w rulon, oblać benzyną, podpalić, a na koniec, dla czystej satysfakcji - nasikać na prochy.
:))
Nie bój się potwórów pod łóżkiem. One nie istnieją. Na twoim miejscu bardziej przejmował bym się tym dziwnym facetem ze zmasakrowaną twarzą, który każdej nocy obserwuje cie, gdy śpisz.
Zhakuj swoją psychikę i wyobrażaj sobie, co TY im zrobisz, jak je złapiesz.
Niech to będzie takie przerysowane, zabawne, jak bajkach.
Na zasadzie: zasypiasz a tu taki przerażający potwór powolnym ruchem wysuwa obleśny ryj, oblizuje ogromne zaślinione zębiska, i już ma Cię capnąć w zadek... a Ty nagle SZUU, i błyskawicznie jak Bruce Lee łapiesz go za szyję i ściskasz ją z całej siły. Paluchem drugiej ręki dziabiąc go w oko. Na co potworzysko zaczyna piszczeć cieniusieńkim głosikiem: za co, no za co? Co ja ci zrobiłem? Puść mnie! Puść! Puszczaj, ty wściekła babo!
Ratunku, pomooooocy!!!
Itp.
Mnie to pomogło, bo tak mnie śmieszyło, że zaczynałam się chichrać w głos. I przestawałam się bać.
Nie można bać się czegoś, od czego człowiek czuje się silniejszy.
:)
Ja tak zrobiłem z dinozaurami. Czasem miałem koszmary, a czasem stres w nocy.
Raz zamknąłem oczy i spędziłem 30min spuszczając im łomot w stylu filmów akcji. Na kilka lat miałem spokój, a potem w snach już nie byłem bierną ofiarą.
AnimowanyCegla
Tak, to jest też genialny sposób na koszmarne sny i różne potwory.
Tak jak piszesz - po obudzeniu trzeba wrócić wspomnieniami do snu i wpierdzielić swojemu prześladowcy. Najlepiej tak naprawdę na maksa, jadąc po bandzie. Czyli skopać, rozwalić bazuką, urwać łeb, rozwałkować walcem drogowym na placek, zwinąć w rulon, oblać benzyną, podpalić, a na koniec, dla czystej satysfakcji - nasikać na prochy.
:))
Nie bój się potwórów pod łóżkiem. One nie istnieją. Na twoim miejscu bardziej przejmował bym się tym dziwnym facetem ze zmasakrowaną twarzą, który każdej nocy obserwuje cie, gdy śpisz.
Ale ten w szafie, czy ten za szybą?
Czasowo bliżej Ci do etapu potwora w łóżku niż pod łóżkiem.
też dłuuugo się bałam potworów pod łóżkiem i duchów w ciemnościach. Przeszło mi po urodzeniu dziecka jak miałam... 34 lata 🫣🤣
Nie dziwię się - te pod Twoim łóżkiem są wyjątkowo wredne! 😆