#Ftx9P
Pamiętam rząd niebieskich krzesełek i moją mamę, która zostawiła mnie na jakieś 10 minut i poszła rozmawiać z nauczycielami.
Wiadomo, jak to na licytacji, został zaprezentowany przedmiot, bardzo ładny wazon, no i ludzie zaczęli wykrzykiwać różne liczby. Nie wiedziałam, co oni dokładnie robią i na czym to wszystko polega i pomyślałam, że kto krzyknie większą sumę, wygrywa wazon. :) Suma sięgała chyba już 200 zł i moja mądra główka podsunęła mi największą liczbę, jaką znała:
– TYSIĄC! – krzyknęłam na cały głos.
Tysiąc po raz pierwszy, po raz drugi i ostatni, sprzedane. Nie mam pojęcia, jak można było się nie zorientować, że to głos dziecka, ale wygrałam licytację.
Skończyło się 20-minutowym odkręcaniem wszystkiego przez czerwoną jak burak mamę, ale warto było!