Jakieś pół roku temu jechałem do szkoły autobusem. Wysiadając, zauważyłem staruszkę, która chce wejść do sklepu, ale nie może otworzyć sobie drzwi, ponieważ były zbyt ciężkie. Jako iż nikt dokoła nie kwapił się, żeby jej pomóc, wkroczyłem do akcji. Podszedłem do owych drzwi, chwyciłem je i energicznie pociągnąłem do siebie. Fakt faktem, otworzyły się... Problem w tym, że babcia poleciała razem z nimi. Nie zauważyłem, że jeszcze się ich trzyma. Tak więc stałem sparaliżowany z wytrzeszczonymi oczami, nie wiedząc, co mam zrobić. Staruszka nie odwracając się, jak gdyby nigdy nic, wstała i poszła na zakupy.
Mina kasjerki – bezcenna.
Dodaj anonimowe wyznanie