Z moim chłopakiem byłam prawie 8 lat, byliśmy zaręczeni prawie 4 lata. Matka narzeczonego ciągle krytykowała mój wygląd, uważając go za brzydki. Podczas rodzinnych imprez, na których byłam obecna, ciągle słyszałam uszczypliwe uwagi na temat mojego wyglądu. Raz przy wszystkich powiedziała „O Boże, jaką masz pogniecioną sukienkę” (choć nie była pognieciona) i obserwowała reakcje, potem dodała, że w moich wcześniejszych włosach wyglądam lepiej, bo nos mi mniej wystawał... Gdy narzeczony zażartował na temat mojego nosa przy matce, a ja odpowiedziałam, że sprzedam coś, aby mieć pieniądze na operację, jego matka przysunęła się do mojego ucha i powiedziała, że to nie wystarczy, że na poprawienie twarzy potrzebuję znacznie więcej. Było sporo różnych takich uszczypliwości ze strony jego mamy.
Rozstaliśmy się, bo było mi przykro, że narzeczony nigdy nie sprzeciwił się matce, twierdząc, że to ja robię z igły widły i wymyślam problemy. Ma jeszcze dwóch starszych braci, którzy też są starymi kawalerami po 40 roku życia, a mama usługuje im, jakby nie chciała, żeby się ożenili i założyli rodziny. Co jest nie tak? Czy matka szuka idealnej synowej, czy po prostu chce synów tylko dla siebie? Czy to ja przesadzam?
Dodaj anonimowe wyznanie
Nie przesadzasz. Uważam, że hest tak jak napisałaś odnośnie matki. Każdą narzeczoną chcę obrzydzic swoim synom, żadna nigdy nie będzie idealna, mamusia by mogła zostać sama bez synusiow. A tak będą zawsze przy niej. Skończona egoistka
Matka psychiczna. Nie chce synów wypuścić z gniazdka. A synowie się dają, bo u mamusi im dobrze...
To nie jest do końca tak, że im dobrze. Dzieci w takich sytuacjach (dotyczy i mężczyzn, i kobiet) latami były manipulowane w celu utworzenia takiej relacji z rodzicem. I bez spotkania odpowiedniego partnera może im być ciężko to zmienić, ale oczywiście żaden partner nie ma obowiązku się z tym mierzyć.
@ohlala, to, że ktoś ma bagaż doświadczeń, był manipulowany w dzieciństwie, nie znaczy, że jest zupełnie pozbawiony decyzyjności, odpowiedzialności, za swoje postępowanie. (Nie mówię, że tak napisałaś, po prostu dodaje swoje przemyślenie. ) Ludzie z ADHD, autyzmem, z dysfunkcyjnych rodzin, z kompulsywnym zachowaniem uczą się jak żyć, walczą ze swoimi skłonnosciami. I od dorosłego faceta można spokojnie wymagać, że jak mu się 8 lat mówi "jak matka mnie obraża, to wyjdzmy z takiej imprezy" to z mniejszym lub większym skutkiem tak będzie robił. Może będzie mieć wiele chwil słabości, ale jednak na poziomie umysłowym jest w stanie zrozumieć, że sam nie lubi być obrażany, a narzeczona to taki sam człowiek jak on. Więc jest też w stanie podjąć akcje.
@MaryL
Ale tutaj nie mamy do czynienia z manipulacją tylko w dzieciństwie, a z ciągłą manipulacją, która trwa również w dorosłym życiu. "Dziecko" to nie tylko określenie młodego człowieka. ;) Absolutnie nie twierdzę, że taki człowiek nie powinien ponosić odpowiedzialności za swoje zachowanie, ale potrzebuje więcej zrozumienia niż ktoś, kto nie był ofiarą tego rodzaju przemocy. Ale powtórzę się - partner nie ma obowiązku z tym walczyć. Ja bym w życiu nie wytrzymała 8 lat z kimś takim (chyba nawet roku bym nie wytrzymała), ale widzę, jak ogromny wpływ mają na dzieci manipulacje rodziców. Mam zresztą znajomą, która jest uwiązana do matki i widzę, że to nie jest tak, że ta relacja sprawia jej przyjemność, ale boi się, że straci matkę, jeśli coś z tym zrobi.
@ohlala "ale potrzebuje więcej zrozumienia niż ktoś, kto nie był ofiarą tego rodzaju przemocy" zdecydowanie. Zwłaszcza, że był wyeksponowany na taką przemoc od najmłodszych lat. To już zostanie z człowiekiem na całe życie. Ale jakieś takie minimum można wymagać, że chociaż przyzna, że relacja jest niezdrowa i spróbuję z tym walczyć. A nie że sam swoje docinki na temat nosa autorki dokłada. A jak chęci przez wiele lat jest zero, to tak jak mówisz, partner nie ma obowiązku z tym walczyć.
@MaryL
Pewnie, że można i trzeba wymagać. Tylko ja odpowiedziałam na to, co napisała Postac, czyli "dają, bo u mamusi im dobrze...", gdy tymczasem ten problem jest o wiele bardziej złożony.
Teraz dużo się mówi o "mamach chłopców" i emocjonalnym kazirodztwie. To nie Twoja wina, problem leży w chorej relacji dziecka z rodzicem.
Mój partner powinien być dla ciebie wsparciem mi stawać w twojej obronie, jeśli tego nie robi to najwyraźniej ma związek z mamą, nie z tobą
To miłe że chcesz jej użyczyć partnera. Czy to jakaś forma cuckoldu?
Pedomir, ty jestes jakiś upośledzony? Tu nie ma żadnego cuckoldu, ty katozjebie XD
Umbriel, kiedyś byłeś bardziej kulturalny...chyba cuckold tak Cię skrzywił. Może powinieneś iść do kościoła?
Miałaś wielkie szczęście, że się z tego toksycznego i chorego bagna w porę wylogowałaś.
Matka psychopatka i synowie bezwolne niedojdy.
No dobrze. A syn tej mamusi urodziwy? Że taka krytyczna. A ona sama?
A to akurat nie ma znaczenia. Niezależnie od urody matki i syna, żadna kobieta nie będzie dość dobra, choćby była najpiękniejszą niewiastą na świecie. Z chorobliwe zaborczą matką nie wygrasz.