#H7ub6
Mija 20 lat i strzałą Amora oberwało się i mnie — zakochałem się w o dwa lata młodszej od siebie Ani, z wzajemnością, ale Ania jest moją kuzynką, bliską kuzynką (nasi ojcowie to rodzeństwo)...
Po dwóch miesiącach postanowiłem pogadać z mamunią, co mam zrobić, do jakiego specjalisty iść po pomoc, bo przecież nie mam szans na związek z kuzynką. Wymiękłem, nie potrafiłem wejść na ten temat. Po kilku dniach matula sama na siłę wyciągnęła ze mnie, co mnie spotkało. Dziwne, bo nie powiedziała nic, wyszła z pokoju i ewidentnie mnie unikała przez kilka dni (zawsze miałem fantastyczny kontakt z nią, mogłem jej o wszystkim powiedzieć, jak przyjaciółce). Po tygodniu w końcu przyszła do mnie i zaczęła się rozmowa o wszystkim i o niczym (luźna, żartobliwa rozmowa), a w tym padło takie wyznanie:
M: Tak w ogóle to wiesz, że nie jesteśmy twoimi biologicznymi rodzicami...
J: Oczywiście, przecież taki wspaniały syn nie może być wasz.
Ja sobie żartowałem, mama już nie.
Powiedziała mi, że ich drugie dziecko zmarło przy porodzie i przy tym więcej dzieci mieć nie będą, wiec mnie adoptowali, jak byłem noworodkiem. Wiedzieli o tym jej rodzice (już niestety nie ma ich wśród nas) i mój chrzestny (tata Ani), reszcie rodziny nie mówili, bo i po co. Wyznała mi to, bo rozmawiała z wujkiem, co ma teraz zrobić.
Zabawne, że przez 20 lat nic nie podejrzewałem, przez 20 lat nie dali mi odczuć, że w jakimś stopniu nie jestem ich, za co im dziękuję, nadal ich kocham.
Teraz chyba mogę się związać z własną kuzynką, w końcu nie jesteśmy w żaden sposób biologicznie spokrewnieni.
"przez 20 lat nie dali mi odczuć, że w jakimś stopniu nie jestem ich"
Tacy rodzice to skarb! A ich wsparcie będzie ci (wam?) potrzebne jeżeli postanowicie się pobrać, bo wtedy trzeba będzie ujawnić wszystkim, że jesteś adoptowany. Inaczej nasze tolerancyjne i wyrozumiałe społeczeństwo rzuci się na ciebie z kłami i pazurami, że chcesz się żenić z najbliższą kuzynką.
Dla mnie i tak trochę ryzykowne. Może biologicznie nie jesteście kuzynostwem, ale co jeśli nie wypali? Będziecie niejako na siebie wtedy skazani po rozstaniu, albo będziecie unikać rodzinnych zjazdów żeby nie było krzywo. Oczywiście moje czarnowrozenie może być bezpodstawne, ale i tak lepiej być ostrożnym. Plus, nie miałeś żadnego żalu, że dopiero w wieku 20 lat dowiedziałeś się o adopcji? Mnie taka wiadomość chyba by jednak przytłoczyła. Zaczęłabym się jednak zastanawiać kim byli moi biologiczni rodzice i dlaczego zdecydowali się zostawić mnie w szpitalu.
A on czuł się zawsze kochany przez rodziców a do tego ucieszył się, że może się związać z kobietą, która jest dla niego ważna. I wyznanie jest o kobiecie którą uwazal za kuzynkę, a nie o poszukiwaniu biologicznych rodziców.
Tylko po co? Od zawsze wiadomo, ze to nie jest wina dziecka, ze zostaje porzucone, wiec po co sie zastanawiac dlaczego to zrobili? Nic to nie da, autor nie ma w tym swojej winy. Ma bardzo kochajacych rodzicow, ktorym mogl sie zwierzyć, ze zakochal sie w kuzynce (czyli baaaaardzooo im ufa).
Zostawili go, bo nie chcieli miec wtedy dziecka i tyle wystarczy. Jego rodzice sa tymi, ktorzy sa opisani w wyznaniu. A ci biologiczni nie maja zadnego znaczenia. Dane zdrowotne matki i tak juz maja. Takie robienie awantury o to i idealizowanie biologicznych rodzicow to jak naplucie rodzicom w twarz i moim zdaniem szukanie problemu na sile. Ja nie znam mojego biologicznego taty. Nie mam pojecia kim jest (moja mama wie), ale mam tate- mojego ojczyma. Nigdy sie nie doszukiwalam o tego biologicznego, bo niczego mi nie brak. Moj tata jest najlepszym tata na swiecie i nie ma sensu rodzicow dramatu, ani go krzywdzic doszukiwaniem sie. Prawdziwi rodzice to ci, ktorzy wychowali, a nie splodzili.
Jedyny powod, ktory bym zrozumiala by poszukiwać biologicznych rodzicow to, gdy szuka sie informacji na temat genetyki/zdrowia, gdy rodzice, ktorzy cie adoptowali sa zli lub gdyby zostalo sie porwanym.
Ja bym była w szoku jak bym się dowiedziała w wieku 20 lat, że jestem adoptowana. Tak mi się przynajmniej, bo nie byłam w tej sytuacji. Dla was może to nie być istotne, spoko wasza sprawa. Ja jednak przypuszczam, że mój reakcja byłaby zgoła inna. I nie mówię, że miałaby być wymierzona w rodziców adopcyjnych, tylko w moją potrzebę dowiedzenia się.
Czasami warto pomyslec zamiast dzialac pochopnie i prymitywnie. Dla kazdego taka wiadomosc bylaby szokiem jezeli sie nie domyslal, ale mamy rozum i mozemy reflektować nad tym skad te mysli, co one znaczą, jakie konsekwencje maja rozne dzialania.
A "kuzynka" coś w ogóle do Ciebie czuje?
"zakochałem się w o dwa lata młodszej od siebie Ani, ___z wzajemnością___"
@Frog: Niby tak ale donny mobilne są, a trochę czasu minęło, także...
@upadlygzyms
Mam dziś dobry humor, tak że niech Ci będzie :)
Dzięki, Frog.