#PLZQj
Parę dni temu wracałem sobie ze szkoły, trzymając za rękę moją nową dziewczynę. Pożegnaliśmy się buziakiem przed furtką. Kiedy wszedłem do domu, od razu poczułem zapach rosołu. Mama mieszała chochlą w garze, podśpiewując sobie pod nosem jakąś chodnikową kompozycję, a pies z dupą przyklejoną do ziemi czekał na jakikolwiek obiadowy ochłap, który można by spożyć. „O, jesteś – zaćwierkała mama. – Umyj ręce i do stołu!”. Tak też uczyniłem. Po chwili kontynuowała: „Ta dziewczyna, z którą się żegnałeś przed domem… Ty wiesz, że to jest twoja kuzynka, prawda? To córka wujka Czesia, tego od ubojni drobiu”.
Od razu odechciało mi się jeść. Wiecie, co jest najgorsze? To już trzecia moja dziewczyna, z którą, jak się okazuje, jestem blisko spokrewniony.
Niby jesteście blisko spokrewnieni (z tą dziewczyną lub z poprzednimi) i z tej samej małej miejscowości, a nigdy wcześniej nie spotkaliście się na gruncie rodzinnym np. imieninach mamy, weselu, I komunii czy tak po prostu, przez pierwszych kilkanaście lat swojego życia?? Jak mogłeś nie wiedzieć, że to córka brata twojej matki?? Nie chce mi się wierzyć.
Obstawiam że "wujek Czesiek" to kuzyn matki lub dalej.
Przestań roohać te biedne mieszkanki twojej wioski. Może twój tato i dziadek też tak robili, i dlatego jesteś tam z każdym spokrewniony?
posłuchaj: https://m.youtube.com/watch?v=0Ts7IE8JfDU&pp=sAQA