#NO9bt
Odkąd pamiętam, rodzice uczyli mnie układać wszystko, by łatwiej było sprzątać. W hotelach lub apartamentach zawsze ściągamy pościel i składamy, żeby tylko sprzątaczkom było odrobinkę łatwiej.
Ostatnio jak zwykle przy wychodzeniu z apartamentu ściągamy pościel i bierzemy ogromne worki na śmieci na różne rzeczy, wszystko zmywamy i układamy. Była już prawie jedenasta, czyli godzina, w której trzeba opuścić lokal. Wchodzi właściciel apartamentu i pyta, co my robimy, na co mój tata odpowiada, że sprzątamy. Właściciel się rozwrzeszczał, że to praca sprzątaczek... i że im potrąci za to z pensji.
Nieźle...
Napisz o tym w opinii na stronce, z której wynajmowaliście.
i który właściciel apartamentu wchodzi do niego przed wymeldowaniem. Nigdy bym tam nie wrócił
Może i nieźle ale opowiadanie nie najlepsze. Bo chyba właściciel nie sądzi że jeszcze kiedyś u niego wynajmiecie? A pełnego obłożenia raczej nie ma.
No a pytanie do Was: czy Wasze "pomaganie" to pomaganie czy sprzątanie za te panie? Bo jak wykonujecie całą pracę za te panie to realnie powodujecie, że one nie są już potrzebne. Jakby każdy wysprzątał przed wyjazdem to by osoby sprzątające nie były potrzebne. Chociaż nie popieram zachowania tego faceta to jego tok myślenia jest taki, że po co ma płacić za usługę, która nie jest potrzebna? Ale to jest po prostu przesada w zachowaniu gości, którzy się tak zachowują jeśli wszystko wysprzątają sami.
Pomaganie to nie naświnienie ogólnie podczas pobytu, zebranie w jednym miejscu rzeczy do wyrzucenia, segregacja śmieci, zebranie ręczników w jednym miejscu.
Jakby byl profesjonalny to by wiedział, ze i tak trzeba posprzatac rzeczy, ktorych oni nie zrobia. Oni nie zaloza nowej poscieli, nie wyniosa smieci, nie umyja okien, nie poodkurzaja. Jestes z innej planety skoro uwazasz, ze sprzatanie po sobie to przesada. Tak jakby powiedziec, ze kelnerzy nie sa potrzebni i to przesada by ukladac talerze na sobie by im bylo latwiej.
Ale i tak trzeba będzie powtórzyć pewne rzeczy, które rodzina autora zrobiła (na przykład zmywanie). A składanie pościeli jest utrudnieniem, jak kiedyś usłyszałam i lepiej ją rzucić na ziemię wraz z zużytymi ręcznikami na jednym stosie. Układać też sprzątaczki pewnie wolą po swojemu. Pomagać trzeba z głową i tak, są głosy kelnerów, że układanie talerzy im przeszkadza i wcale nie jest im łatwiej, bo wolą ułożyć naczyna pod siebie. Mi też ludzie w pracy starają się pomagać, ale tylko to przedłuża mi pracę, bo wybijają mnie z rytmu/nie pozwalają w niego wejść albo utrudniają po prostu.
No właśnie też czytałam wypowiedzi kelnerów, którzy pisali, że nie lubią składania naczyń. Tego lepiej nie robić.
Co do reszty. Nie wiem, wypowiedzi osób sprzątających nie czytałam. Najlepiej, by ktoś, kto się tym zajmuje/zajmował, napisał tutaj, jak jest. Chętnie się dowiem. :)
Ja pościel zdejmuję i składam. Nie wiem czemu składanie miałoby utrudnić pracę? A rzucanie na ziemię w ogóle nie wchodzi w grę. Przecież podłogi są brudne, po co dodatkowo brudzić pościel i ręczniki? To jakaś chora logika jak dla mnie.
Śmieci zgarniam do wora, naczynia po sobie i tak zmywam na bieżąco.
Może i źle robię, nie wiem. Ale nie umiem wyjść zostawiając po sobie chlew.
W brandy hotelowej wie się, ze rzucenie ręcznika na podłogę znaczy, ze trzeba wymienić. Mój chłopak tak robi (ma hotele), ale ja wole unikać. Ja wszystko ściągam i kładę na jednej kupce na łóżku. Mokre ręczniki na podłodze w łazience.
@Tadieta Oczywiście, że to przesada by układać talerze na sobie, bo brudzisz talerze od spodu i jak ktoś sobie chce poukładać po swojemu to brudzi sobie rękę. To nie jest pomoc tylko utrudnienie. Tym bardziej, że kelnerzy pracują zazwyczaj jedną ręką, bo w drugiej mają tacę.
Mylisz profesjonalizm z tym jak ludzie przeliczają pieniądze.
@Czaroit ja po prostu nie robię syfu. Śmieci są przygotowane do wyrzucenia, posegregowane, natomiast czy sprzątam specjalnie? Nie, bo jak mi coś upadnie to to podniosę jak mi upadnie.
Dlaczego podłoga w hotelu miałaby być brudna? Pokoje są czyszczone na przyjazd gości, a jako gość nie wyobrażam sobie jej pobrudzić, jak się zdarzy przypadkiem to po sobie wycieram. W butach też nie chodzę po pokoju hotelowym, bo po co mam się męczyć, zakładam klapki czy coś i w nich chodzę. Natomiast słyszałam właśnie, że powinno się rzucać na ziemię (choć nie wiem, czy jest większa różnica między rzuceniem na ziemię, a rzuceniem na łóżko), jak chce się pomóc. I tak pójdzie ta pościel do prania, bo użytej nie dadzą kolejnym gościom. Jak nie chce się pomóc, to po prostu lepiej zostawić, jak po zużyciu. A nie jakoś specjalnie skladać rzeczy, które i tak muszą zostać wyprane. Nawet jeśli to nie przeszkadza, to sensu w tym nie widzę większego. Naczynia na pewno i tak pozmywają też, bo skąd mają wiedzieć czy to czyste, czy po prostu ktoś pił w szklance wodę i wydaje się czysta? A już na pewno szybciej wrzucić wszystko do zmywania, niż pochylać się nad każdym kubkiem, w każdym pokoju.
Solange
Podłoga jest brudna, bo czasem chodzę po niej w butach, na których może być błoto, jakieś smary, psie kupy itd. Wprawdzie też mam zazwyczaj paputki jakieś, ale i tak się nie jeden raz w butach przejdę. To, że brudu nie widać na pierwszy rzut oka, nie znaczy, że podłoga jest czysta. Wystarczy przejechać chusteczką i od razu widać, ile się różnego syfu naniosło. Zwłaszcza, gdy wynajmuje się np. domek nad jeziorem.
Ze składaniem pościeli i myciem naczyń się zgadzam, nie jest to absolutnie potrzebne. Ja naczynia myję dla siebie samej, żeby mieć porządek i zawsze czyste szklanki do picia. A złożenie zdjętej pościeli to właściwie odruch.
To nie tak, że specjalnie wylizuję pokój po sobie. Po prostu ogarniam z grubsza. Zostawiam pomieszczenia w takim stanie, w jakim ja bym je chciała zastać jako właściciel danego przybytku po wyjeździe gości.
Wyjaśnijmy jedną rzecz, dla mnie brudna to jest taka, że strach przejść w skarpetkach, czysta to zaraz po sprzątaniu, a zwykła, to po normalnym użytkowaniu, ale przed sprzątaniem. Więc ja zakładam, że podłoga w jest zwykła. Wiadomo, jak widzę błoto, to na ziemię nic nie rzucę, ale jak jest normalna, to nie mam problemu dać na nią coś, co i tak pójdzie do prania. Zakładałam też, że mówimy bardziej o hotelu, niż o jakimś wynajętym domku, gdzie trochę sytuacja jest inna z poruszaniem się po nim.
Przez czas pobytu też myję naczynia dla siebie, bo ich nadal chcę używać, a nie wymienia się ich. W dniu wyjazdu nie ma to po prostu już większego znaczenia. Natomiast co do składania pościeli, to w domu od razu ją wrzucam do kosza na pranie/pralki (w zależności od okoliczności), więc zakładam, że sprzątaczki zrobiłyby dokładnie to samo, bo szybciej. Więc nie widzę w składaniu jej sensu.
Nie odnosiłam się też ze wszystkim za bardzo do ciebie, a ogólnie do wyznania, a więc do twoich komentarzy mniej. Nie odniosłam wrażenia po tobie, że "wylizujesz pokój" czy coś :D Największą pomocą jest po prostu nie zostawić po sobie burdelu. W tym wszystkim kwestia czy w ogóle zdejmiemy pościel, czy nie jest najmniej istotnia.