#McglP
Jako że jestem całkiem zwinna, to bardzo dobrze mi to wychodziło. Nauczycielka poprosiła mnie na środek, żeby pokazać innym, jak poprawnie wykonać to ćwiczenie. No więc zadowolona, że się pochwalę przed kolegami, poszłam na środek sali i podniosłam nogi do świecy. Pani mnie pochwaliła i wszystko byłoby świetnie, gdyby na koniec nie wymsknął mi się okropnie głośny pierd... Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, bo oczywiste było, kto był sprawcą.
Do teraz każdy mi to wypomina.
Przecież takie wypadki często się zdarzają na gimnastyce. Nauczycielka powinna uspokoić klasę i to wytłumaczyć zamiast sama wyśmiewać razem z dziećmi czyjąś fizjologię...
W takiej sytuacji nie da się nie śmiać. Nic tak nie rozluźnia atmosfery jak trzaśnięcie bąka w miejscu publicznym.
Chyba że jest to winda.
Mówimy o podstawówce. Dzieci powinny otrzymać komunikat od dorosłego, który powstrzymałby je przed dokuczaniem osobie, która pierdła przy wszystkich podczas wykonywania jakiejś figury gimnastycznej.
Cokolwiek dzieci w podstawówce nie otrzymają, i tak będą się śmiać z takiej sytuacji.
No to może jakaś zmiana programu nauczania? Z tego co kojarzę gimnastyka nigdy nie cieszyła się popularnością w szkole, dzieci raczej przyjęłyby to z radością.
Ja uwielbiałam gimnastykę. To były moje ulubione zajęcia, a było ich bardzo mało. Zazwyczaj nauczyciel rzucił piłkę i "grajcie".
Chyba zależy jak wf-ista to prowadzi. U mnie rówieśnicy martwili się o skręcenie karku przy co ambitniejszych figurach.
Albo od predyspozycji. Ja byłam dobra z gimnastyki, ale słaba w bieganiu. Jakby było tylko bieganie lub gry zespołowe, to byłabym w pewnym sensie dyskryminowana - moje predyspozycje by się nie liczyły do ocen, a przecież to też rodzaj sportu. A tak było wszystko, więc słabe wyniki w bieganiu nadrabiałam bardzo dobrymi wynikami w figurach gimnastycznych.
Świeca zapachowa wyszła :P
U nas na otwarcie nowej sali gimnastycznej kolega chciał się popisać przed panią dyrektor jak robi szpagat i nie poczuł że mu jajco wystawało.
Jądro.
Kintama.