#NHsr0
Mam męża, staramy się o dziecko, jednak bezskutecznie. Mi jest to obojętne, jednak mój luby ciągnie mnie po różnych klinikach, proponuje in vitro i tym podobne. Myśli, że jestem bezpłodna "tak po prostu".
Jednak skrywam przed nim mroczną tajemnicę.
Urodziłam się w ciele mężczyzny i poddałam się procesowi korekty płci.
Czemu mu nie powiedziałam? Bałam się odrzucenia, że mnie zostawi. Ale ja go tak bardzo kocham... Poznaliśmy się na imprezie z pracy. Kilkukrotnie spotkałam się z sytuacją, gdy ktoś odrzucił mnie wyłącznie przez moją transpłciowość. Nie chcę tego przechodzić kolejny raz, jednak wiem, że muszę mu o tym powiedzieć.
Okłamałam go, że jestem z domu dziecka i nie znam swojej rodziny, a tak naprawdę nikt nie chce mnie znać (zagorzali katolicy). Na naszym ślubie, oprócz rodziny męża, były obecne tylko moje przyjaciółki, którym też wcisnęłam ten kit.
Proszę o sensowne rady, możecie mnie też krytykować, bo wiem, że sama sobie na to zasłużyłam. Zbudowałam cały swój obecny świat na oszustwie.
Oczywiście że facet powinien o tym wiedzieć od samego początku. Jeżeli nie jest biseksualny, to raczej na pewno nie związałby się z osobą trans świadomie.
To czy ktoś zechce związać się z osobą trans zależy od preferencji. Mężczyzna hetero również może chcieć związać się z trans kobietą. Nawet jakby nie miała zrobionej waginoplastii (a autorka musi mieć zrobioną, skoro mąż się nie zorientował), jeśli będzie w stanie widzieć w niej kobietę. Podobnie z innej strony, gej może chcieć związać się z trans mężczyzną, który ma zachowane żeńskie narządy intymne. I analogicznie ktoś biseksualny czy nawet panseksualny niekoniecznie będzie chciał związać się z osobą trans, zależy od preferencji. U autorki problemem jest właśnie to, że nie była szczera ze swoim facetem od początku, a przypuszczam że powiedział jej przed ślubem, że chce mieć dziecko. Skoro aż ją ciąga po różnych klinikach i proponuje in vitro, to widać bardzo mu na tym zależy.
"Mężczyzna hetero również może chcieć związać się z trans kobietą. Nawet jakby nie miała zrobionej waginoplastii" - to już jakiś fikołek logiczny. Jeśli facetowi podoba się inny facet ucharakteryzowany na kobietę, o którym wie że jest tak naprawdę facetem i do tego ma faję, o czym również wie - i to podoba się tak, że chciałby z nim być w związku, to na pewno nie jest tak całkiem hetero, może jedynie jeszcze tego nie odkrył.
Trans kobieta to nie jest ,,inny facet ucharakteryzowany na kobietę", tylko kobieta urodzona w ciele złym ciele. Osoba trans z różnych przyczyn może nie zdecydować się na operację narządów intymnych (np. boi się zabiegu, bo to jednak ryzyko) i to nie znaczy, że facet, który się zakochał w trans kobiecie, która nie przeszła stuprocentowej korekty płci, nie jest hetero. Przecież jak kogoś poznajesz, to nie widzisz od razu jakie ma genitalia, a osoby trans po dobrze zrobionej korekcie mogą być nie do odróżnienia od osoby trans. Chyba że niezoperowane genitalia by się odznaczały, ale myślę że raczej większość osób trans, które nie przeszły operacji na dole, pilnują żeby nie było tego widać.
Ja podchodzę do tego tak, że cialomjest właściwe, tylko z głową coś nie halo. Zaburzenia tożsamości, urojenia, nie wiem co. Zamiast leczyć głowę, deformują ciało a bania i tak pozostaje zryta. Jeśli spotkam faceta który z którym będę dobrze spędzał czas i on będzie miał tak samo ze mną, to możemy zostać kumplami. Jeśli spotkam kobietę z którą będzie mi się dobrze spędzało czas i jej również,.to również możemy zostać dobrymi znajomymi albo być może znajomość przeniesie się na poziom związku, jeśli oboje tego chcemy. Jeślibym chciał związku z facetem, to nie mogę się nazywać heterosem. Dla mnie to proste, ale ja nie wchodzę w tyle tęczusiom i nie stosuję poprawnej nowomowy. Oni wchodzą sobie już wystarczająco sami :)
Dysforia płciowa to co innego niż zaburzenia tożsamości. I jestem niemal pewna, że jakby osoby trans miały zamiast brania hormonów i korekty płci, co zawsze wiąże się z ryzykiem jak każdy zabieg, miały możliwość zrobić coś, żeby przestały czuć, że ich biologiczne ciało nie jest ich ciałem, to chętnie by z tego skorzystały. Ale takiej możliwości nie ma, a tak się składa że przed korektą płci osoba trans musi być zbadana przez psychiatrę, bo to nie jest tak, że możesz sobie wejść z ulicy do szpitala i zrobić sobie korektę płci. I mimo to jakoś żaden psychiatra do tej pory nie znalazł innego sposobu na leczenie dysforii niż korekta płci. W pewnym sensie ,,bania i tak pozostaje zryta", ale to dlatego że to nie jest tak, że po korekcie, nawet idealnej, magicznie przestaje mieć dysforię. Ona się zmniejsza dzięki dostosowaniu ciała do psychicznej płci, ale taka osoba pamięta ile musiała przejść, żeby czuć się dobrze w swoim ciele, jak się czuła, gdy była w złym ciele i może wystarczyć jedna rzecz, która obudzi w niej wspomnienia tych uczuć i dysforia się odezwie. Dalej nie skomentuję twojego komentarza, bo widać że nic nie zrozumiałeś co napisałam.
Chłopaki mogą być kim chcą. Naprawdę, jeśli się mocno postarają to mogą osiągnąć wiele, mogą być kim chcą. Jedyne czego na pewno nie mogą, to nie mogą być dziewczynami.
Jeśli mąż ciąga autorkę po klinikach, to lekarze mu nie powiedzieli, że brak jej macicy? Chyba, że autorka miała na myśli to, że mąż jej te badania jedynie proponuje.
Kolejna rzecz, to kwestie opisane przez dewitalizację.
Jeśli to jednak prawdziwe wyznanie - nie osądzam. Krytykować też nie będę, bo jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wszechogarniające jest pragnienie miłości i akceptacji u osób transpłciowych. Jak przemożny jest głód autorki bycia widzianą i uznaną jako kobieta.
Niestety, tego głodu nie można zaspokoić oszukując najbliższych. Bo oni nie widzą prawdziwej CIEBIE. Autorko. Widzą jedynie maskę - i to tę maskę uznają i akceptują. I Ty doskonale o tym wewnętrznie wiesz. Dlatego kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy poczujesz, że już dłużej tego nie zniesiesz. Że chcesz, by ludzie kochali CIEBIE, a nie fasadę. Gdyż życie w kłamstwie nie koi serca, nie jest w stanie uzdrowić zranionej, cierpiącej duszy. Przeciwnie - rani jeszcze dotkliwiej.
Dlatego kiedyś powiesz mężowi prawdę. A on? Być może odejdzie, bo będzie się czuł oszukany i zwiedziony. I słusznie, skoro marzy o dzieciach, których nie możesz mu dać.
Być może jednak będzie potrafił zrozumieć, wybaczyć i zostać. Nie wiem.
Tak czy inaczej, to się kiedyś stanie. Kiedyś poczujesz, że nie możesz żyć w iluzji ani minuty dłużej. Może to będzie jutro, może za 10 albo za 30 lat. Ale to wyjdzie od Ciebie.
Jednak przez ten czas będzie narastać w Tobie niechęć, pogarda, żal oraz złość na siebie. Ale też na męża, któremu nie ufasz, dlatego uważasz, że "musisz" go oszukiwać. I to będzie się jątrzyło, fermentowało w Tobie. Zamiast wymarzonym małżeńskim szczęściem owocując narastającą frustracją, nienawiścią i zgorzknieniem.
Twoim problemem małżeńskim nie jest to, że jesteś osobą transpłciową. Albo, że mąż chce dzieci. Prawdziwym problemem jest to, że mąż Ciebie NIE ZNA. Że kocha jedynie fantazję o Tobie. Ty zaś ABSOLUTNIE MU NIE UFASZ. W tym małżeństwie brak jakichkolwiek fundamentów.
To naprawdę straszne, jeśli ktoś czuje się źle w swojej skórze. Jestem katolikiem i zarazem czasem też odczuwam cierpienie ze względu na płeć, ale mimo wszystko trwam w tym, co mam, nie zamierzam robić żadnych operacji ani się z kobietą utożsamiać, natomiast na serio rozumiem Twoje cierpienie przed operacją, ale nie popieram twojego zachowania. Zarówno operacja, jak i oszukiwanie "męża" nie jest w tym przypadku dobre. Twoi rodzice nie powinni popierać twojego zachowania, ale nie powinni też ciebie odrzucać, ale mimo tego zagubienia Ciebie kochać
W KK nie jest możliwe małżeństwo z transwestytą, sakrament nie dochodzi wtedy do skutku.
Swoją drogą - dziwi mnie, że ten mężczyzna nie zauważył, że jego "partnerka" jest facetem. Przecież widać po tych ludziach, że są zdeformowani, już na pierwszy rzut oka. Tym bardziej jeśli współżył z tym człowiekiem - nie zdziwiło go to, że "to coś" ma szczątki prącia, dziwny układ genitaliów, że ma wzwód tego kikuta (czego nie ma u kobiet), itp.
Wzwód łechtaczki (minimalny, ale zawsze) możliwy jest i u najnormalniejszych cis kobiet. A jeśli autorka wyznania miała robioną porządną waginoplastię, to po takiej pochwie z zewnątrz nie widać, że jest "sztuczna".
polamanezebra
No właśnie tu mam problem, bo oglądałam kiedyś program dokumentalny w tym temacie i niestety, ale te utworzone waginy na kilometr wyglądały na sztuczne. Fakt, że było to dawno. I nawet jeśli waginoplastyka daje sobie już z tym radę, to nie sądzę, by można było odtworzyć wewnętrzną część pochwy. Z jej specyficznym ukształtowaniem mięśni oraz ich zróżnicowaniem pod względem faktury. Możliwe jednak, że mąż nie próbował nigdy wkładać do środka paluszka. To akurat by mnie nie zdziwiło wcale, skoro faceci uczą się gry wstępnej z pornosów.
Poza tym, taka pochwa nie będzie chyba produkowała naturalnych kobiecych wydzielin o charakterystycznym, kobiecym zapachu?
No właśnie, co z gruczołami? Czaroit, nawet "jakby nie wkładał paluszka", czułby przecież, że nie jest wilgotno.
A skad mozna wiedziec jak ma byc, jesli sie nie ma porownania, na przyklad?
Ultraviolett
Słuszna uwaga. Mąż mógł być prawiczkiem albo mieć małe doświadczenie.
Ultraviolett, wystarczy odpalić sobie pierwsze lepsze porno, by mieć porównanie. No chyba, że nigdy tego nie zrobił (nie mówię, że takich facetów nie ma).
@ dewitalizacja:
Wystarczy odpalic pierwsze lepsze porno a stanie sie jasne, ze kobiety, nawet lesbijki, rzucaja sie ssac penisy, ledwo je zobacza. Maja przy tym piersi niczym torpedy a szczytujac sa w stanie zamoczyc sufit. Acha, szczytem rozkoszy dla pan jest ejakulacja na jej twarz.
No jak moglem nie pomyslec o takim prostym instruktarzu?
instruktażu*
Eee... co?
Tak, instruktazu oczywiscie. Dziekuje.
Porno to nierealne show, majace niewiele punktow wspolnych z rzeczywistoscia. To jak gdybys chciala sie czegos dowiedziec o walce ogladajac wrestling.
To jest zreszta, moim zdaniem, najwiekszy negatywny punkt tego. Szczegolnie dla nastolatkow. Widza nierealne wzorce i przyjmuja, ze taka jest normalnosc. Na ogol sa to bzdury o ktorych pisalem wyzej.
Fakt, nie jest to realistyczny ogląd współżycia, no ale można się z tego mniej więcej dowiedzieć jak wyglądają kobiece genitalia, są jakieś zbliżenia itp.
To ze jesteś trans to sprawa drugorzędna.
Przede wszystkim powienien przed ślubem wiedzieć o Twojej bezpłodności.
Oraz jej powodzie. Czyli jednak jest to sprawa pierwszorzędna. Nie wiem czy byłby zadowolony gdyby się dowiedział, że uwiódl go gey zrobiony na podobieństwo kobiety.