#NqZzo
Przez kilka miesięcy znajdowaliśmy na płocie damską bieliznę. Halki, stringi, koronkowe biustonosze i gorsety — wszystko nowe i czyste. Kolejne elementy kobiecej garderoby pojawiały się na bramie wjazdowej średnio co drugi, trzeci dzień. Na początku dziadkowie myśleli, że bielizna znalazła się na płocie za sprawą wracających z jakiejś imprezy pijanych nastolatków. Po pewnym czasie dziadek odpuścił. Przestał zdejmować bieliznę z płotu, bo i tak ciągle pojawiała się nowa, a moherowe panie zgłosiły sprawę do prasy. Na naszym podwórku zawitał dziennikarz. Okoliczni mieszkańcy byli oburzeni widokiem biustonoszy i majtek fruwających na ogrodzeniu. Uważali, że zrobiliśmy z płotu suszarkę do prania. Dziennikarz bramę obfotografował i zdjęcia bramy ukazały się w gazecie wraz z obszernym artykułem. Jakiś czas później sprawca zamieszania został złapany na gorącym uczynku. Jakiś stary facet, mieszkający w okolicznej wiosce, kupował bieliznę w sklepie i wieszał ją na naszym płocie w drodze do pracy.
Ale po co ?
Po co marnowal tyle kasy?
Upodobania są różne.
Może jakaś zemsta na babci, albo bieliznowy adorator 🙂