#KZHhO
Na początku znajomości wyszła pewna sprawa.
Była w związku, który chciała przerwać, mieszkała z facetem, którego nienawidziła, a przynajmniej wtedy tak twierdziła. Zerwała z nim chwilę po zawarciu naszej znajomości i skupiliśmy się na sobie. Było świetnie, bo to była pierwsza moja taka poważniejsza relacja po trzech latach przerwy, a w dodatku wszystko się układało, byliśmy jak bratnie dusze i ludzie też to odczuwali, przynajmniej do czasu...
W czasie kiedy minął drugi miesiąc związku, w piątek wieczorem otrzymałem telefon od szefa, że mnie zwalnia. Nie podając powodu.
Agata wówczas była na wyjeździe na Mazurach, ale starała się mi pomóc, zaproponowała nawet pomoc finansową, na co początkowo nie przystałem bo nienawidzę kiedy w takiej relacji wchodzą pieniądze na stół.
To zapoczątkowało pierwszy kryzys, który jednak uratowałem marnując nockę i szkołę żeby do niej pojechać (mieszaliśmy od siebie ponad 100 km).
Od tamtej pory było znowu dobrze, do momentu kiedy do niej przyjechałem i w tym samym momencie się rozchorowaliśmy, a ja zostałem u niej na ponad tydzień...
Po upojnej nocy, w niedzielę popołudniu wstaliśmy i zaczęło się od tego, że po ugotowaniu obiadu skubnęła jego kawałek i przestała na mnie w większym stopniu reagować. Nasza komunikacja spadła do minimum i nadeszła noc wtorek/środa kiedy powiedziała "potrzeba przerwy". W środę od niej wróciłem...
W poniedziałek rano zadzwoniła i zakończyła relację przez telefon. Uznała, że dla niej za szybko to idzie i musi zająć się sobą, tylko tutaj zaczynają się schody...
Spotkanie przesuwa do dnia dzisiejszego i ma ciągłe wymówki, jej zeznania są niespójne, mówi że skupia się na sobie, a potem pisze, że ciągle imprezuje ze znajomymi i ucieka w pracę, generalnie wygląda na szczęśliwą i nie ma wyrzutów sumienia. Dzisiaj mnie zablokowała i nagle stwierdziła, że ma mnie dosyć.
Jej głównym powodem był fakt, że nie była w stanie uprawiać ze mną seksu bo ciągle miała przed oczami byłego i "błąd z nim popełniony" (nie wiem naprawdę do dzisiaj o co chodzi). Powiedziałem jej, że mi na tym nie zależy, ale tak się sfrustrowała, że nawet jednego dnia się kompletnie nie odzywała. Boli mnie najbardziej, że seks był jednym z głównym powodów rozstania.
Nie radzę sobie z tym, od miesiąca nie pracuję, zaniedbuję wszystko i całe dnie leżę w łóżku chociaż zacząłem w czwartek wizyty u terapeuty. Nienawidzę siebie i czuję się wykorzystany przez nią. W ciągu dwóch dni zniszczyła wszystko co tak chcieliśmy osiągnąć...
Stary, Ty jej podziękuj że szybko się ujawnił jej charakter i podejście Ciebie. Tylko nie jej osobiście, a sobie w duchu podziękuj za to i nie marnuj na nią już ani chwili swojego życia. Będziesz zdrowszy. To jedna chodząca czerwona flaga.
W jaki sposób Cię wykorzystała? Jak straciłeś pracę oferowała pomoc i wsparcie pieniężne, jak się rozchorowaliście gościła Cię przez tydzień, gotowała... Do seksu też Cię ewidentnie nie chciała wykorzystać. Powiedziała że potrzebuje przerwy, potem jasno zakończyła relację. No w życiu tak bywa, że jak się kogoś lepiej pozna, spędza z nim więcej czasu to dopiero wtedy wiadomo czy to jest to. Dla Ciebie było, dla niej nie. "W ciągu dwóch dni zniszczyła wszystko co tak chcieliśmy osiągnąć... " - Ty chciałeś, ona ewidentnie nie. Masz szansę ruszyć dalej jak to zaakceptujesz. I przestaniesz ją obwiniać za to, że nie jest tym kogo stworzyłeś w swojej wyobraźni.
Kobieta weszła z Tobą w związek mieszkając jeszcze z poprzednikiem. Związek był na odległość. Zakończyła go przez telefon. Chłopie, ona nie szukała niczego poważnego.
Wnioskuję, że jesteś młody bo chodzisz jeszcze do szkoły. Wiem, że im człowiek młodszy tym złamane serce bardziej boli, ale uwierz mi, że to minie. Za szybko się zaangażowałeś. Na drugi raz poczekaj trochę a nie proponuj związek na 1 spotkaniu.
Wstań z łóżka, ruszaj do pracy i nauki. Jak się czymś zajmiesz to nie będziesz myślał o złamanym sercu.
Nie pracujesz, !ezysz w lozku, zaniedbujesz wszystko...
Hmm, czy moze to miec jakis wplyw na twoja atrakcyjnosc jako partner?