#I3cMt
Gdy poznałem M. prowadziłem sam sklep spożywczo-monopolowy. Zatrudniałem 5 osób, a biznes fajnie się kręcił. Po ślubie wybranka zrezygnowała z pracy w biurze i pomogła mi w prowadzeniu sklepu. Obroty mieliśmy dobre, więc i sytuacja finansowa była bardzo ciekawa. Dobrej jakości jedzenie, dobry sprzęt, samochód, drogie wakacje. Żyjemy na poziomie. Postanowiliśmy więc postarać się o potomstwo.
M. urodziła nam synka. Mały ma 2 latka, a M. od tamtej pory nie przepracowała w sklepie ani jednego dnia tłumacząc się tym, że dziecko potrzebuje całodobowej opieki. OK, rozumiem, że potrzebuje, ale dziecko ma też ojca. Sam chętnie zostanę w domu z dzieckiem, a żonkę wyślę do sklepu, aby popracowała. Niestety ona twierdzi, że dziecko powinno być z matką.
Od ciąży zrobiła się strasznie leniwa. Już w 3 miesiącu stwierdziła, że ona pracować nie może, bo boi się o dziecko. Nie kazałem jej dźwigać, ale chciałem, by pojechała ze mną do hurtowni, pomogła mi coś fajnego wybrać, zadbała o jakieś promocje itd., ale nie, bo praca ją męczy. OK, zaakceptowałem.
Dzieckiem się opiekowała, dbała o nie, ale nic ponadto nie robiła. Ja dźwigałem w hurtowni, rozpakowywałem dostawy, jak zachorowali mi pracownicy, to musiałem stać sam na zmianach, czasem nawet i po 14 h. Dałem radę, a co ona robiła w tym czasie? Spacerki z koleżankami, kawiarnie... W domu sprzątała pani Jadzia, ale zwolniłem ją w końcu, bo wkurzyłem się, że moja żona nic innego nie robi, tylko pilnuje synka podczas gdy ja się zaharowuję w pracy.
Ostatnio przestałem przelewać wszystkie pieniądze na wspólne konto, a przelewam tylko 500 zł miesięcznie. Rachunki opłacam, jedzenie itd. kupuję sam, ale do pieniędzy moja żona już nie ma dostępu.
Usłyszałem, że jestem wyrodnym mężem i ojcem, bo żałuję dziecku przyjemności. To co, że sam płacę za to, aby mały poszedł na kulki czy kupuję mu zabawki.
Dom zarósł syfem. Wszędzie kurz, często wracam do domu po paru godzinach pracy i muszę robić pranie, bo żonka ogląda z synkiem bajkę.
Rozmawiałem z nią. Mówiłem, że jeśli nie weźmie się w garść, to nie będę tego dłużej tolerować. Nie przejęła się tym.
Aktualnie robię zdjęcia, zbieram dowody, a już niedługo prawdopodobnie będę się rozwodzić. Oczywiście będę walczył o to, aby dziecko zostało przy mnie, bo z tak leniwą kobietą nasz synek nie ma możliwości prawidłowego rozwoju.
Jest taka stara rzymska zasada „audiatur et altera pars”. Wydaje mi się, że Twoja żona mogłaby inaczej przedstawić tę sytuację.
Jeśli faktycznie nic nie robi, tylko zasłania się dzieckiem, a Ty autorze pracujesz zarobkowo, sprzątasz, gotujesz, pierzesz, to jest mocno nie w porządku. Tylko że zanim się rozwiedziesz, to choćby dla dobra dziecka warto podjąć próbę mediacji. Nie mam na myśli rozmowy, w której oznajmiasz żonie, że ma się wziąć w garść, tylko prawdziwą komunikację, możliwe że przy udziale osób trzecich (są profesjonalni mediatorzy), w której dojdziecie do jakiegoś kompromisu.
Ale właśnie. Kompromis oznacza, że obie strony muszą się dogadać. A nie, że jedna narzuca drugiej swoją wizję. A taki obraz przebija z wyznania.
„Od ciąży zrobiła się strasznie leniwa”. Co Ty, człowieku, możesz wiedzieć o byciu w ciąży?! Są kobiety, które do samego porodu siedzą w biurze i to jest ok. Są i takie, które cały pierwszy trymestr przesypiają i to też jest ok. Są takie, które mają rano lekkie mdłości, są takie, które wymiotują kilka razy dziennie aż do samego porodu. Ciąża to fizjologiczny stan osłabienia organizmu i kobieta zasługuje na to, żeby przynajmniej jej mąż, ojciec jej dziecka, to uszanował, kiedy mówi mu, że źle się czuje. Dlatego są L4 w ciąży - czasem nadużywane, ale częściej po prostu potrzebne.
Widać z wyznania, że bardzo Ci zależy, żeby żona pracowała z Tobą w sklepie. Widać też, że żonie bardzo zależy na osobistej opiece nad dzieckiem. Przy dobrej woli obu stron da się to na pewno pogodzić, ale ponownie: to musi być dobra wola i wzajemny szacunek OBU stron.
Odcinanie żony od wspólnych pieniędzy nie jest ok (bo one są wspólne, a nie tylko Twoje - chyba że macie intercyzę, o czym nie wspominasz). Wymuszasz siłą rozwiązanie, które sam uznałeś za lepsze, ale dla kogo? Do żony, dziecka, rodziny czy po prostu dla Ciebie, bo Cię boli, że Ty nosisz ciężary w hurtowni, a żona nie?
Bardzo mądry, wyważony komentarz.
Ja myślę, że go szlag trafia, jak ma coś zrobić, a widzi, że żona bajkę z dzieckiem ogląda. On to sobie chyba wyobraża tak, że jak ona z tym dzieckiem jest w domu to powinna zapierniczac, a dziecko cyk do boxu, niech się samo bawi. On jak wraca to jest zmęczony, więc nie powinien nic już robić, a ona dalej powinna biegać, bo przecież w domu była.
Normalnie kobiety mogą wziąć L4 w ciąży, i macierzyńskie, ale u pana Janusza, to ona na pewno za darmo zapieprzala, bez umowy, to i jej L4 nie przysługiwało. Tak to księżniczka z nim dobrze miała.
Bardzo rozsądny komentarz. Autorze, popatrz na sytuację z perspektywy drugiej osoby. Nie mówię, że nie masz racji. Mówię, że czasami druga strona może wiele wnieść do naszego punktu widzenia.
Sama jestem mamą półtorej rocznego maluszka i wiem, że zdarzają się takie dni, kiedy padam na pysk. Pracuję 5h dziennie z domu (mam JDG), dziecko w tym czasie jest w żłobku. Są takie tygodnie kiedy w nocy łącznie śpię 3-3,5h (ząbkowanie, choroba, skok rozwojowy, albo inna plaga ze żłobka). Po odwiezieniu dziecka do żłobka wracam i od razu siadam do pracy. Często nie jem śniadania, o ciepłej kawie nie wspomnę. Kończę pracę i mam 15-20 minut żeby z grubsza ogarnąć dom, jadę po dziecko, w drodze powrotnej robię zakupy. Zostaje mi jakieś 3h żeby spędzić czas z dzieckiem- poświęcić mu 100% uwagi, bo przecież pół dnia jest w żłobku. Jak już dziecko śpi ja jem obiad, robię pranie, gotuję na następny dzień i zanim się położę, dziecko zalicza już pierwszą pobudkę. A w tym wszystkim mój mąż jest mega zaangażowany w wychowanie dziecka i obowiązki domowe. Wyjście na paznokcie raz w miesiącu jest niemalże jak mega impreza.
I dodam jeszcze jedno- niektóre kobiety bardzo źle znoszą ciążę. Tak, to nie jest choroba, ale można być zupełnie bez siły. Potem wjeżdża połóg, który potrafi kompletnie rozwalić mentalnie. Wiele kobiet zmaga się z depresją poporodową, która ma długofalowo bardzo różne konsekwencje. Ja bym nie była szczęśliwa wiedząc, że mój mąż podważa od początku ciąży to jak się czuję, czy mogę pracować, to czy dobrze zajmuję się dzieckiem.
Moim zdaniem najlepiej byłoby, gdybyście szczerze porozmawiali, ale nie o swoich oczekiwaniach względem drugiej strony, a o swoich własnych potrzebach.
@MegiPegi, też jestem na jdg. Na 99% nie mam szans na dziecko, ale jakby się udało, to jak to sobie ogarnęłaś, żeby sobie poradzić, kiedy nie pracujesz? Miałaś L4 ze składki chorobowej? Czy cały czas pracowałaś?
@MaryL2 tak się złożyło, że ulga na start skończyła mi się dokładnie w momencie jak dowiedziałam się o ciąży. Więc od razu zaczęłam płacić składki od realnych przychodów. Miałam to szczęście, że bardzo dobrze się czułam i pracowałam niemalże do końca siódmego miesiąca. Macierzyński miałam wyliczony z 6 miesięcy i jakoś to było :) Miałam też możliwość wrócenia do aktywności zawodowej jak dziecko miało pół roku- pracowałam ok. 2h dziennie jak spało. Trochę wpadało do budżetu, a ja mogłam rozruszać głowę po siedzeniu w pieluchach.
Masz dwuletnie dziecko i tak bez prób terapii czy mediacji chcesz wziąć rozwód?
Mediacja i terapia jest dla słabeuszy, prawdziwy facet woli bezrefleksyjne działania 🥲
Przemoc ekonomiczna jest okej Twoim zdaniem? Czy zajmowanie się dzieckiem 24/h nie jest żadna praca? Prawdobnie cięższą niż Twoja. Chciałabym wysluchać też drugiej strony. Narazie wygląda na to że macie dużo do przegadania i żadne z Was nie jest w porządku w tym związku.
Ale taką postawą niczego nie osiągniesz chyba, że właśnie rozwód, ale to nie będzie tylko jej wina... chociaż głeboko w to wierzysz.
Zatrudnij do dziecka niańkę na 24 godziny to poznasz wymierną wartość w pieniądzach tego "oglądania bajek".
Najczęściej taka stagnacja i brak chęci do robienia czegokolwiek i rozwoju to nie jest lenistwo i wyrachowanie, tylko objaw depresji lub ogólnego przytłoczenia.
Nie skupiaj się na tym, że żona jest leniwa tylko zatanów się, dlaczego straciła chęć do życia.
Dobrze że zbierasz dowody. Trzymam kciuki bo w Polsce niestety dzieci rzadko zostają z ojcami.
A nie wziąłeś pod uwagę, że ciąża i macierzyństwo są bardzo męczące dla kobiet. Moja była żona była tak wyczerpana, że musiała permanentnie przesiadywać w kawiarniach z koleżankami, gdzie miała stały dostęp do kalorii i kofeiny. W innym wypadku groziła jej prawdopodobnie zapaść.
Niestety moja nowa, młodsza partnerka nie miewa takich przypadłości i muszę przyznać, że nie czuję się w pełni mężczyzną. Nie muszę się wykazywać, pracować nodgodziny. Fizycznie też słabo, gdyż nie noszę już tyle na swoich barkach. A do tego młoda jeszcze potrafi bezczelnie mnie doceniać.
Moja była to też już nie to samo, gdyż się zepsuła. Przy nowym partnerze zaczęła pracować, wszystko robić i nawet podobno muszą się dzielić opłatami 50/50. Nie to żebym się interesował, ale sama się żaliła tuż przed tym jak parsknąłem i zacząłem się śmiać.
Przykro mi się to czyta, wiem, co czujesz.
Pamiętam jakby to było wczoraj, jak zmieniałem swój stary rower - który niejedno przeszedł, ale do którego jednak byłem przywiązany, na nowy, który zwyczajnie lepiej spełniał moje oczekiwania. Do dziś, gdy słyszę trzeszczenie gdzieś za plecami, odwracam się i uśmiecham lekko pod nosem. Ja już wiem, że niedługo i tego pana czeka wymiana roweru.:)
Niektóre tak mają. Nie wiem czy są tego uczone w takim głupim przekonaniu? Pamiętam jak miałam jedną ciężarną w technikum. I tam Pani od geografii się jej pytała czy mąż będzie pomagał. To ta z oburzeniem, że nie da nic mu zrobić bo jeszcze krzywdę dziecku zrobi. Jeszcze się bardziej zdziwiłam jak się zgodziła z nią. A znałam męża nauczycielki. Był spoko wychowawcą i widać, że lubił pracę z młodzieżą.
Nie chce Cię martwić autorze, ale dziecko po rozwodzie zostanie z matką. Ty pracujesz, więc nie masz czasu się zajmować dzieckiem. Może chciałbyś, ale jednak większość czasu to żona się nim zajmuje. Z nią jest bardziej związane. To się tylko pogłębi w czasie rozwodu i po nim. Jest duża szansa, że stracisz kontakt z dzieckiem. Będziesz jedynie bankomatem, przedstawianym dziecku w bardzo złym
świetle. Niestety tak wygląda rzeczywistość polskich sądów rodzinnych
Smutne...
Ale wiesz ze dziecko zostanie z żoną?
Z Tobą nie może, bo nie masz czasu przez pracę. A że żona nie pracuje to ona dostanie opiekę nad dzieckiem. Dla Pana mamy alimenty 🤭