#IPbuP
Pierwsza kwestia jest taka, że umiem rozpoznawać toksyczne zachowania. Tak myślę. Jeśli chodzi o relacje damsko-męskie, to widzę red flagi. Ten nie bierze pod uwagę jej opinii na wspólne sprawy, ten nie wytrzyma dnia bez alkoholu i żonie stawia za wybór, że albo napije się w domu, albo w parku – jej wybór, kolejna rozkochuje w sobie każdego faceta po kolei, a potem porzuca, czy tamta, która jest wobec swojego faceta agresywna tak, że złamała mu raz nos. To są ekstremalne przykłady, ale widzę też te mniejsze. Ale to nie dotyczy mnie.
Faceci traktują mnie źle. Czuję, że traktują mnie źle. Ale trwam w takim związku, bo może mi się tylko wydaje... Może rzeczywiście nie miał na myśli nic złego... Ponadto przecież każdy ma wady, może ja przesadzam. I taki jest każdy facet. Nie to, że ja wybieram takich, którzy mnie źle traktują. Wybieram takich, którzy traktują mnie dobrze i nie reaguję, gdy zaczynają traktować coraz gorzej. Facet mnie wyśmiewa za każdym razem, gdy się z nim nie zgadzam? Mówi, że jestem za głupia, żeby zrozumieć? Jest agresywny? Wściekam się, ale przecież nigdy mnie nie uderzył, nie pije, nie ćpa... Kolejny zawsze, kiedy jestem niezadowolona, znika na kilka godzin lub dni. Wraca zapytać, czy już się ogarnęłam. Zawsze się ogarniam... Ale przecież nie robi tego ze złych pobudek, prawda? On po prostu nie ciągnie za sobą negatywnych emocji. Następny okazuje się alkoholikiem. Żeruje na mnie finansowo, nawet próbuje umawiać się z innymi kobietami. Ale przecież nie ćpa, po alkoholu nie jest agresywny, do spotkań koniec końców nie dochodzi, przekonuje mnie, że wszystko robi dla mnie. Nie wierzę mu, ale nie wierzę też sobie, że coś jest nie tak, więc jestem w takim zawieszeniu. Coraz bardziej wierzę, że to jest normalne, że każda relacja jest trochę toksyczna. Każda z tych relacji w końcu się zakończyła, ale gdybym była mądrzejsza, zakończyłaby się po kilku miesiącach, nie latach.
Nie potrafię też utrzymać pracy. Łapię gównoroboty i siedzę tam, póki jestem w stanie wytrzymać. Chciałabym mieć stabilną pracę. Nawet nie musi być dobrze płatna. Chcę tylko, żebym nie szła do pracy z myślą, że dziś znów szef obetnie mi pieniądze, bo jego nie stać na mnie, albo że mogliby mnie zastąpić wolontariuszami, ale mnie lubią, więc pracuję ja, albo że znów będą próbowali zmusić mnie do darmowych nadgodzin.
Chodziłam do psychologa, jest znacznie lepiej, ale wciąż nie umiem sobie ufać. I w moje osądy. Czuję się nieszczęśliwa, czuję się przegrana. I bezsilna. Tyle lat starań, a ja nadal na pasie startowym. W życiu nic nie osiągnęłam. Ani zawodowo, ani prywatnie. Nie mam mieszkania, rodziny. Jedyne co się zmienia, to że jestem coraz starsza, mam mniej zdrowia. A pracodawcy i mężczyźni coraz wyraźniej widzą, że jestem przegrywem.
Widzisz red flagi u innych, ale u swoich partnerów nie. Generalnie jest to zupełnie normalne, wobec swoich partnerów jesteś nieobiektywna. Spróbuj może postawić się w obiektywnej roli. Jakkolwiek może to brzmieć śmiesznie, mi pomogło. Nie pytaj siebie czy warto z nim być, zapytaj czy chciałabyś, żeby Twoja mama/siostra/przyjaciółka była w takim zwiazku. Jeśli odpowiedz brzmi nie, to się zawijasz. Przestań siebie cisnąć, że jesteś coraz starsza i nic nie osiągnęłaś, bo w ten sposób oddajesz stery desperacji, a to najszybsza droga do kolejnych nieudanych związków i nietrafionych prac. Mężczyźni i pracodawcy nie widzą w Tobie przegrywa, bo nic nie osiągnęłaś w swoim wieku. Widzą w Tobie przegrywa, bo sama się nim czujesz i to widać. W kwestii wyboru pracy może wroc do podstaw. Przeanalizuj kryteria, którymi się kierujesz przy wyborze pracy, zapisz je na kartce i pomyśl nad każdym z nich - czy na pewno mają sens. Czy odrzucenie jakiejś pracy bo trzeba 15 minut dłużej dojeżdżać jest rzeczywiście dobrym pomysłem? Czy rzeczywiście interesuje Cię tylko określony rodzaj umowy? Itd. To tylko przykłady oczywiście. Jeśli nic nie znajdziesz, spróbuj w drugą stronę: może masz tych kryteriów za mało i.lapiesz g9wno pracę, bo szybciej się było dostać? I z facetami możesz w sumie zrobić tak samo. Spróbuj postawić poprzeczkę wyżej. Nie bierz gościa, który Ci się nie podoba, ale wydaje się sympatyczny i nie pije, szukaj takiego, który Ci się podoba. U mnie to podwyższenie.kryteriow zadziałało i wyrobiło mi szacunek do siebie. Może u Ciebie nie zadziałać, ale co Ci szkodzi spróbować chociaż przez parę miesięcy? Trzymaj się i rozmawiaj dalej z tym psychologiem, skoro Ci to pomaga, moze spróbuj z nim przegadać te kryteria, może zobaczy coś więcej i Ci podpowie :)
Genialna rada z tym zapytaniem siebie czy chciałabym kogoś takiego dla innej kobiety. Spróbuję :-) staram się sobie nie cisnąć, ale nie wiem czy na tym etapie jestem w stanie nie zamartwiać się, że jestem po prostu nie dość dobra i stąd moje niepowodzenia.
To jakich mężczyzn i pracodawców przyciągasz może być spowodowane tym w jakiej rodzinie żyłaś, jakie traumy przeżyłaś lub też twoi przodkowie.
Możesz sobie poszukać w internecie odpowiedzi czemu powielasz pewne wzorce. Relacje z tatą? Toksyczna mama?
Uświadomienie może Ci pozwolić na uwolnienie się od nich lub będzie baza do rozmowy z terapeutą
Ja widzę jakie wzorce powielam, ale i tak odruch działania po tych schematach jest zbyt silny. Tzn działam jak każe odruch, a dopiero po chwili rozum mnie stopuję, ale jest już za późno. A w rodzinie wszyscy mieli na mnie wywalone. Mama lała i kazała się zajmować rodziną i domem, oraz wyśmiewała jak tylko próbowałam się jakoś sprzeciwić czy wyrazić niezadowolenie. Tata miał totalnie wywalone. Przyjdzie, zje, zamknie się w osobnym pokoju. A rodzeństwo to było oczko w głowie mamusi, więc tylko przekonywali mnie, że to ja jestem problemem i nie ma co się denerwować tylko dopasować do roli w rodzinie
Tym bardziej powinnam być mądrzejsza, ale po prostu nie ufam sobie, kiedy czuję że coś jest nie tak. Zawsze w takich sytuacjach myślę, że może rzeczywiście to ja przesadzam. Może rzeczywiście on nie miał nic złego na myśli itd.
Super że chodzisz do psychologa. Może masz problem z niską samooceną. Jesteś ważna, i w jakimś celu żyjesz. Powodzenia ☺️
Zdecydowanie tak. Niska samoocena. Bardzo.
No cóż ktoś musi przerzucać burgery i odbierać telefony w call center