#GBtPa
Jakiś czas temu wyprowadziłam się z domu rodzinnego do domu mojego męża. Stare budownictwo, a i wnętrza nieremontowane od lat. Zaczęliśmy powoli się urządzać. Po swojemu, trochę nowocześniej, na tyle, na ile pozwalały fundusze. Przyszedł czas na kuchnię. Moje oczko w głowie. Nowa kuchnia z bajerami, takimi jak zmywarka, schowek cargo czy wyspa. Lakierowana. Długo namawiałam mamę, żeby przyjechała obejrzeć moje królestwo. Zawsze miała za mało czasu. W końcu jednak nastał dzień, kiedy przyjechała do nas. Było ciepło, więc siedzieliśmy na podwórku. Mówię jej: „To chodź zobaczyć, jak zrobiłam sobie tę kuchnię”. Nie chciała, ale w końcu ją namówiłam. Stoimy w kuchni. Pokazuję jej te „bajery” i widzę to, jak jej gula rośnie. Wydusiła tylko, że wyspę odgapiłam i wyszła.
Było mi przykro, że nawet własnej córce zazdrości. Przestałam się chwalić moim szczęściem. Gula jednak pozostała. Smutne, ale cóż.
Bardzo to smutne ale pamietaj nic nie jestes winna swojej rodzicielce wazne ze tobie i partnerowi te meble odpowiadaja nie pozwol by czyjes prostactwo zniszczylo radosc z tego co udalo juz wam sie osiagnac,a na przyszlosc polecam bardzo powazna rozmowe z matka niech sie jasno okresli co jej tam lezy na watrobie, a nie zachowuje sie jak duzo dziecko bo ktos ma lepsze zabawki ,a jesli nawet to nie pomoże polecam do absolutnego minimum ograniczyc kontakt ,bo bedzie tylko gorzej teraz poszlo o kuchnie a nastepnym razem zaboli jakas wycieczka ,badz wasze ewentualne wesele ,po co psuc sobie wiecznie humor otaczajmy sie ludzmi ktorzy cos wnosza do naszego zycia.
Pracuję z kobietą w jednym pokoju, która jest wredna, toksyczna i niemiła, każdego obgaduje, każdy jest gorszy od niej, ona najlepsza, każdą drobną pomyłkę kogoś innego wyolbrzymia i rozpowiada. Zazdrości wszystkiego wszystkim, mi też, i się wyżywa na mnie z byle przyczyny. Przy jakiejkolwiek mojej rozmowie z kimś innym, wtrąca się, żeby tylko powiedzieć, że ona też ma to coś, o czym była rozmowa, albo że też była w tym miejscu, o którym rozmawiają rozmówcy. Mnie ciagle obserwuje, żeby komentować (przechwalać się), że też ma to w domu (np. słuchawki), że też ugotowała to (gdy coś jem), że też ma duży samochód (po tym jak zaparkowałam blisko pracy i zobaczyła w końcu czym jeżdżę) i tak ze wszystkim. Gdy któryś ze współpracowników mnie pochwali, nią aż telepie, a potem zaczyna się przyczepiać o wszystko, nawet o pierdoły w stylu ustawienie monitora. Szukam innej pracy, bo nie da się pracować w takiej atmosferze chorej rywalizacji. Kobieta powinna się leczyć.
@stanburton To nie jest prostactwo tylko ta matka jest głęboko nieszczęśliwa i musi sobie poprawiać samopoczucie mówieniem, "że ona ma więcej i lepiej". Oczywiście nie znaczy to, że inni (włączając córkę) mają żyć tak żeby umniejszać wszystko. Matka jest dorosłą kobietą i może w każdej chwili wybrać żeby nad sobą pracować, ale tego nie robi.
Najlepiej żeby Autorka przyjęła, że matka ma takie problemy i po prostu trzeba do tego podejść realistycznie: nie ma sensu chwalić się niczym matce. Unikać sytuacji z matką które mogą wywoływać takie akcje zazdrości, np. umawiać się poza domem, nie mówić co jest nowe itp. Po prostu warto zainwestować w swój spokój i nie liczyć, że matka "może się zmieni".