#JWWvW
Różowe okulary już opadły i masa rzeczy mnie irytuje – brudne ubrania na krześle, nieodkładanie rzeczy na miejsce, zostawianie torby z siłowni na środku przedpokoju itd. Najbardziej denerwuje mnie to, że prosiłam milion razy, bez skutku.
Dodatkowo mam wrażenie, że mój partner jest miły i zwraca na mnie uwagę tylko wtedy, kiedy chce seksu. Na ogół pół dnia siedzi przed telewizorem, nie rozmawiamy, rzadko razem wychodzimy.
Stałam się marudną babą, której parter tylko przeszkadza i ją irytuje. W moich oczach Maciej bałagani, zalega na kanapie przed tv, jego żarty mnie nie śmieszą, a wręcz irytują. Wkurza mnie też, że wszelka inicjatywa jest po mojej stronie (rozrywki, organizacja urlopów, spotkań rodzinnych). W domu też go nic nie interesuje, jak trzeba coś naprawić czy odświeżyć, to sam nie widzi problemu, muszę prosić milion razy albo wziąć się za to sama. W sumie żaden z niego majsterkowicz, niewiele w domu umie zrobić.
Zaczynam się zastanawiać, czy mi ten związek w ogóle potrzebny. Wibrator zrobiłby tę samą robotę.
Przesadzam? Mam wrażenie, że wymagam minimum.
To co opisujesz to taki stereotypowy związek po latach. Coraz więcej jest rozwodów po 50-tce, z inicjatywy kobiet, które mają w domu to, co Ty teraz. Czyli współlokatora, któremu wszystko jedno i który na pewno coś zrobi, he he, nie trzeba mu co pół roku przypominać. Taki facecik, który szukał gosposi z funkcją seksu, a jak już ją zdobył, to nic mu więcej nie trzeba.
Zastanów się, czy wolałabyś być sama, czy z nim. Porozmawiaj z nim lub zaobserwuj, czy jest jakakolwiek szansa na zmianę z jego strony. Podejmowanie decyzji w emocjach może Ci nie wyjść na dobre.
Ta, wtedy będzie pok każdej rozmowie zmiana na tydzień i przeciągnie czasu. Czasu który tracą oboje na znalezienie sowjje drugiej połowy i założenia rodziny. Nie widzę go w roli ojca. Przyjdzie z roboty i pobawi się z dzieckiem 5 min. Nie wstanie i nie sprzątnie bo on był w pracy.
Myślę, że 2-3 lata to odpowiedni czas żeby poznać daną osobę na tyle, żeby wiedzieć czy chce się z nią iść przez życie. Ty chyba już wiesz czy chcesz czy nie.
To oczywiście nie jest uniwersalne rozwiązanie na wszystko, ale powiem Ci czego mi brakło jak miałam wątpliwości w związku. Zrobienia sobie dłuższej przerwy od siebie nawzajem i zobaczenia jak mi się żyje bez niego. Może to Ci pomoże podjąć decyzję? Jak macie możliwość zamieszkać osobno na 1-2 miesiące, może po tym czasie odkryjesz, że Ci go nie brakuje i jesteś szczęśliwsza i będziesz mieć odpowiedź
Dobrze wiesz, co masz zrobić, doskonale znasz odpowiedź na swoje pytanie. Zwyczajnie boisz się zmian, BO SIĘ PRZYZWYCZAIŁAŚ.
Życzę odwagi. Życie mamy tylko jedno a czasu nie cofniemy.
Po prostu Maciej uznał, że on jest w tym związku osobą, która ma większą wartość. Ty starasz się wprowadzać jakieś pozytywne zmiany, on ma na to wylane, bo pewnie wie lub wierzy, że najwyżej znajdzie sobie kolejną w przeciągu dwóch tygodni. Daj sobie z nim spokój, tracisz czas w tej relacji.
Jest mily i zwraca na ciebie uwage tylko wtedy gdy chce seksu.
Hmm, czyli jestes nudna i na dokladke kiepska w lozku.
Jesli robie blad myslowy, to jaki?
A dlaczego ona, czy ktokolwiek, ma wychodzić z siebie, zmieniać swój charakter o 180 stopni, żeby sie komuś przypodobać? Takie zmiany na siłę nic nie dadzą. Sądzę, że autorka najpewniej jest jak większość Polek, .po prostu wkradł jej sie onie zwiazku marazm i niedopasowanie partnerskie. Lub błędy w komunikacji. Niech znajdzie lepszego partnera. Kółko nie będzie grało z kwadratem.
Czyli jak? Nic nie robic i niech sie dzieje? Samo z siebie prawie nigdy nie dzieje sie dobrze ani nawet lepiej. Jesli czegos chcesz, to musisz dzialac w kierunku osiagniecia celu. Czy wysilek z tym zwiazany jest tego celu warty, to juz sprawa indywidualnej oceny i wynikajacej z tego decyzji.
Kolko z kwadratem moze zgrywac sie bardzo dobrze. Moze go opisac, moze sie w niego wpisac. Roznica lezy wylacznie w punktach kontaktu.
Jest miły tylko, gdy chce seksu, ergo ona jest słaba w łóżku? Nie widzę związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tymi dwoma.
Jakby była kiepska w łóżku to by wybrał własną rękę a nie autorkę.
Patrząc w komentarze - takie piękne feministyczne... wszystko wina faceta.
A przez poprzednie lata jak coś proponował to byłaś chętna na jego propozycje wyjść, aktywności - czy tylko krytykowałaś?
A jak poprzednio coś robił - to został za to pochwalony - czy może wytknięto mu błędy.
Po jakimś czasie facet przestaje się starać jak nikt go nie chwali - nie docenia tego co robił... po prostu przestaje robić bo i tak będzie wysłuchiwał pretensję...
Ale nikt nie popatrzy od tej strony - zawsze wina faceta...
jak szukasz złotej rączki to idź na budowę i przygarnij pierwszego, co na ciebie zagwizda.
Umie robić remonty i lubi czy nie umie i nie lubi? Ma się brać za robienie rzeczy na których się np. nie zna i jak coś to zepsuć jeszcze bardziej?
Jak tam bardzo chcesz to idź z nim na siłownię, razem pooglądajcie TV czy co tam tylko.
Tak samo organizacja wyjść do rodziny - jak mniemam to całość sprowadza się do chodzenia do twoich rodziców? A może on nie jest fanem siedzenia z twoimi rodzicami?
No co ty gadasz w ogóle.. typ co nic w domu nie robi. To nie jest sytuacja gdzie on do niej czasem wpadnie a ona oczekuje żeby remont domu zrobił a żeby ogarniał wspólne mieszkanie. Zawsze coś się zepsuje i trzeba naprawić. Skąd pomysł że to ona ma zawsze się dostosowywać do niego? On organizuje i to ona ma się gapić w tv obok niego bo on nie ma potrzeby nawet wyjść gdzieś na spacer i pobyć z nią? Coś poszło nie tak ze współczesnymi facetami.
Ciekawe co on by miał do powiedzenia na temat waszego związku, rozmawialiście o tym?
Fajnie,. A teraz - co Ty ROBISZ?