#IRLjo

A więc... może wyznanie niekoniecznie przedstawiające śmieszną sytuację. Powiedziałbym, że bardziej... żałosną.
Jednakże myślę również, że być może ktoś dzięki temu uchroni się przed sytuacją, do której ja dopuściłem...

Gdy byłem w podstawówce, moje życie towarzyskie miało swój, można by uznać, "złoty wiek".
Codziennie spotykałem się z ówczesnymi przyjaciółmi/znajomymi, by przesiedzieć wiele godzin w owym gronie, czy to na dworze, czy gdziekolwiek indziej.
Czułem się wspaniale, mając tak wielu ludzi, na których mogłem polegać, zapowiadało się niesamowicie.

Jednakże sytuacja obróciła się o 180 stopni na przełomie szóstej klasy podstawówki a gimnazjum, kiedy nastąpiła moja pierwsza przeprowadzka w życiu, a tym samym byłem zmuszony iść do innego gimnazjum niżeli większość moich dawnych znajomych z racji odległości.

Już z początku byłem sceptycznie nastawiony do tej klasy, gdyż trafiła mi się największa patologia z całego miasta. Używki, najczęściej papierosy i alkohol, były im znane już od podstawówki, a i nawet jednej osobie w późniejszych klasach udało się dorobić potomków, kiedy był on jeszcze w gimnazjum.

Szukałem u siebie jakiegoś problemu, może to ja byłem tym frajerem... ale nie. Nie mogłem doszukać się owego problemu wskazującego mnie jako "patolaka".

Moje życie zmieniło się, tak jak wcześniej napisałem. Z wesołego chłopca zamieniłem się w muła, którego plan dnia wyglądał następująco: Szkoła-Dom.
Nic więcej, przez blisko 3 lata. Nie licząc oczywiście wyjątków, które były rzadkością.
Odizolowując się tak od świata i byłych znajomych, moim jedynym zajęciem było granie.
Grałem całymi dniami, jedząc i tyjąc przy okazji. Nie robiłem sobie nic z tego, że tyle wpier*alam. Wiecie dlaczego? Bo wtedy uznawałem, że i tak mam to gdzieś...

Finalnie ważyłem tyle, na ile Polska zniknęła z map świata. Dumna liczba, prawda?

Do ludzi zacząłem się otwierać ponownie dopiero po okresie dwóch lat od momentu ukończenia gimnazjum. Wcześniej miałem blokadę psychiczną i właściwie do dziś ją mam, może nieco mniejszą, ale nadal jest.

Postanowiłem, że zmienię siebie, swój wizerunek. Straciłem kilka fajnych lat, zablokowałem się psychicznie. Chęć zmiany zaskoczyła w mojej głowie dopiero w momencie, kiedy osiągnąłem pełnoletność, wcześniej, pomimo wmawiania sobie, że "zwisa mi to", to jednak czułem, że słabo się z tym czuję.

Dzisiaj zamiast coli jest woda, zamiast chipsów jest zdrowe jedzenie.
Zamiast siedzenia jest ruch. Po 1 miesiącu siłowni zauważyłem efekty chociażby w sile.

Bo to nawet nie chodzi o to, że wyglądałem jak dziwak.
Tu chodzi o psychikę. W krytycznym momencie wagi miałem ją tak rozwaloną, że każde przeziębienie brałem za poważną chorobę wynikającą właśnie z otyłości. To mnie rozbiło.

Myślę, że zrozumiecie mój "elaboracik" :)
Dalie Odpowiedz

Cieszę się, że prowadzisz lepsze, zdrowsze życie. :)

Ja swój okres gimnazjum pamiętam jako ciągłe myśli samobójcze, wieczny stres. Nigdy się nie uczyłam, chyba, że coś lubiłam. Nie mogłam się zmusić do nauki, przez nerwicę i stres przed porażką. Żeby nauczyć się jednego tematu z matmy musiałam wiedzieć i móc zareagować na każdą złą ewentualność. Od razu wiedziałam, że muszę dać z siebie 100%, żeby czuć się choć trochę pewnie, inaczej wierzyłam, że się nie uda, że akurat mnie trafi się to jedno zadanie dajmy na to z ujemną deltą. Zadanie które można zrobić w 5 minut, ja robiłam godzinę, bo rozkminiałam wszystko.

I tak ze wszystkim, codziennymi sprawami też. Strach przed porażką mnie paraliżował, bo wiedziałam, że jeśli przegram z samą sobą będzie jeszcze gorzej psychicznie. W konsekwencji bałam się uczyć i robić cokolwiek, bo jak nie mogę dać z siebie 100%, na które akurat nigdy nie miałam siły i motywacji, to nie ma co próbować. Przeszło mi dopiero w połowie technikum. Ale pamiętam korepetycje. To była męka dla mnie i dla osób udzielających mi korepetycji. Teraz z perspektywy czasu widzę, że brakowało mi rodzica. Ale dzięki tym doświadczeniom mój siostrzeniec będzie miał we mnie pełne wsparcie, bo sama widzę jak ważny jest dorosły, który reaguje w czas. Gdy poszłam do pierwszej pracy, zdałam sobie sprawę, że to pierwsza rzecz w moim życiu, której przy małym niepowodzeniu nie rzucam w kąt, bo się nie uda. Moja pierwsza stresowa sytuacja z pijakiem w sklepie, była pierwszą od 10 lat, gdy nie byłam uległa wobec kogoś i postawiłam na swoim. Nie wiem dlaczego to pisze, ale może komuś da to siłę.

Dragomir

Nie znam Cię, ale po tym komentarzu Cię lubię. Bez powodu i bez sensu, ale ten komentarz jakiś taki serdeczny i ciepły jest, że nie sposób mi wyobrażać sobie żebyś Ty była inna. Lubię serdecznych ludzi i sam staram się być co najmniej w porządku (o co niektórzy stąd mogli mnie w ogóle nie podejrzewać). Jeśli jednak coś sknocę i sam to widzę, to nie mam problemu by przeprosić, a nie idę w zawarte i zadzieram nochal. Szkoda że tak niewiele osób tak robi.

Pozdrawiam.

NAUS Odpowiedz

Kibicuję Ci i tak dalej, ale trochę pogubiłem się w linii czasowej w Twoim wyznaniu i nie wiem jak wcisnąć moją radę, a mam tą z kategorii przydatnych, więc jakoś wcisnąć ją muszę. No nic, nie będę dłużej tego rozkminiał i po prostu w Ciebie nią rzucę.

Jeśli masz dużą nadwagę to nie powinieneś w pierwszej kolejności decydować się na ćwiczenia siłowe, ponieważ Twoje ciało zwyczajnie nie jest w stanie ich wykonać poprawnie technicznie, dodatkowo jest nienawykłe do takiego wysiłku, co bardzo łatwo może prowadzić do kontuzji. Skup się na ćwiczeniach o niskiej intensywności - rower, spacer, NIE BIEGANIE, a już najlepsze jest pływanie.

Do ćwiczeń siłowych możesz przejść gdy waga Ci zejdzie przynajmniej poniżej stówy, a najlepiej do około 80-90 kg.

Co do aspektu psychicznego, masz całkowitą rację. W im lepszym stanie jest Twoje ciało, tym lepiej będziesz się w nim czuć. Dlatego też warto wytrwać w tych postanowieniach, które przytoczyłeś i tego Ci życzę.

Econiks Odpowiedz

Dziwne, że rodzice pozwolili tak Ci przytyć.

Dragomir Odpowiedz

A jakaś pointa?

Postac

Nie żryj jak świnia, bo się będziesz źle z tym czuł.

upadlygzyms

Ewentualnie, że jeśli nie chcesz być patolakiem, to musisz żreć jak świnia i później źle się z tym czujesz.

Dalie

Puenta jest taka, że nigdy nie powinniśmy oceniać kogoś na podstawie wyglądu, bo jak wynika z wyznania, często jest to spowodowane różnymi sytuacjami życiowymi. A teraz częste są wyzywanie i nienawiść, bo k toś jest otyły. Pogłębiło się szczucie na ludzi, Polacy jeszcze bardziej się podzielili, zwłaszcza w młodym pokoleniu. Widzę to wszędzie, na Instagramie, na Facebooku. W grupkach dyskusyjnych i na forach.

Dragomir

A przecież koncerny i media społecznościowe walczą z mowa nienawiści, a algorytmy czuwają żeby żaden niewygodny post nie przeszedł...a to wszystko jak krew w piach...popatrz, kto by pomyślał...

Dodaj anonimowe wyznanie