#KrUNJ

Lata temu byłem pacjentem pewnego sanatorium. Miałem wtedy 9 lat. Wraz z grupą młodych kuracjuszy wybraliśmy się na wycieczkę w góry. Pilnowali nas wychowawcy. W schronisku, do którego dotarliśmy, równocześnie znajdowała się jeszcze inna grupa, rozwydrzone dzieciory, które głośno się zachowywały i skakały po stołach.
Właściciel/pracownik schroniska (wąsaty Janusz) postanowił wziąć odwet. Dostałem po nogach badylem w wyniku pomyłki (byłem podobny do jakiegoś innego chłopca). Skutkiem tego były dwa wielkie siniaki, opuchlizna i spora dawka stresu. Cała sprawa wtedy rozeszła się po kościach (dzisiaj nie do pomyślenia). PTTK wysłało mi oficjalne przeprosiny i sprawa się zamknęła.

Zamierzam pojechać do tego schroniska i porozmawiać sobie z owym Januszem — o ile jeszcze tłuścioch dycha. Czekam na ten dzień od wielu lat.
karolyfel Odpowiedz

To dlaczego do tej pory przez te "wiele lat" jeszcze nie pojechałeś??

Wybrak

Odkłada na bilet, z kieszonkowego.

HansVanDanz

Bo wewnętrzny głos podpowiada mu jak idiotyczny jest to plan.

Kichu Odpowiedz

To jest stare wyznanie.

Dodaj anonimowe wyznanie