#J7Ql0

Postanowiłam zrobić prawo jazdy. Mój instruktor okazał się być świetnym nauczycielem, który wszelkie nerwy rozładowywał żarcikami z bardzo wyraźnym podtekstem seksualnym. Czasami też łapał mnie za kolana. Normalnie pewnie nazwałabym takiego gościa oblechem, ale w tym wypadku kompletnie mi to nie przeszkadzało. Nie potrafię tego wytłumaczyć, wydaje mi się, że koleś wyczuwa na co przy kim może sobie pozwolić.

Opowiadałam rożne historie z jazd koleżankom, ale wszyscy są przekonani, że na jazdach są śmiechy, ale to nic nie znaczy. W życiu nikomu się nie przyznam, że bardzo przywiązałam się do jazd, a instruktor, który absolutnie nie jest przystojny, strasznie mnie kręci. Czasami myślę, że serio chciałabym, żeby spełnił te swoje obietnice o zabawie na tylnej kanapie w L-ce i pozbawił mnie dziewictwa. Strasznie głupio się z tym czuję. Zdałam wszystko za pierwszym razem, a jednak jest mi smutno, że to już koniec.
Dragomir Odpowiedz

To o tylnym siedzeniu naprawdę jest oblechowate. Bardzo prymitywne poczucie humoru. Ale jak koleś nie ma żony to możesz się z nim umówić na "jazdę".

Beztraumy Odpowiedz

Czyli facet ma dobry bajer. Kolejny dowód na to, że nie trzeba być przystojniakiem, żeby kogoś poderwać. Tylko dobra gadka.

Dragomir

Albo laska ma kiepskie relacje z ojcem (lub żadne), dlatego szuka kogoś w to miejsce, kto da jej jakąkolwiek uwagę.

LubieBzy Odpowiedz

Twoje uczucia są naturalne, nie martw się. Jesteś młoda, hormony buzują, więc i głowa jest bardziej podatna. Natomiast nie chciałabyś tej zabawy na tylnej kanapie, w fantazji brzmi fajnie ale w realu nie byłoby to ani dobre miejsce, ani dobry partner do pierwszego razu. Pierwszy raz jest o tyle ważny, że trochę ustawia głowę, dlatego warto przeżyć go z kimś tego wartym, kto Cię szanuje i z kim czujesz się komfortowo i bezpiecznie.

Dodaj anonimowe wyznanie