#Ow0CN
Na początku stres, same studenciki. Czytałem, aby za wszelką cenę nie myśleć o tym aby unikać erekcji, bo wtedy będzie się spiętym podczas pozowania i...
... pojawiała się tak silna erekcja, której w życiu nie miałem. Po pozowaniu jakaś studentka zaczęła mnie podrywać, kilka owocnych randek. Lubię tam chodzić mimo, że przecież pozują tam głównie studenci, albo starsze osoby z niskopłatnych prac. Ja dobrze zarabiam, 18 zł jest dla mnie śmieszne, ale cholernie mnie podnieca, że tyle studentek patrzy na mnie nagiego, czasem się rumienią, gdy pojawia się erekcja.
Czy to jakaś forma ekshibicjonizmu? Boję się, że później będę kombinował jak mieć większy "zastrzyk adrenaliny" niż pozowanie do aktu...
Oczywiście zaraz będą teksty: "studentki nie patrzą pod względem erotyki, tylko sztuki". Skoro tak uważacie to dlaczego studentki nie próbują dorabiać pozując dla innych grup (wiadomo, że na własnych zajęciach nie mogą, bo same muszą nauczyć się rysowania aktu), albo byłe studentki ASP?
A ja uważam, że owszem, istnieje ryzyko, że będziesz potrzebował coraz silniejszych doznań, by mieć erekcję. Zaburzenia seksualne często zaczynają się niewinnie, ale z czasem umysł się nudzi, i wymaga coraz silniejszych bodźców, by wywalić hormony do krwi.
Teraz to w sumie nic wielkiego, zabawa w ekshibicjonizm. Ale kto wie, co będzie za rok, pięć, dziesięć? Czy będziesz w stanie dostać jeszcze wzwodu podczas normalnego seksu?
Ja bym w to nie szła.
Wiesz, to tak jak z hazardem. Są ludzie, którzy od czasu do czasu puszczą sobie lotka, kupią zdrapkę, zagrają na wyścigach. I mają z tego frajdę, bo mają do tego DYSTANS. Raz wygrają kilka złotych, 10 przegrają - i nadal wszystko gra. A są i tacy, którzy kupując tę zdrapkę czują potężną ekscytację. Nadzieje, fantazje, koktajl hormonów są tak upajające, że następnego dnia znów lecą do sklepu podrapać jakiś papierek. A potem znowu i znowu. I zanim się obejrzą, grają na duże pieniądze i siedzą w długach po uszy.
Kluczem jest tutaj właśnie ta ekscytacja, poziom przyciągania. Im mniejszy dystans wewnętrzny a silniejsze przyciąganie, tym większe ryzyko, że niewinna zabawa skończy się uzależnieniem. A przecież każdemu uzależnionemu początkowo się wydawało, że on tę zabawę kontroluje.
Z tego co piszesz, u Ciebie poziom ekscytacji jest wysoki. Uważaj zatem, by nie zrobić sobie kuku. Bo leczenie zaburzeń seksualnych to już nie takie hop siup. Nie istnieje żadna magiczna pigułka, która Ci naprostuje klepki w główce, które sam żeś sobie powypaczał.
Oczywiście, że niektóre patrzą, przecież to ludzie. Co innego np lekarz, który po wielu latach już zobojętnieje na takie widoki, chociaż z opowiadań koleżanek, to nawet i oni nie zawsze obojętnieją. I pewnie jest to jakąś formą ekshibicjonizmu, ale szczerze mówiąc, co z tego? Ludzie zwykle potrafią się kontrolować. Jak się nie rzucasz na atrakcyjne kobiety na ulicy, to powstrzymasz się też od pokazywania pindolka. Z drugiej strony to, że Ci się ta forma spędzania wolnego czasu tak podoba może wynikać z tego, że podnosi Twoją samoocenę.
To też w miarę bezpieczna (dla innych także) forma ekspibicjonizmu, obie strony znają zasady i się na nie zgadzają.
Wykupisz sobie karnet na saunę i będziesz latał z fajfusem. Albo zaczniesz nagrywać filmy dla dorosłych.
A jak się karnetu nie wykupi, to bez fajfusa trzeba latać?