#LceBq
Nie mogę tego wytrzymać, jest mi tak źle... Chciałabym odejść, ale nie potrafię, chciałabym dać naszej rodzinie szansę, nie skreślać go tak od razu, bo mamy dwójkę dzieci. Zawsze marzyłam o pełnej rodzinie, bo sama takiej nie miałam. Ale wiem też, że nie chcę takiego życia dla moich dzieci... Kłócimy się prawie każdego dnia i zazwyczaj o alkohol. Kochamy się, kiedy jest weekend i jesteśmy razem, to on nie pije, ale kiedy zaczyna się praca, wraca do nałogu. Mówi, że alkohol pomaga mu to przetrwać. Mamy problemy finansowe i bardzo zależy mu na wyjściu z nich.
Nie wiem co o tym myśleć, potrzebuję pomocy. Kiedy mówię otwarcie rodzinie o naszych problemach, to zwalają winę na mnie, że ja przesadzam i im bardziej go pilnuję, tym częściej będzie mnie okłamywał i pił poza domem. Czy to oznacza, że mam mu pozwolić każdego dnia pić w domu? Podświadomie wiem, że on to wykorzysta i będzie pił poza domem i w domu. Chciałabym odejść, ale synowie tak bardzo są za ojcem, że serce mi pęka jak myślę, że mamy się wyprowadzić ☹️
Zgłoś się do ośrodka zajmującego się uzależnieniami, akurat w naszym kraju jest ich całkiem sporo i zapisz się na terapię. Powiedzą ci co najlepiej w takiej sytuacji zrobić, jakie podjąć kroki i dlaczego. Męża nie zmusisz do terapii, ale Ty powinnaś być świadoma, że trwanie przy pijącym alkoholiku szkodzi i jemu i Tobie
Szkodzi też dzieciom, bo na pewno przeżywają codzienne kłótnie rodziców w tygodniu. A nie ma kobieta gwarancji, że mąż po alkoholu nie będzie gdzieś woził dzieci.
Jeśli ci zależy na małżeństwie, to zamiast się kłócić spróbuj z nim rozmawiać co go męczy. Skoro, gdy jest weekend potrafi się powstrzymywać, być może w pracy jest bardzo źle i znalazł sobie taki okropny sposób na odstresowanie się. Może znajdzie się jakiś sposób, by zniwelować u niego ogromny stres i tym samym bardzo ograniczyć picie. Jak dla mnie ewidentnie wygląda na to, że coś się złego w pracy dzieje i nie może sobie z tym poradzić.
Jeśli nie będzie chciał z tobą rozmawiać, ani podjąć żadnych kroków, by to zmienić, to niestety nie widzę ratunku.
Albo jest alkoholikiem, który powoli zmierza na dno
Jakby był alkoholikiem, który już zmierza na dno, to by chlał cały czas. Autorka wyraźnie zaznacza, że w weekendy nie pije. Do tego sam mówi, że pije, żeby jakoś przetrwać. Dla mnie facet po prostu nie jest nauczony radzić sobie z ogromnym stresem i zamiast szukać pomocy, poszedł w wódę.
Myślę, że to jest jeszcze etap, gdzie można powalczyć o małżeństwo i o męża. Oczywiście, gdy zacznie ściągać autorkę i całą rodzinę na dno, to trzeba uciekać.
To nieprawda, alkoholizm tak nie działa. Możesz być alkoholikiem, który nie pije miesiąc a potem wpada w ciąg. 2 dni bez alkoholu nic nie znaczą.
Poza tym rzeczywiście chłop może potrzebować pomocy, warto to zbadać. Może też być uzależniony psychicznie i fizycznie przez własną niefrasobliwość, nie każdy pijak jest Werterem.
Dwa dni bez alkoholu nic nie znaczą, ale znaczy to że te dwa dni są wtedy, gdy ma wolne od pracy! To jest bardzo istotne. Wygląda tak, jakby, gdy ma wolne od pracy nie czuł potrzeby picia, a gdy tylko wraca do pracy, to taką potrzebę czuje. To jest bardzo zastanawiające i warte analizy.
I żeby była jasność, nie obwiniam autorki. Jeśli nawet jest jak napisałem, czyli facet nie może sobie poradzić ze stresem w pracy, to i tak to jest jego wina, że nie szukał pomocy, tylko poszedł w wódę. Tylko, że w takiej sytuacji, moim zdaniem jest szansa na uratowanie małżeństwa. Uważam, że warto podjąć taką próbę podejścia że zrozumieniem, a nie na tylko krzyk. Oczywiście, jeśli nie będzie żadnej chęci poprawy ze strony męża, to sprawa jest zamknięta.
Nie napisałem też, że mąż autorki nie jest alkoholikiem. Napisałem, że nie jest alkoholikiem, który powoli zmierza na dno. Bo moim zdaniem da się go jeszcze odratować, a przynajmniej spróbować.
Wygląda tak, jakby siedząc w domu bał się pić a nie "nie miał potrzeby". W pracy nikt mu do kubka widocznie nie zagląda.
Czyli twoim zdaniem należy go skreślić i nawet z nim nie porozmawiać?
Nie wiem oczywiście, czy ja mam rację. Jednak myślę, że próba rozmowy nie zaszkodzi.
@Dantavo To nie jest prawda. Mozna byc alkoholikiem i nie pic np. miesiąc, bo mysl o tym ze jest jasny "termin" powrotu do alkoholu wystarcza na motywację.
To nadal jest uzależnienie.
Typ prowadzi auto po pijaku, a Ty go usprawiedliwiasz, bo biedny misio się stresuje pracą i to żona jeszcze powinna z nim współczująco rozmawiać, bez pretensji, bo w weekendy tak nie robi. 🤦♀️
@Dantavo proponujesz najgorsze możliwe podejście. To nie jest sytuacja, że "da się go uratować". W ten sposób się wpada w mocne współuzależnienie jak ktoś próbuje ratować osobę mającą problem z alkoholem. To ten mąż musi się ogarnąć i sam się ratować idąc na terapię dla osób mających problem z alkoholem. Tylko on może zdecydować o zmianie swojego życia i leczeniu. Jemu trzeba stawiać jasne granice i wymagać ich przestrzegania.
Jesli chcesz uratować męża i rodzinę, to zgłosić sie do ośrodka leczenia uzależnień i dowiedz sie co robić. Bo na własną rękę będziesz raczej pograzac sie w współuzależnieniu i szkodzić.
Ale on ci powiedział wprost, w czym problem. Nie radzi sobie, rzeczywistość go przytłoczyła. Mam wrażenie, że ciebie to nie interesuje, że jakby dalej się czuł ch*jowo, ale nie pił, to byś była zadowolona. Może zamiast skupiać się czy mu pozwolić czy zabronić pić, skup się na jego emocjach, weź go do psychologa, do psychiatry. Albo sama pomóż usunąć stres z jego życia albo pomóż mu nauczyć się radzić sobie ze stresem inaczej.
Znam z autopsji więc: "ale synowie tak bardzo są za ojcem" - jak jest trzeźwy czy jak pije? Jeśli lubią go jak jest trzeźwy to musicie o tą trzeźwość walczyć, a jeśli jak pijany to... tym bardziej. "Czy to oznacza, że mam mu pozwolić każdego dnia pić w domu" - poczytaj sobie o krokach jakie robią współuzależnieni: oszukiwanie siebie, próby (nieudane) kontrolowania picia, chowanie problemu przed światem, sprzątanie po alkoholiku żeby dzieci nie widziały tego co robi (z dziećmi w domu trudno iść w strategię - niech się ześwini i sam z tym zmierzy następnego dnia), zabawa w kotka i myszkę w ukrywanie alkoholu itp itd. "kiedy jest weekend i jesteśmy razem, to on nie pije" - możliwe, że potem zacznie. "Chciałabym odejść, ale nie potrafię" - a może separacja? rozważ GKRPA - cudów nie ma ale mogą drogą sądową dać kuratora, który ograniczy prawa do dzieci tyle że alkoholicy się wycwanili i jeśli nie chcą się zmienić to wiedzą co trzeba robić. W sieci są poradniki... Jeśli masz w domu dzieci to on zrzuca na Ciebie odpowiedzialność za opiekę nad nimi gdy jest pijany bo razem z nim odpowiadasz za dzieci. "Mówi, że alkohol pomaga mu to przetrwać" - każde usprawiedliwienie dobre, a zwłaszcza takie na którym może polegać permanentnie "gdyby nie X to bym nie pił, ale że jest X to piję. Jeśli spowodujesz że nie będzie X to nie będe pić" - tyle że ten X jest tak skonstruowany że jest zawsze a jeśli zniknie to pojawi się powód Y. Temat jest delikatny ponieważ nie wiem jak mocny psychicznie jest Twój mąż ale też nie możesz dać się szantażować - "jak mnie zostawisz to sobie coś zrobię". Nie możesz też pytać otwarcie dzieci czy wolą tak czy separację/rozwód ponieważ są nieletni, niedojrzali i nie możesz z nich robić odpowiedzialnych za decyzję.
Sytuacja trudna, przykro mi, pogadaj z MOPS/GKRPA ale realia są takie że alkoholik sam musi chcieć i nie zmusisz go do niczego. Zastanów się też jakie masz dowody na to co się dzieje jeśli przyjdzie do pisania dokumentów
Skoro sugeruje, że to praca jest katalizatorem to dlaczego nie zmieni?
Polecam książkę: Małżeństwo na lodzie.