W weekend byłam z rodzicami w pewnym sklepie. Sklep ten ma drzwi, które otwierają się automatycznie, takie rozsuwane. Jak płaciłam za zakupy, te drzwi przyskrzyniły rękę jakiemuś dziecku. Jego matka przybiegła dopiero, gdy usłyszała krzyk dziecka. Natomiast mi zaimponowała postawa ochroniarza, który włożył w drzwi swoją rękę, aby te się zatrzymały i nie wciągnęły dalej rączki dziecka. Efekt był taki, że matka w złości zabrała dziecko, a ochroniarz został z całą poszarpaną i zakrwawioną ręką.
W moich oczach ochroniarz (był to starszy pan) został bohaterem. Podziwiam takich ludzi. Ja dałabym podwyżkę :)
Dodaj anonimowe wyznanie
Coś nie chce mi się wierzyć w tą poszarpaną i zakrwawiona rękę. Drzwi automatyczne (zwłaszcza w miejscach publicznych, gdzie muszą mieć miliony atestów) mają wbudowane zabezpieczenia przeciwko takim wydarzeniom. Poza tym każdy ochroniarz doskonale wie, gdzie jest awaryjny wyłącznik automatu.
Co do zabezpieczeń - też mi się tak wydaje.
Co do wyłącznika - w stresie człowiek często działa odruchowo. Dopiero po chwili włącza się rozumna część umysłu, ale czasem już jest po fakcie.
Te drzwi jak sama nazwa wskazuje - są automatyczne. Nie ma możliwości, aby wciągnęły/poszarpały/jakkolwiek inaczej uszkodziły czyjąś rękę lub inną część ciała. Co niby - takie drzwi się zamykają na amen i nie wypuszczają/wpuszczają nikogo? Przecież jak ktoś się zbliża, to się rozsuwają same. Kiedyś za dzieciaka prawie zepsułam takie drzwi, próbując je na siłę zamknąć - gwarantuję, że trzeba się mocno namęczyć i jest to prawie niewykonalne, a już na pewno nie w krótką chwilę. Jak ktoś już napisał - mają też zabezpieczenia, aby właśnie nie zrobić komuś krzywdy (co dodatkowo służy też temu, aby się zwyczajnie za szybko nie niszczyły i nie trzeba było ich ciągle wymieniać). W historię zatem absolutnie nie wierzę, ale jeśli Pani Autorka spotkała rzeczywiście Pana Ochroniarza, który w jakiś sposób (realny) z poświęceniem wykonuje swoją pracę i stara się pomagać ludziom - to jak najbardziej brawo dla takiej osoby.