#JrKBu
Tego dnia od rana czułam się kiepsko, nie chciałam jednak psuć urodzin.
Nadeszła chwila dmuchania świeczek. Mały radził sobie z tym średnio, w dodatku wszyscy robili niekończące się sesje zdjęciowe. Mówiłam, że czuję się nie najlepiej, a teściowa ciągle ustawiała się w najróżniejszych pozach.
W pewnym momencie pochyliłam się i zwymiotowałam na piękny czekoladowy tort...
Miny synka nie zapomnę. Zrobił wielkie oczy, zresztą jak wszyscy obecni na przyjęciu.
Ich miny uchwycił aparat, ale skasowałam to zdjęcie, czego trochę żałuję. Nie chciałam się stać hitem internetu.
Wszystko posprzątał mój kochany mąż.
Ja dostałam ataku śmiechu i zamknęłam się w sypialni do końca przyjęcia.