#HM1BZ
Minęły już ze cztery godziny, a oni dalej nie wracali. Dzwoniłam, mąż nie odbiera. Zrobiło się już ciemno, minęło 6 godzin. Zaczęłam się powoli niepokoić.
W końcu zabrzmiał dzwonek do drzwi – dopiero gdy szykowałam kolację.
Usłyszałam od synka, że „tatuś cały czas grał w taki automat z grą i nie chciał wyjść z sali zabaw”.
Lepiej tam niż w kasynie.
Serio? Gość który przyszedł z dzieckiem i jest za nie odpowiedzialny?
Serio lepiej, przynajmniej nie zadłużył się na dwa pokolenia.