#GJPh4
Mam znajomego, 30+, pracował może z dwa lata w swoim życiu, utrzymuje go mama ze skromnej emerytury. Znajomy ochoczo wyciąga rękę po wszystkie gratisy (chodzi mi głównie o grupy „oddam za darmo”). Pracować nie planuje, bo jak mama umrze, to zapisze mu mieszkanie, on najwyżej jeden pokój wynajmie i tak będzie sobie żył. Z kolei koleżanka ze studiów utrzymywana jest przez swoich rodziców. Nie pracuje. Wolny czas przeznacza na dbanie o urodę. W przyszłości planuje mieć bogatego męża, ona będzie leżeć i pachnieć, on będzie pracował.
Przyznaję, że w jakimś sensie tym ludziom zazdroszczę, że mają zaplecze finansowe. I niby nikomu się krzywda nie dzieje, bo dzieci są utrzymywane przez swoich rodziców. Ale i tak czuję niesmak. Obecnie szukam drugiej połowy i mam za sobą kilka randek. Gdy słyszałam, że mężczyzna nie pracuje i gardzi pracą, to automatycznie był dla mnie skreślony. Tak samo jak panowie mieszkający z rodzicami i opowiadający o tym, że jak kogoś poznają, to partnerka „dołączy do ich rodziny”. Dziwili mnie też panowie, którzy zarabiali tak marnie, że musieli czekać do wypłaty, by móc pozwolić sobie na wyjście do restauracji, a jednocześnie marzyli o gromadce dzieci. Ciekawe za co...
Najbardziej piekielny jest typ ostatni, marzący o gromadce dzieci... Oby na marzeniach się skończyło.
A małp jest takich co tak żyją?
A co jest złego w byciu utrzymywanym przez rodziców gdy się studiuje? Zwłaszcza, że może i nie pracuje zarobkowo ale może nauka zajmuje jej bardzo dużo czasu, możliwe, że ma duży udział w zajmowaniu się domem lub rodzeństwem jeśli ma, czy robi inne pożyteczne rzeczy. A hobby to ma każdy – jak przeznacza część czasu na dbanie o wygląd to nie tak robi, w czym problem.
Na początku jak pracuję i zarabia mało to ok.
.
.
Pod koniec co to za facet że zarabia tak mało by wyjść do restauracji.
Nie widzę tu braku logiki. Napisała, że ma złe zdanie o ludziach którzy z własnego wyboru nie mają pracy lub zarabiają mało. Oraz, że dziwili ją mężczyźni, których nie stać na kawę, a chcą mieć z dzieci (bo też z wyboru skazaliby i siebie i dzieci na ubóstwo). Jak dla mnie trzyma się kupy.
Jak dziewczyna ogarnięta, uczy się, pracuje, to chyba normalne, że chce, żeby facet też uczył się i pracował.
MaryL2
Czy jest to tak samo oczywiste w druga strone? Jesli wymienimy plcie?
A nie zauważyliście, że żyjemy w chorym systemie, w którym najniższą krajowa jest co chwilę podwyższana o kilkaset złotych? Szczególnie w małych miastach jest to widoczne, gdzie rynek pracy jest ubogi i zarobki zdecydowanie niższe.
Jak na taki mały rynek pracy, te podwyżki minimalnej są tak horendalne, że większość ludzi zarabia najniższą lub niewiele więcej. Jesteśmy ofiarami patologii gospodarczej, a oczywiście dla was, wielkomiastowych, każdy kto nie zarabia minimum 15 k, jest przegrywem.
@Sokoli no pewnie, 100% racji z tą najniższą. Wyplaszczaja się wtedy płace, a to nie jest dobre. Ja nie uważam nikogo za przegrywa, jeśli zarabia 15k i nie pochodzę z dużego miasta.
@baniaczek, tak, też to jest oczywiste w drugą stronę, że wykształcony, dobrze zarabiający chłopak nie chce się wiązać z dziewczyną, która nie pracuje ani się nie uczy. A słyszałeś, żeby jakiś chłopak był skrytykowany za takie poglądy?
Ja to bym nawet chciała, żeby faceci bardziej takie aspekty u kobiet doceniali. I żeby równali do siebie. Niestety tak nie jest.
*jeśli nie zarabia 15k
Aczkolwiek ja zarabiam więcej niż 15k, więc chciałabym, żeby pensja mojego faceta była zbliżona, zwłaszcza, jeśli pracowałby w podobnym zawodzie. I nie mam na myśli dołowania takiej osoby, jeśli będzie miała jakieś zawirowania w karierze, będzie chciała rok odpocząć, czy coś w tym stylu. Ale uważam, że facet, który chce zakładać rodzinę powinien być w stanie utrzymać nas (w razie mojej niedyspozycji) na tym samym mniej więcej poziomie co ja sama siebie utrzymuje. Bo jak by to miało wyglądać, zachodzę w ciążę , zostaje z dzieciakami i muszę nagle sprzedać mieszkanie albo samochód bo za dużo pali? Szybko wrócić do roboty i szukać niani? Bo zgaduje, ze facet nie chciałby zostać na stałe z dzieckiem. Najlepiej, jak w parze zarabia się podobne pieniądze, a jeśli planuje się dzieci, to nawet dobrze, jak facet trochę więcej. Nie mówię, że się inaczej nie da, ale to jest coś, co warto mieć na uwadze.
@gajowianin, mam wrażenie, że każde zdanie, które napisałeś nie ma sensu 😅
„Przecież nie ma obowiązku używania samochodu który się posiada.” - ale wiesz, że za ubezpieczenie i tak musisz płacić? I za serwis? Mam utrzymywać auto, którym nie jeżdżę, i dodatkowo płacić za komunikację?
„Kolejna rzecz to jak dużo pali to go można tak zmodyfikować żeby mniej palił.” - no ciekawe jak 😂 może starego Opla sobie możesz w gazie zrobić, ale my mówimy o sytuacji, gdzie masz drogie auto i nagle staje się ono dla Ciebie za drogie. To nie dość, że będziesz musiał dużo wydać (a mówimy o sytuacji, gdzie tracisz nagle źródło dochodu) to jeszcze auto straci 75% na wartości.
„ Co ci szkodzi znaleźć mężczyznę który by chciał zostać z dzieckiem gdyby była taka potrzeba?” - co partner za mnie się położy na patologii ciąży? Za mnie przejdzie połóg, a potem będzie karmił dziecko piersią?
„ kolejny raz gdy widzę jak w komentarzach jakaś kobieta nie potrafi wpaść na pomysł że dziecko można zostawić z dziadkami” - to Ty nie potrafisz wpaść na pomysł, że w dorosłym życiu już się nie mieszka ze swoimi rodzicami, a często kilkaset kilometrów dalej (u mnie 600km). Często rodzice są chorzy, albo nie żyją. Albo nie chce się opierać swojego być albo nie być na tym, czy ktoś z zewnątrz zajmie się naszymi dziećmi na pełen etat.
Picie to życie, a robota to głupota (zwłaszcza w sobota).