Nie wiem czy jest to nerwica czy coś, ale brzydzę się dotykania czegokolwiek, gdziekolwiek. W domu, na ulicy, w autobusie czy na uczelni. Cały czas myję ręce, nie chcę dotykać klamek, czy włączników światła. Wszystko to muszę robić końcem palca. Jak wrócę do domu, nie usiądę ani tym bardziej nie położę się na łóżku, tylko zrobię to gdy się umyję.
Męczy mnie to bardzo, wolę zachowywać się normalnie, tylko nie potrafię. Chciałabym poznać chłopaka, ale boję się, że każdy dotyk będzie dla mnie zbyt trudny do zniesienia, czy choćby czyjaś ingerencja w moje życie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Tak, to jest nerwica a konkretnie zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (OCD).
Trzeba leczyć.
Każdy świadomy człowiek brzydzi się publicznych toalet, klamek itp. Ja brzydzę się nawet biurka kolegi z pracy po tym jak koleżanka doniosła mi, że widziała go namiętnie dłubiącego w nosie. Do łóżka też kładę się tylko wykąpana, inaczej sobie nie wyobrażam. Ale u Ciebie przyjęło to skrajną formę, może trzeba skonsultować się z lekarzem? Nie wstydź się, to poprawi Twój komfort życia.
I nikt w rodzinie tego nie zauważył i nie uznał, że trzeba to leczyć?
W ten sposób nie da się normalnie funkcjonować.
Już nie mogli wytrzymać i wysłali ją na studia z dala od domu :)
W tej sytuacji nawet kot to za dużo. Proponuję rybki, ich raczej nie dotkniesz.