#HM1BZ

Mój mąż zabrał naszego kilkuletniego synka do parku rozrywki. Wiecie, wielka zamknięta sala, pełno atrakcji dla dzieci, malowanie twarzy, kolorowe kulki i karuzele. Mieli spędzić tam jakieś dwie godziny i wrócić. Ugotowałam obiad i czekałam.
Minęły już ze cztery godziny, a oni dalej nie wracali. Dzwoniłam, mąż nie odbiera. Zrobiło się już ciemno, minęło 6 godzin. Zaczęłam się powoli niepokoić.
W końcu zabrzmiał dzwonek do drzwi – dopiero gdy szykowałam kolację.

Usłyszałam od synka, że „tatuś cały czas grał w taki automat z grą i nie chciał wyjść z sali zabaw”.
Dragomir Odpowiedz

Lepiej tam niż w kasynie.

3210

Serio? Gość który przyszedł z dzieckiem i jest za nie odpowiedzialny?

Dragomir

Serio lepiej, przynajmniej nie zadłużył się na dwa pokolenia.

Dodaj anonimowe wyznanie