#MpYLI
W pomieszczeniach niedostępnych dla rodzin klientów było radio CB nastawione na częstotliwości pogotowia. Zawsze kiedy było wezwanie do poważnych wypadków, karawan pędził za karetką. Kiedyś zdarzył się bardzo poważny wypadek, a ja akurat jechałem z wujkiem samochodem osobowym. Pracownik zadzwonił do wujka z informacją. Istotne jest to, że stacja pogotowia jest niedaleko zakładu. Wujek jak tylko wyczaił karetkę, to ją wyprzedził. Potem dość umiejętnie jechał tak, że spowodował korek na wąskiej trasie. Po pewnym czasie udał, że auto się zepsuło i stanął niemal w poprzek drogi. Karetka spóźniła się do wypadku. Wujas zarobił na tym korku lekko ponad 10 000 zł. W wypadku zginęła siostra mojej dziewczyny...
Najgorsze jest tak, że pracownicy zakładu często jadą w taki sposób, aby karetka nie zdążyła.
W sytuacji, gdy w wypadku samochodowym są ofiary śmiertelne, konieczna jest obecność prokuratura. Poza pogotowiem, strażą pożarną i policją nie podjedzie żaden gap ani pracownik zakładu pogrzebowego i nie zrobi interesu w miejscu, gdzie doszło do tragicznej śmierci.
Za utrudnianie interwencji karetki pogotowia, pan wujek szybko by został "naprostowany".
Także, pier#olicie Hipolicie.
Kolejny, który nie umie w bajki.
Nie no, przecież zawszę za karetką jedzie karawan a jeśli pacjent umrze to ratownicy przekazują ciało załodze przypadkowego karawanu...
W istocie, nie umie.
Kolejna wymyślona historia.
Ciężko nazwać taką gnidę człowiekiem. Mam nadzieję, że to jednak zmyślone.
Ta historia nie jest możliwa. Po pierwsze było by to nieopłacalne ponieważ jednak sporo pacjentów karetki przeżywa. Po drugie przepraszam, jeśli pacjent zejdzie w karetce to pracownicy przekazują ciało przypadkowemu karawanie? Serio?
Przypadkowemu karawanowi miało być.
Nie chcę wierzyć w prawdziwość tej historii. Po prostu nie chcę.
A myślisz że jak pacjent umrze w karetce to ratownicy przekazują ciało załodze przypadkowego karawanu?
Przecież za blokowanie karetki na sygnale są mandaty. Po kilku takich incydentach policka nie interweniuje jakoś poważniej?
Jest święta prawda, zwyczajna prawda i jest też gówno prawda.
Zakładam, że ta historia należy do tej ostatniej kategorii. Niezależnie od poziomu zakorkowania ulicy, słysząc karetkę na sygnale samochody zjeżdżają na boki tworząc tzw. "korytarz życia". Nazwa pretensjonalna, ale sam pomysł bardzo godny. Chciałbym zobaczyć wujaszka blokującego karetkę w takiej sytuacji.
Ja bym chciała (a raczej bym nie chciała) zobaczyć załogę karetki która pacjenta który zmarł w karetce przekazuje pracownikom karawanu. Serio?