#LqHQi

Gdy mój narzeczony zaprosił mnie na kolację do eleganckiej restauracji, byłam bardzo podekscytowana. Nigdy na takiej kolacji nie byłam, ba, w życiu nie byłam wcześniej w drogiej restauracji! Zrobiłam się na bóstwo — super kiecka, makijaż, fryzura, no i założyłam swoje ulubione szpilki. Wyglądałam naprawdę bosko! A przynajmniej tak mi się wydawało...
Jako że mieliśmy się spotkać przed samą randką, to wsiadłam w taksówkę i podjechałam pod restaurację. Byłam chwilę wcześniej, więc postanowiłam zapalić przy wejściu. Stanęłam, wyciągnęłam fajkę i tak sobie palę. Po chwili wyszedł do mnie jakiś facet i z poważną miną oznajmił, że oni nie życzą sobie, bym szukała klientów przed ich restauracją i żebym szukała ich gdzieś dalej.
Zatkało mnie...
No cóż, kolację zjedliśmy w innym miejscu, a ja do dziś zastanawiam się nad swoim ówczesnym wyczuciem stylu :D
Livarot Odpowiedz

To musiał być jakiś kawalarz. Gdyby naprawdę myślał że szukasz klientów powiedział by to trochę inaczej.

SorryEverAfter

No to można by było wybadać, czy on tam pracuje;
i jeżeli nie - a to $pie#dal@j pan
a jeżeli tak, to odpowiedzieć:
- No to od dziś już Pan tam nie pracuje. Poproszę szefa

Ultraviolett

Gorzej gdyby szef przyszedl, spojrzal i polecil krotko, "fruwaj stad jaskoleczko".

coztegoze2

@Livarot A możesz napisać jak by to powiedział inaczej? Bo właśnie myślę, że by nie owiał w bawełnę z prostej przyczyny: bo nie każdy jest na tyle lotny żeby zrozumieć komunikat nie wprost.

raj001

@Ultraviolett: wtedy można by to podciągnąć pod nieuzasadnioną odmowę świadczenia usługi, artykuł 138 kodeksu wykroczeń.

Ultraviolett

@raj001: Podciągnąć można się nawet na drążku. Nie każdy wprawdzie ale ogólnie to i owszem.
Ciekaw byłbym tej rozprawy, na której szef tłumaczyłby, że z wyglądu wziął ją za prostytutkę polującą na klienta a jego chrześcijańskie poczucie moralności kazało mu ją w cholerę pogonić.
Wesoło by było.

Dodaj anonimowe wyznanie