Mój ojciec robi swojego rodzaju karierę na YouTube. Wrzuca filmiki ze swoich eskapad z wykrywaczem metali i pokazuje znalezione cuda. Po prostu idzie z kamerką na głowie, nagrywa, jak namierza sygnał, jak kopie i jak w końcu wykopuje coś cennego. Jest w tym dużo perełek i unikalnych przedmiotów z różnych epok. Spora oglądalność, nawet z tego tytułu wpada mu do kieszeni parę groszy. Posiada grono fanów, którzy są zafascynowani jego znaleziskami, traktują go jak autorytet, często proszą o porady, o przesłanie mapek.
Idę o zakład, że wręczyliby mu nawet Oscara za idealne granie roli podjaranego poszukiwacza skarbów. Tak naprawdę kupuje, dostaje, ewentualnie znajduje (najczęściej na budowach, gdy przypadkiem koparka coś wykopie) te rzeczy, zakopuje je, a potem nagrywa filmik :)
Dodaj anonimowe wyznanie
bo tak najczęściej powstaje content - ludzie przygotowują wszystko i grają.
Najlepiej to widać na właśnie takich filmikach albo takich z przepisami w stylu "Jak nauczysz się tego przepisu to już nigdy nie kupisz chleba!" - a potem okazuje się, że ten chleb to ktoś albo robi latami i jest mistrzem, albo jest to z lokalnej piekarni. Tak samo jak i reszta innych jedzeniowych kanałów, gdzie albo ktoś jest byłym szefem kuchni i siłą rzeczy umie robić lepiej rzeczy jak przeciętny śmiertelnik albo zamawia jedzenie i pokazuje jak to niby sam zrobił.
Nie, że nie da się dobrze ugotować czy czegoś znaleźć - ale to też nie tak, że sobie z marszu wszystko ogarniasz, umiesz, znajdujesz itp itd.