#HVz7w
Do czego zmierzam? Otóż koleżanka z mężem wyprowadzają się do innego miasta, kilkaset kilometrów od swoich rodzin. On już dostał tam pracę, ona ma posadę dopiero od grudnia. Pomagamy im przewozić bambetle w weekendy. Ona niby się cieszy, ale ma obawy — wolałaby mieć coś nagrane od razu, pewniejsza sytuacja.
Ja pracuję jako freelancerka, ale jestem „na dłużej” związana z jedną firmą, która ma siedzibę akurat w mieście, do którego planują przenieść się koleżanka z mężem. Bywa, że muszę tam czasem pojechać. W ostatni piątek właśnie wypadł taki dzień. Siedzę sobie w recepcji, plotkuję z sekretarką. Nagle rzucam okiem na papiery na jej biurku i widzę... CV męża koleżanki! Niewinnie pytam, czy robią jakąś rekrutację. „Aaaaa... wiesz, to są odrzuceni. Na pierwszym etapie (miesiąc temu) ten naopowiadał jakichś bzdur, szef go złapał na kłamstwie i się wściekł. Na pewno go nie zatrudnimy. A teraz wydzwania, żeby mu szansę dać...”. Zbladłam. Czyli ta „posada” to też była lipa! I teraz staram się jak mogę nie dopuścić do wyprowadzki koleżanki. Na razie dyplomatycznie (czy jest pewna, a może ja jej znajdę tu dobrą pracę, przecież to koniec świata), ale jeśli będzie trzeba, powiem jej prawdę. Nie chcę, by wylądowała w obcym mieście, bez pomocy, bez perspektyw na opłacenie czynszu, bez pracy. I chociaż ktoś może uznać, że niepotrzebnie się wtrącam, uważam, że muszę. Niech jej mąż płynie przez świat na kłamstwie — ale sam. Innym niszczyć życia nie musi.
Chyba już nie ma czasu na dyplomację, facet jest patologicznym kłamcą. Trzeba już prosto z mostu powiedzieć, co wiesz, nie przejmować się nim
jestem z tych, co nie lubią nie skończonych historii, więc napisz proszę jak to się dalej potoczyło, a co do historii cisza się że chcesz to powiedzieć koleżance, bo to jest przesada co ten gość robi
ta historia jest stara i z recyklingu - raczej są małe szanse, że autorka jeszcze wchodzi na anonimowe.
ale bzdury, w normalnej firmie cv odrzuconych idzie do niszczarki
to stare wyznanie - wtedy możliwe, że przepisy rodo nie obowiązywały, albo cały stosik był przygotowywany do utylizacji.
Beznadziejna z Ciebie koleżanka jeśli w takiej sytuacji bawisz się w dyplomację. dziewczynie trzeba wprost powiedzieć. Tym bardziej skoro wiesz, że to nie jest pierwszy raz i że dziewczyna już rozważała rozwód.
Nie wierzę w to co czytam. Już pomijając zbieg okoliczności, jakim było jego CV leżące na wierzchu... Ale zakładając, że to prawda: dalej nie wierzę. Po prostu nie mieści mi się w głowie, że istnieją tacy ludzie. Rozumiem, że masz obawy przed wmieszaniem się, ale sprawa jest poważna. Ratuj tę biedną dziewczynę!
bo to sa bzdety wyssane z palca ;)
Współczuję koleżance "solidnego" męża. Pogadaj z nimi o tym, kiedy będą razem, powiedz że znasz historię jego rekrutacji i że męczy Cię ta niejako odpowiedzialność za decyzje dorosłych ludzi.