#LlJa5

Jestem osobą związaną ze środowiskiem medycznym, aktualnie nie do końca zawodowo - w najbliższym czasie jednak już zostanie to moim zawodem.
Czytałam komentarze pod wyznaniem o pijaczku co utknął w bagnie z powodu bólu brzucha, wskutek którego zmarł. W komentarzach pojawili się empaci - "szkoda, że chłop tak skończył", "szkoda człowieka".
Z mojego punktu widzenia? Nie, wcale nie jest ich szkoda. Ci ludzie robią to jedynie na własne życzenie i w żaden sposób ich krzywda nie budzi mojej empatii.

Na oddziale intensywnej terapii leżał mężczyzna. Drgawki miał cały czas, nawet pomimo otrzymywania leków przeciwdrgawkowych, były przerywane na minimalną ilość czasu. Było wiadomo, że z tego nie wyjdzie. Przyczyna? Ogólne wyniszczenie organizmu i martwica organów spowodowana spożywaniem alkoholu.
Pojawiła się jakaś kobieta u nas. Podejrzewam, że jego żona. Udało mi się zasłyszeć rozmowę z lekarzem.
- Panie doktorze, co z nim?
- Niestety, stan pacjenta jest bardzo ciężki i nie rokuje w żaden sposób poprawy.
- Panie doktorze, on już kilka razy lądował w szpitalu i zawsze udawało się mu pomóc.
- Owszem, ale każda wizyta tutaj to coraz trudniejszy do wyprowadzenia stan. Na tę chwilę przestały działać (wymienił kilka istotnych organów).
- Ale przecież one działały jeszcze niedawno, on prawie wszystko miał sprawne, tylko marskość wątroby...

Tylko marskość. I nawet pomimo tej "tylko marskości" trafił na oddział ratunkowy, mając ponad 4 promile.
Tacy ludzie niejednokrotnie najpierw agresywni trafiają na OIOM. A tam rodzina liczy, że zrobią cud. Poskładają człowieka na nowo z gruzów.
Rodzina, która nie interweniowała. Nie podjęła prób ubezwłasnowolnienia, zaszycia takiego człowieka.
Jeśli interwencja ze strony rodziny była - wtedy potwierdzają się moje słowa, że ich śmierć jest tylko na własne życzenie umierającego.
Leczony na koszt państwa, niejednokrotnie bez ubezpieczenia. Ratowany na siłę i tak w końcu wróci. W stanie jeszcze gorszym niż był.
Właśnie dlatego nigdy takich ludzi nie będzie mi szkoda. Wszystko co się z nimi dzieje jest tylko i wyłącznie ich wolą.

Zanim ktoś napisze "gdyby tak było w twojej rodzinie..." odpowiadam - było. Próbowaliśmy, stawaliśmy na rzęsach. Woziłam wujka po lekarzach. Chwilę miał wolę walki. Potem już odpuścił. Dalej... Standardowa droga przez oddział ratunkowy, OIOM, aż do samego grobu.
Do tej pory robię za czarną owcę rodziny mimo że mam rację. Wykończył się na własne życzenie mimo pomocy.

Dlatego nie jest mi szkoda pijaków. I nigdy nie będzie.
Gary9 Odpowiedz

Trochę mnie dziwi tak niski poziom umysłowy u lekarza. U 12 latka bym zrozumiał. No zapijają się na śmierć. Zgadza się. To ich wina, zgadza się. Ale żeby nie byli warci żalu? Jesteś kret..em. Skąd wiesz co taki człowiek przeżył i co mu w głowie siedzi? Może ma powody by pić? By sięgnąć po ten "lek ostateczny"? Znam co najmniej jeden taki przypadek. Gość miał dobrą pracę, żonę, syna. Syn zachorował na jakąś żadką chorobę. Trzeba było masy kasy na leczenie. Rodzina załatwiła mu bardzo dobrze płatną pracę - tyle że na Nowej Zelandii. Pojechał. Harował jak wół biorąc masę nadgodzin. W domu był raz w roku na pare dni które spędzał ż żoną (syna widział w szpitalu). I tak przez 3 lata. Syn przeszedł terapię i było pewne że przeżyje, potrzebował jeszcze tylko terapii. Aż w końcu zdarzył się wypadek - na jego oczach jego najlepszego tam przyjeciela dosłownie zmiażdzył element instalacji którą budowali. On miał zmiażdżoną rękę i nogę. Rokowania że będzie utykał a w dłoni jużnigdy nie odzyska w pełni władzy. Więc po leczeniu szpitalnym wrócił do domu. Tylko że jak został dłużej, wyszedł z domu i spotykał starych znajomych to wyszło na jaw kilka spraw: jego żona zdradzała go.... z jego bratem, co więcej oboje przekonali resztę ich rodzin i wszystkich znajomych że to wszystko jego wina, że znęcał się nad nią i synem, że wyjechał tak daleko bo go zmusili żeby ich nie krzywdził. Że syn mówi do jego brata "Tato" a jego uważa za złego wujka i sie go boi. Że cała rodzina i znajomi są święcie przekonani że jest zwyrodnialcem który znęca się nad rodziną. Dom który wybudował - straci - prawnik powiedział mu wprost że teraz będzie rozwój i mają pewność że straci dom i dziecko. Na pracę sensowną jego stanie szans nie miał. Że się rozpił ? Tak. Bo tylko alkohol na chwilę dawał mu zapomnienie i chwilę "szczęścia". Czy mógł zrobić lepiej? Oczywiście że tak. Czy dziwię się że jednak życie go zniszczyło i złamało i wybrał alkohol - nie. To co przeżył mogło złamać każdego.

Dragomir

Nadal mógł zrobić wszystko inne niż pić.

Solange

Dragomir, mógł, ale najwyraźniej nie widział tych innych opcji. Dla mnie alkohol wyjściem nigdy nie jest, ale są chwilę, gdy widzę tylko czarne scenariusze i żadnego wyjścia z sytuacji. Robię wszystko by zapomnieć o tym, co mnie męczy, zająć czymś czas, ale ja mam rzeczy, które lubię i mi to umożliwiają. Nie straciłam niczego naprawdę ważnego. Mam problemy na dużo mniejszą skalę i nie wali mi się życie. Nie zdecydowałabym się na alkohol, by wyrwać tą chwilę niepamięci, ale najwyraźniej opisywany człowiek nie widział już nigdzie nadziei i wybrał najgorszy możliwy sposób znieczulenia. Być może nie widział tego wszystkiego innego.

Solange

Dragomir, żeby nie było, nie usprawiedliwiam tych ludzi, ale wiem, jak to jest, gdy nie widać żadnej pozytywnej rzeczy, którą mogę zrobić, a jedyne co słyszę, to że będzie dobrze, a po prostu potrzebny jest czas. Rozumiem, że wybrali tylko to, co widzieli, bo ich perspektywa była błędna. A nawet nie mają tacy ludzie dla kogo zawalczyć, bo wierzą że siebie już przegrali.

RubyRonaldo

Nie ma żadnego powodu by pić, po prostu wolał się nad sobą użalać i usprawiedliwiać swoje chlanie, każdy alkoholik powie Ci jak cały świat jest zły i go skrzywdził i on biedny ostatni sprawiedliwy teraz tylko napić się może.

Ultraviolett

Alkohol jest analgetykiem, miedzy innymi. Sprawia, ze ból odpuszcza. Zarowno fizyczny jak i psychiczny. Daje chwile wytchnienia.
Niszczy przy tym straszliwie, poniewaz jest silna trucizna. Dla ciala i ducha. Do tego perwersyjna jak telemarketerzy. Poczuj ulge teraz, placic bedziesz potem.
W spirale alkoholizmu mozna wpasc analogicznie do spirali dlugow. Tylko wyjsc ciezej, szczegolnie gdy spotyka sie z pogarda ze wszystkich stron.
Jak zreszta widac w wiekszosci komentarzy.

Solange

RubyRonaldo, ale tak faktycznie mogli odczuwać sytuacje. Kwestia perspektywy. Dla mnie wszyscy mogą być przeciwko mnie, a dla innych wszyscy chcą mi pomóc. Ktoś może się mylić, ale uczucia wszystkich są prawdziwe. Nie mówię, że wszyscy, ale perspektywa to naprawdę niesamowite zjawisko i można się zdziwić, jak druga osoba odbiera to, co mówimy i robimy.

Rychumiszcz Odpowiedz

Pielęgniarz anestezjologiczny z tej strony - 100% prawdy, jedyne tych bejów trzyma przy życiu to chęć naj**ania się po korek. Zero empatii jak w kwitach widzę ZZA (zespół zależności alkoholowej)

MaryL2 Odpowiedz

Jest takie zjawisko, że kiedy ludzie spotykają się ze złem, burzy to ich poczucie bezpieczeństwa. I wtedy próbują zaprzeczać rzeczywistości. Zamieniają ofiarę z oprawcą, doszukują się niepoczytalności, chorób. Bo nie mogą zaakceptować, że po świecie chodzą po prostu ludzie źli. Trochę tak widzę to bronienie pijaków - ludzie nie mogą zaakceptować, że ktoś sam wybrał taki los. „Nie wiesz co temu panu się w życiu przydarzyło, może stracił pracę, dzieci się odwróciły” - aż przykro się tego słucha wiedząc, jak rodziny walczą o życie takich pijaków i ile muszą znosić.

Dragomir

Dokładnie tak. Każdy terrorysta islamski jest niepoczytalny, albo ma inne zaburzenia psychiczne. Bo jak powiedzieć w lewackim świecie że islam to zło?

Ktoś mi ostatnio mówił, że ma przyjaciółkę która pochodzi z Egiptu. Mieszka ona w Niemczech i tam chodzi do meczetu. I jest sama zaniepokojona, ile nienawiści dla "niewiernych" sączy się z ust imamów czy jak się ich nazywa. To na poparcie tezy z islam to zło, bo zaraz przyjdzie jakiś lewak i powie że wszystkie religie to zło.

Anonimowy64905

@Dragomir
Aś teraz pojechał.. musisz wtrącić „lewaki” bo przecież Cię z listy zgredów skreślą i zabronią wyglądania zza firanki.

Tak, w mojej ocenie każda religia to zło i mieszanie jej z polityką prowadzi do poważnych i niepotrzebnych konfliktów w społeczeństwie. Mamy tego dobry przykład, co się dzieje w naszym państwie od wielu lat. I Ciebie, jako kolejnego uwikłanego w tę durną wojenkę lewarków i parawanów…

Zamiast religii powinna być etyka. Zamiast formułek powinno się uczyć dzieci moralności i tolerancji dla innych ludzi. Zamiast marnowania kasy od społeczeństwa na instytucje związane z religiami, powinno się inwestować w rozwój infrastruktury i edukacji. Jeśli dana instytucja się nie może utrzymać sama, znaczy, że nie jest potrzebna lub powinna się jakoś zrestrukturyzować na tyle, by sobie poradzić. Firm jakoś nikt nie ratuje i nie łożymy wszyscy na ich utrzymanie gdy są nierentowne.

Nazywaj to jak chcesz, baw się w co chcesz, a ja uważam, że w XXI w. ludzie powinni wykazywać odrobinę więcej rozumu, szacunku do innych i odsunąć na bok kwestie religii. Wkręcanie się w te polityczne wojenki jest wyrazem tego, że ktoś jest mocno znudzony swoim życiem i szuka tanich „atrakcji”, nie rozumiejąc, kto to nakręca i w jakim celu. Za darmo stajesz się trybem w maszynie rozmontowującej państwo od środka.

Dragomir

Ty też jesteś trybikiem w machinie niszczącej kulturę na której wyrośliśmy, a która ma silne korzenie w chrześcijaństwie. Etyka bez Boga jest jak rejs statku w nocy bez latarni morskiej. Czasami można odnaleźć właściwy kurs, ale tak przypadkowo bardziej.

upadlygzyms

No i w tym problem Dragomir. Polegasz na latarni morskiej ignorując rozwinięte systemy nawigacyjne.

MaryL2

@anonimowy „Jeśli dana instytucja się nie może utrzymać sama, znaczy, że nie jest potrzebna lub powinna się jakoś zrestrukturyzować na tyle, by sobie poradzić.” A chwilę wcześniej „powinno się uczyć dzieci (…) tolerancji do innych (…), powinno się inwestować w rozwój infrastruktury i edukacji” - no to jak to w końcu jest? Jeśli edukacja jest wartościowa, tolerancja potrzebna, to nie powinna się sama obronić? Jednak dużo więcej hajsu się sypie na te obszary.

Szczerze, nie rozumiem po co etyka. Lekcja wychowawcza nie wystarczy? I też zauważyłam, że ludzie którzy tak wojują z religią nigdy nie podają argumentów. Po prostu „nie uważam, żeby <bla bla bla>”. A jak już są argumenty to takie, które dzialaja tylko wtedy, kiedy im wygodnie. Przykładowo, religia nie powinna być łączona z państwem, bo „prowadzi to do niepotrzebnych konfliktów” - ale to próby wywalania religii wywołały konflikty. I czy np mamy nie rozmawiać o aborcji, tolerancji i innych lewicowych rzeczach, bo to wywołuje konflikty i lepiej niech tego nie będzie w przestrzeni publicznej?

Dragomir

Górnictwo jest nierentowne, szkoły niedofinansowane, służba zdrowia leży i kwiczy, obronność pozostawia wiele do życzenia, drogi dziurawe, nie wspomnę o systemie emerytalnym, bo tych emerytur nigdy nie doczekamy...nadal uważasz że jak coś jest nierentowne to powinno upaść?

Anonimowy64905

@Dragomir
Zacytuj proszę w którym miejscu piszę o niszczeniu kultury.

Anonimowy64905

@MaryL2
Hmm.. czego nie rozumiesz? Tolerancja do innych, rozwój infrastruktury i edukacji = finansowanie instytucji religijnych..? Nie. Dużo więcej pieniędzy idzie na edukację? Może. A mogłoby iść jeszcze więcej, no po to by nas leczyli lekarze a nie księża.

Co wyniosłaś z lekcji wychowawczej? Tak szczerze, hm?

Wojuję z religią? Nie. Nie przeszkadza mi nikt kto wierzy w cokolwiek. Nie oceniam na ile to jest mądre, słuszne czy pożyteczne. Przeszkadza mi natomiast to, że w pocie czoła zarabiam pieniądze, odprowadzam podatki i chciałbym by były pożytkowane na rzeczy służące rozwojowi państwa. To jest „bla bla”? To są wygodne dla mnie argumenty? Może i tak, bo prowadząc firmę chcę by moja praca przynosiła korzyści wszystkim w sposób realny. Chyba nie uważałaś na lekcjach przedsiębiorczości i nie rozumiesz o czym piszesz tak bardzo broniąc trwonienia publicznej kasy… Ja też zauważam pewną prawidłowość - im bardziej wierzący i rozmodlony, tym bardziej ludzi ma za nic i na więcej sobie pozwala. Bóg wybaczy przecież. Po drugie argumenty zawsze totalnie z kapelusza jak i tym razem, do tego jakieś dziwne oskarżenia. To chyba ta miłość do bliźniego.

Konflikty związane z wywaleniem religii z planu lekcji, z aborcją itd, itp… to wszystko nie miałoby miejsca gdyby był rozdział państwa i religii.

Anonimowy64905

@Dragomir, MaryL2
Obydwoje operujecie na skrajnościach i stawiacie znak równości między wydobyciem krytycznych dla bezpieczeństwa energetycznego państwa surowców, utrzymanie podstawowych publicznych instytucji i infrastruktury, a utrzymaniem obiektów kultu religijnego… Możecie uznać, że wygraliście tę dyskusję, bo nie mam nic więcej do dodania. Z prostego powodu - żaden logiczny argument nie trafi do religijnego fanatyka, niezależnie od tego w co on wierzy. Gdyby przerzucić ciężar utrzymania obiektów religijnych na wyznawców, to nagle by się okazało, że jest ich garstka, bo niewiele osób zdecydowałoby się opłacać miesięczne rachunki za swoją wiarę. I jeszcze raz powtórzę - ani nie jestem przeciwnikiem wiary, ani zwolennikiem. Nich to będzie, ale za zdrowych zasadach. Opodatkujmy, utrzymujcie i wszyscy będą zadowoleni.

zdystansowany

No jasne. Napisz jeszcze że każdy przestępca to katolik.

BanonC Odpowiedz

Nie jeden pijak wyszedłem z pijactwa i stawał się szlachetnym człowiekiem. Szkoda zawsze jest człowieka, który zabłądził i ma problemy z wyjściem z tego, a nawet jeszcze bardziej tego, kto nie chce z tego wyjść.

Dragomir

Najbardziej jednak szkoda jego bliskich, którzy żyją razem z nim, sprzątają jego rzygi, znoszą pijacki bełkot, chowają się przed agresją, wąchają smród jego ciała i alkoholu, oraz wstydzą się przed znajomymi licząc na to, że może tym razem nikt nie widział go pijanego i nikt nie wie że znowu chla.

Frog

@Dragomir
Pracowałam kiedyś z dziećmi (w domu kultury).
Zajęcia były na parterze. Otwarte okno. Ktoś przechodzi chodnikiem.
I nagle widzę, że jedna z dziewczynek wręcz się słania na nogach i ma łzy w oczach. Podchodzę do niej i pytam, co się dzieje, czy może potrzebna jest pomoc lekarza (dziewczynka około 10 lat). A ona wtula się we mnie i przez łzy mówi: - Bo tam szedł mój tatuś. Był pijany. A obiecywał mi, że już nigdy więcej nie będzie pił. -

To było wieki temu. Twoje słowa sprawiły, że ta sytuacja stanęła mi przed oczami, jakby to było wczoraj.

Czegoś takiego nie dało się zapomnieć, mnie, obcej osobie. A co dopiero najbliższym...

Tylkopoco Odpowiedz

Dziwne że jesteś w środowisku medycznym a jakos nigdy nie pomyślałes o psychologicznym aspekcie uzaleznień. Pewnie, zdarzają się tacy co chleja bo chcą, a wiesz jaki procent uzależnień to ucieczka od tego co się dzieje w czyjejś głowie? Wiesz co ten człowiek przezył że doprowadziło to go do picia? Może przeżył cos tak strasznego że na trzeźwo nie da się znieść życia. Nie wiesz... A wejdz na znanylekarz i zobacz ceny psychiatrów/psychoterapeutów i terminy. Więc sorry, ale jeśli na początku twojej medycznej drogi już skreślasz jakąś grupę ludzi "bo sami tak chcieli" to może to nie droga dla ciebie. Albo sam pomyśl nad terapią, bo nie każdy człowiek to twój wujek.

Dragomir

Bardzo niebezpieczna retoryka, podobna jak w przypadku uchodźców - wpuśćmy wszystkich, a jeśli któryś z nich okaże się terrorystą to wtedy będziemy się martwić.

Otóż każdy ma jakieś problemy. Jedni większe, inni mniejsze. Człowiek świadomy siebie bierze sie z życiem za bary i pcha wózek do przodu. Każdy z nas mógłby się staczać w nałogi i zwalać winę za niepowodzenia na innych, na gwiazdy, na los, na przeznaczenie... Nie usprawiedliwiaj czyjegoś pijaństwa, bo za każdym pijakiem stoją ludzie których skrzywdził lub krzywdzi przez swój nałóg, a na siłę nikt mu nie wlewa do ryja.

zdystansowany

Pijak i alkoholik to nie są synonimy ponoć.

zdystansowany

Przecież to właśnie on potraktował wszystkich alkoholików tak samo. Zarówno retoryka o jakiejś grupie ludzi - ratujmy wszystkich jak i - nikogo nie ratujmy - jest zła. Może na początek ratujmy tych co chcą ratunku z wyłączeniem sytuacji naprawdę zagrażających życiu. Ponoć wielu alkoholików jest zabieranych z ulicy a potem budzą się w karetce chcą z niej wyjść i się im nie pozwala. Mym zdaniem to chore.

raj001 Odpowiedz

Nawet jeżeli ktoś się wykańcza sam na własne życzenie (a mam dwie takie starsze osoby w rodzinie, akurat nie chodzi o alkohol, ale jak najbardziej same się doprowadziły do takiego stanu), to i tak pomoc mu się należy. Nawet jeżeli pomimo tej pomocy będą dalej się wykańczać, wracać do szpitala itd. Nie zostawisz drugiego człowieka samego żeby srał pod siebie i zdychał pod płotem. Właśnie to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem, że w sytuacji gdy pomoc jest niezbędnie potrzebna, to nawet jeśli ktoś sam się do tego doprowadził, to mu pomożesz.
A waszą rolą, medyków, jest tej pomocy udzielać - nawet takim ludziom. I wybierając ten zawód, zgadzacie się na to, że nawet takim ludziom będziecie pomagać.
Więc jeżeli tego nie akceptujesz, to lepiej nie wybieraj tego zawodu, póki jeszcze nie jest za późno.

zdystansowany

I nawet jeśli kogoś trzeba zmusić do przyjęcia pomocy?

didja Odpowiedz

U osoby z wykształceniem medycznym nie dopuszczam takiego myślenia, mimo że jestem ofiarą tego, że pomaga się takim osobom, a nie np. ciężko niepełnosprawnym.

Wyobraź sobie sytuację. Dziecko lane całe dzieciństwo przez ojca alkoholika. Albo dziecko urodzone z promilami, z matki alkoholiczki. Nie uczyli na psychiatrii, jakie są skutki? Tak, między innymi większa skłonność do uzależnień, zarówno organiczna, jak i psychologiczna. Z których często wyjść dużo trudniej niż z uzależnienia dyrektorskiego, gdy człowiek codziennie pije koniaczek, bo kontakty, a wieczorem trzeba się zrelaksować.
To jak z otyłością. Mało kto ma wagę trzycyfrową, bo fajnie wygląda. Nawet ci, co, wydaje się, są grubi, bo wpierdzielają jak małpa kit - mają rozwalony metabolizm i całą neurofizjologię w zakresie głodu. Zwykle od dzieciństwa.

zdystansowany

Alkoholizm może doprowadzić do ciężkiej niepełnosprawności.

FiOlka1 Odpowiedz

Będzie pracować w środowisku medycznym, a nie zdaje sobie sprawy, ze alkoholizm to choroba. Ha tfu na takich!

zdystansowany Odpowiedz

Z tego co wiem to zaszycie to bardzo kontrowersyjna metoda więc chyba nie można tego zrobić wbrew czyjejś woli.

Dodaj anonimowe wyznanie