#JhS9h
Dziś sama jestem matką i muszę się z nią nie zgodzić. Żadne z moich dzieci nie osiągnęło jeszcze wieku szkolnego, ale to, jak one na mnie patrzą... To one kochają mnie najbardziej na świecie i ja to czuję. Nikt dotąd mnie tak nie kochał, nikt na mnie tak nie patrzył. I oczywiście to moje dzieci, jestem za nie odpowiedzialna i zapewniam im utrzymanie, ale nie uważam, żeby zaciągały u mnie jakikolwiek dług, bo moneta, którą mi płacą, jest znacznie cenniejsza. I codziennie, od kiedy są na świecie, nie mogę się nadziwić, że ktoś może cię tak po prostu i tak mocno kochać za to tylko, że jesteś. I ja też kocham je za sam fakt, że są na tym świecie i mam nadzieję, że zawsze będą to czuły i o tym wiedziały.
Miłość matki do dziecka jest dlatego uznawana za większą, bo jest bardziej bezinteresowna. Przykro, że Ci zburzę piękną wizję, ale Twoje dzieci kochają Cię nie za to, że jesteś, tylko za to, że spełniasz ich wszystkie potrzeby i zapewniasz przetrwanie (dosłownie, bo nie były w stanie przetrwać same).
Dokładnie tak. Mimo że to też burza hormonów, to jednak jest to miłość dojrzalsza i świadoma. A to dzieci wyfruwają z gniazda rodzinnego, nie rodzice (pomijając skrajne przypadki).
Powiedz to tym wszystkim dzieciom, których rodzice zaniedbują a które zrobiłyby wszystko za odrobinę miłości i troski okazanej ze strony rodzica. Co się dzieje z dzieciakami w domach dziecka, które odebrano rodzicom za to jakie miały życie a nadal czekają , że może rodzic odwiedzi, że w końcu tym razem nie zawiedzie i przyjdzie, że może jednak pokaże tym razem, że mu zależy.
Dzieci kochają rodziców aż za bardzo. Zdrowiej by było gdyby szybciej przestawały ich kochać gdy tak mocno zawodzą je ciagle i potem kolejny raz.
Dzieci które tej miłości i troski rodzicielskiej nie doswiadczyly, tęsknią za nią, a że utożsamiają to z rodzicami, to u nich tego szukają
Dzieci potrzebują czuć się kochane, akceptowane. To jest warunek ich prawidłowego rozwoju. Naturalnie oczekują tego od rodziców, i w większości dostają. Nie oznacza to, że one kochają - one chcą być kochane.
To wpajanie dzieciom, że w razie potrzeby mają się odwdzięczać, mieć poczucie "ja tobie, a ty mnie" .
Dziecko kochane, które ma dobre relacje z rodzicami, samo z siebie chętnie wesprze ojca i matkę.
Tam było że ten dług spłaca się swoim dzieciom, a nie rodzicom.
@Dragomir
W tym wyznaniu owszem, ale w życiu bywa często właśnie tak, jak to opisuje HansVD.
Gdy kiedyś chciałam porozmawiać z moją rodzicielką na temat "spłaty długu /miłości" i zapytałam ją, co sądzi o wersji typu: "dług zaciągnięty u naszych rodziców spłacamy naszym dzieciom", zostałam w przykry sposób zwyzywana, odsądzona od czci i wiary, w ogóle ciche dni, i tak dalej...
Mimo, że dawno wszystkie takie sprawy zamknęłam / wybaczyłam, to zapomnieć o tym nijak się nie da...
... ale dzięki temu zrobiłam wszystko, aby żadne z moich dzieci _przeze mnie_ nigdy nie poczuło się tak, jak ja wtedy.
Frog, przykro się to czyta. Natomiast w powiedzeniu jest że spłacamy dług swoim dzieciom. Niestety, nie zawsze.
Nie ma niczego cenniejszego niż uśmiech bombelka :-D
Pomyśl sobie, jak Ty kochasz swoją mamę. Podobnie Twoje dzieci kochają (będą kochać) Ciebie. Czy jest to większa miłość, niż ta, którą rodzice darzą swoje dzieci?