#MP60X

Jestem właścicielką małej restauracyjki, choć zatrudniam kilka osób, zdarza się, że przy bardzo dużym ruchu pomagam kelnerkom, które akurat są na zmianie. Tak też było tego leniwego niedzielnego popołudnia, gdy podeszłam do stolika, przy którym siedziała na oko 50-letnia kobieta z 8- czy 9-letnim synem. Po przyjęciu zamówienia chciałam je powtórzyć, by upewnić się, że wszystko dobrze zapisałam. Jednak zanim zdążyłam się odezwać, kobieta wyskoczyła z tekstem do swojego syna: „Widzisz, Piotrusiu, jak nie będziesz się uczyć, to skończysz ja ta kelnerka, usługując ludziom”. I coś we mnie pękło i odpowiedziałam: „Widzisz, Piotrusiu, jak się zmusza ludzi do uczenia się historii zamiast matematyki, to później różnie w życiu bywa”.
Ta kobieta była moją nauczycielką historii ze szkoły średniej (poznałam ją od razu, ale nie chciałam nic mówić). Próbowała mnie uwalić tuż przed samą maturą (nawet nie miałam zamiaru pisać matury z historii!), choć moje oceny z tego przedmiotu dawały mi mocne 4+. Przez nią nie spałam po nocach i ciężko mi było się skupić na nauce najistotniejszych dla mnie przedmiotów. Koniec końców maturę zdałam z przyzwoitym wynikiem i dostałam się na wymarzone studia.

PS Szybko dopadła ją karma za ten nieprzyjemny tekst. Gdy otrzymała zamówiony posiłek, chciała go posolić i okazało się, że solniczka była niedokręcona. Cała zawartość wylądowała na jej ziemniakach.

Napiwku nie dostałam.
HansVanDanz Odpowiedz

Kolejka historyjka o kelnerce, która tak na prawdę nie jest kelnerką. Tutaj dla odmiany mamy kiepską pointę.

krux7735 Odpowiedz

napiwki to przerzucanie obowiązku pracodawcy (godziwej wypłaty) na klienta

Dodaj anonimowe wyznanie